RADOŚĆ PODRÓŻOWANIA

Wioletta w podróży
BieszczadyBieszczady - szlakiGłówny Szlak BeskidzkiGóryPodróże

Główny Szlak Beskidzki – Dzień 15 z 18 – Komańcza -Schronisko pod Honem (Cisna)

Dzień 15 z 18 GSB; 22.06.2023, czwartek
Trasa: Komańcza – Cisna (Schronisko pod Honem)
Ilość km: 29,02
czas przejścia: 9:32 h
ilość GOT: 39
Link do mapy: https://mapa-turystyczna.pl/route/316jz
Tysięczniki Bieszczadów: Wołosań (1071); Sasów (1010);
Korona Bieszczadów: Chryszczata (997 lub 998); Wołosań (1071);
Szczyty na trasie: Chryszczata (998); Pocak (906), Dział (906); Jaworne (992); Wołosań (1071); Sasów (1010); Berest (942); Osina (963); Hon (820)

Dzisiejszej nocy spałam w Komańczy w bazie GSB, czyli K85. Miejsce przyjazne, chociaż brakowało mi suszarni. Może kiedyś będzie. W dolnej części bazy jest wielka kuchnia i jadalnia. Wiec, z przyjemnością korzystam z tego dobrodziejstwa. Chociaż moje menu znowu skromne;-) owsianka z jogurtem pitnym oraz rozpuszczalna kawa (feee). Moją uwagę przykuwają meble. Jest też kilka przedmiotów odnoszących się do GSB. To miłe.

Nie spieszę się za bardzo. Muszę odwiedzić sklep. Nie mam już żadnych zapasów w plecaczku, a przede mną cały dzień wędrówki.
Przed sklepem jestem jeszcze przed otwarciem. Razem ze mną czeka kilkoro pracowników leśnych, eh, za chwilkę znów będę słyszeć wycinkę drzew. Ale na razie wesoła brygada drwali kupuje bułki, drożdżówki, kefiry oraz piwo 0% 😉

GSB - Głowny Szlak Beskidzki
GSB – Głowny Szlak Beskidzki – tabliczka z K85


Wędrówkę czas zacząć


Za sklepem zaczynam swoją wędrówkę. Pół kilometra wędrówki między domkami. Ale zanim ją pokonam, mam do pokonania most. Na moście stoi wielki pies. Stoi i patrzy. Pilnuje przejścia. Mam dylemat. Muszę przejść obok niego. Na szczęście pies znaczy teren i trupta cała swoja okazałością dalej.


Kolejne 2 km idzie się głownie lasem. Niestety drwale już tu byli. W pewnym momencie gubię szlak, gdzieś chyba mój szlak połączył się na chwilkę z droga leśną po której jeździły maszyny leśne, a potem nie zauważyłam odbicia. Przez chwilkę zastanawiam się czy przechodzić przez pole bitwy jakie zostało po wycince lasu, czy iść dalej drogą. Teoretycznie droga leśna będzie schodziła do drogi w Prełukch lub Duszatynie. Ale decyduje się jednak przejść przez pobojowisko. Przyjemnie nie jest. Jak bym przechodziła przez cmentarz z rozkopanymi grobami.


Po dotarciu do ścieżki, po chwili już kończy mi się szlak i jestem w Prełukach. I teraz ponad 3 km, około godziny – wędrówki po asfalcie. W ubiegłym roku od Komańczy tą drogę pokonałam autkiem. Teraz wędruje pieszo.

Po drodze przechodzę przez most. I tu oczom nie wierzę. Przez rzekę przechodzi sarenka:)

Po drodze mija się widok z wiaduktem oraz tory. Kiedyś była tu Stacja Duszatyń i jeździła wąskotorówka. jak mozna przeczytać na tablicy inforamcyjnej, jej trasa, wykorzystując naturalny przełom Osławy, wiodła lewym brzegiem rzeki ku wioskom Preluki i Duszatyn. Rezerwat Przełom Osławy to jedno z piękniejszych miejsc w naszej okolicy. Pomiędzy Duszatynem a Prełukami Osława przepływa wąską doliną, wykonującn iezwykły manewr. Opływa ona wzgórze Łokieć meandrem długości 1,7 km, wraca i zaledwie 120 metrów dalej zamyka,,omegę”, tworząc także granice Karpat Wschodnich i Zachodnich. W trakcie przedwojennej budowy wiele trudności przyniosło,,przerzucenie” torów w miejscu tego przełomu, zaistniała potrzeba wybudowania wysokiego mostu nad rzeką, a za nim wykopania głębokiego wąwozu w odnodze góry meandrowej. Obecnie w tym miejscu brzegi rzeki również spina łukwy, żelbetowy most wybudowany ponownie w 1957 r. Dalej już w Duszatynie torowisko poprowadzono w lewo wzdłuż wiejskiej drogi do miejsca zwanego Łysa Skała, przy ujściu leśnego strumyka Solona Woda do potoku Olchowatego.

Następnym razem przejdę się tymi torami na wiadukt. najwyraźniej w ubiegłym roku, nie zauważyłam tej atrakcji. A w tym roku.. cóż.. GSB nie służy temu by odbijać ciągle w bok;-) bo coś ciekawego jest z rogiem. Skupiam się na celu;-) w końcu tak czy inaczej tu wrócę.. chociażbym mówiła, że męczy mnie komercjalizacja Bieszczadów i odstręcza od przyjazdu. Znajdę i tak jakieś dziksze miejsce do spędzania czasu.


W Duszatynie mijam bar z dumną nazwą „księstwo duszatyńskie” 😉 bar jest zamknięty. Nie wiem czy się sezon już zaczął dla niego i będzie otwarty po 11tej. Nie zamierzam czekać, chociaż dobrej kawy bym się napiła. Trudno. Idę dalej.

Za „księstwem duszatyńskim” jest parking. Na parkingu rozbite namioty przy autkach. Ale im fajnie mają własne domki.. jak ślimaki;-) i zaczynają leniwie się budzić do życia. Obok – wystawa Duszatyn w czasie Wielkiej Wojny.


Tuż za parkingiem kończę dla mnie asfalt. I zaczyna się wędrówka szlakiem. Jeszcze tylko kapliczka i znak informujący o zmianie przebiegu szlaku. Teraz szlak prowadzi wzdłuż potoku Olchowatego. Uroczo się idzie gdy jest piękna pogoda. A ja mam taki sobie poranek. Chociaż na szczęście nie pada. Źle mi się idzie. Jakoś po górkę. Czuje się rozdrażniona i nie mogę się doczekać aż dojdę do Chryszczatej.

Wiele razy podczas przejścia do jeziorek przechodzi się przez potok. Dla mnie jest to atrakcja:) lubię takie rzeczy. trzeba uważać żeby nie zmoczyć butów, zwłaszcza jak się ma takie jak ja.. co piją wodę, niczym smok;-)

Ten szlak jest ciekawie oznaczony. Ktoś wydrukował oznaczenie, zalaminował i przyczepił do drzew. Wiec, teraz jest i malowane i takie „home made”) oznaczeń nigdy nie za dużo, zwłaszcza jeśli nie wprowadzają w błąd.


Szlak jest zarośnięty i błotnisty. Wiec, czuję się lekko nieswojo, tym bardziej, że wcześniej widziałam ostrzeżenie przed niedźwiedziami. Chociaż na błocie nie widziałam śladów niedźwiedzi, tylko wilków. Ale może nie chciały sobie łap pobrudzić. W związku z tym, że niedźwiedzie nie będą słyszeć moich kijków, włączam im audibooka. Ukulturalnię miśki, zanim dotrę do bardziej odsłoniętego miejsca. Włączam im historię Sydonii Bork – kobiety skazanej na Pomorzu, na śmierć po podejrzeniu o czary w XVII wieku. Chyba nie miśkom się podoba, bo nie wchodzą na moją ścieżkę. Pewnie są zasłuchane. A może hałas drwali je przepędził..


Uroczo wędruje się wzdłuż potoku Olchowantego – poranna chandra mija w raz z każdym kilometrem. Na potoku jest też mały wodospad. Tablica informuje, że jest to „Próg skalny z wodospadem – POMNIK PRZYRODY. Pomnik przyrody nieożywionej prawem chroniony, ustanowiony uchwałą nr XXVI/181/2001 Rady Gminy Komańcza z dnia 30.08.2001 r. (Dz. Urz. Woj. Podkarpackiego Nr 81, poz. 1425 z dnia 30.10.2001 r.). Zlokalizowany w korycie potoku Olchowatego, Leśnictwo Duszatyn – oddz. nr 54A~a). Twór geologiczny o dużych walorach estetycznych w postaci pokaźnych rozmiarów naturalnego progu skalnego z wodospadem, zbudowanego z gruboziarnistego piaskowca warstw hieroglifowych.”

W ubiegłym roku, spędziłam sporo czasu chłodząc stopki na tym progu wodnym. Woda była lodowata.. ale z nieba lal się ukrop. Wiec, było przyjemnie, ożywczo.

Rezerwat Zwiezło i Jeziorka Duszatyńskie

Zobacz moją wędrówkę w ubiegłym roku do Jeziorek Duszatyńskich i Chryszczatej:
https://wiolettawpodrozy.pl/jeziorka_duszatynskie-chryszczata/

Potok towarzyszy mi on aż do Rezerwatu Zwiezło (czyli około 1,5 godziny, 4 km). Na terenie rezerwatu są dwa jeziorka – zwane duszatyńskimi. Jeziorka powstały w tzw. Steciw Lesie 13 kwietnia 1907. Przeddzień Wielkanocy miało miejsce oderwanie i osunięcie się zbocza Chryszczatej. W związku z osonięciem się ziemi, został zatamowany odpływ potoku Olchowatego i powstały w ten sposób zapory. Z czasem zebrało się więcej wody i mamy jeziorka. W tych jeziorkach nikt nie pływa, poza zwierzętami.


Same jęzorka wyglądają z bliska – trochę przygnębiająco gdy się do nich zbliżyć. Pod wodą widać kościotrupy drzew. Ale z daleka – pięknie, odbija się w ich spokojnym lustrze zieleń. Jestem tu kolejny raz i nie widzę żadnych kaczek. Tym razem tylko owady krążą nad wodą.
Przy górnym jeziorku jest tablica informacyjna dot. jeziorek. A kawałek dalej jest tablica informująca o śmierci leśnika.

Chryszczata


Od jeziorek do Chryszczatej jest około godziny. Po drodze mija się pozostałości Wielkiej Wojny – cmentarze leśne. Na Chryszczatej ponoć można spotkać żołnierzy Armii Widmo. Polegli Żołnierze odwiedzają miejsca swoich bitew.


Na Chryszczatej wiata, stolik i wieża triangulacyjna. Jest też tablica informacyjna. I dwa oznaczenia szczytu. Jedna tabliczka mówi ze ma wysokość 997, druga 998. Ciągle można wybierać czy jest to góra Straży Pożarnej czy Policji.


Na Chryszczatej spotykam pierwszą osobę na szlaku. Pan przyszedł tu zapalić. Nie idzie GSB. Wiec, chwilkę rozmawiamy, a potem każdy idzie w swoją stronę.

Kolejne szczyty…

Od Chryszczatej łagodne zejście aż do szczyty Pocak (906). Po drodze mija się mogiły żołnierzy Wielkiej Wojny. Przejście jak przez cmentarzysko, chociaż grobów niewiele. Gdzieś przeczytałam, że wielu żołnierzy straciło życie nie wskutek bezpośrednich działań wojennych, a dlatego że zima wtedy była sroga. Nie mogli rozpalać ognisk, by nie zdradzić swojej pozycji. Wiec, z głodu i wychłodzenia.


Na nieoznaczonym Pocaku – tabliczka o Bazie Studenckiej RABE i ostrzeżenie przed zniszczonym szlakiem przez wyrąb lasu. Sugestia by lepiej do bazy iść od strony Przełęczy Żebraka.


Za Pocakiem – kolejna mogiła.
Od Pocaka do Przełęczy Żebrak – czasami w górę, czasami w dół. Ale droga wieje się łagodnie.
Z czasem robi się coraz cieplej, przyjemnie. Czas na lato w końcu , chociaż wiem ze w upale się słabo wędruje, to i tak wole by było mi ciepło, niż mokro…

Przełęcz Żebrak


Na przełęczy Żebrak – wiatka. Chyba nigdy tu nie zawędrowałam. A przynajmniej nie kojarzę. Mam informacje, ze od niej mi zostało już tylko 4,5 godziny (12,5 km) do schroniska.


Korzystam ze słońca, i robię dłużą przerwę. Jestem spragniona ciepła i promieni słonecznych. Trochę to zgubne, ale trudno… Trasa jaka mnie czeka jest zalesiona i nieco nudnawa, bo łagodnie w górę i łagodnie w dół… Są jakieś drobne przerwy w zarośniętym lesie i są mikro polanki. Ale zarośnięte wiec, nie położę się tam na słonku.


No i stało się ruszyłam w drogę, i nagle okazało się ze ona mimo swojej łatwości i przewidywalności zajmuje trochę czasu. Trasa chwilami szeroka. Ogólnie dobrze się nią idzie, mało kamieni, mało błota. Nie jest zarośnięta. Ale mi się dłuży. Niecierpliwie czekam aż będę na kolejnym szczycie. Jawrone, Wołosań, Sasów, Berest, Osina i Hon… W górę, w dół, w górę w dół.

Wołosań


Na Wołosaniu – oznaczenie i ławeczka, na pozostałych brak. Czasami ktoś ułoży kupkę kamieni. To wszystko. Rok temu szukałam do Tysięczników Bieszczadów – Sasów 😉 fajna zabawa.

Chyba dwa lata temu gdy schodziłam z Wołosania – popełniłam błąd, nie zauważyłam że trzeba skręcić w lewo i odruchowo poszłam w prawo. Teraz zwraca uwagę na to, nie chce mi sie na koniec dnia cofać. Ale szlak wydaje się bardzo dobrze oznaczony i trudno to przeoczyć. Może ktoś poprawił oznaczenie?;-)


Gdzieś między Osiną a Honem, spotykam wędrowca GSB. Zjadł obiado-kolacje w schronisku i teraz wędruje do bazy namiotem pod RABE. Ja już kończę wędrówkę, a on ma jeszcze daleko.
Nade mną niebo pomrukuje. Znowu burza!!?? No ile można.. Zaczynam trochę żałować leżakowania na przełęczy Żebrak i czasu spędzonej na rozmowie – jak myślę, o tym, ze kolejny raz będę schodzić w deszczu. Wyciągam stopki. Motywacyjnie też działa godzina. Rany! Jak spóźnię się i przyjdę po zamknięciu baru zostanie mi znowu owsianka z jogurtem  zdrowe to.. ale bez przesady. Nie można samych takich posiłków jeść (no dobra, na Przełęczy Żebrak jadłam kanapkę z serkiem).


Idę i idę, niby już powinnam schodzić. Ale ciągle. Syndrom ostatnich 2 km. Wydłużają się one niemiłosiernie. Wiem, kiedy mi się włącza syndrom 2 km – gdy nie mam na trasie wyzwań. A dopóki nie dojdę do wąwozu z orczykiem jest nuuuuda…;-) płasko… jak w Puszczy Białowieskiej ;-).. a właśnie dawno tam nie byłam… może by pokarmić swoją krwią tamtejsze komary? 🙂

Nawet przez chwilkę myślę, ze zmienili układ szlaku. Pomruki z nieba tez nie pomagają. No i w końcu jest! Wyciąg orczykowy. Dla mnie to oznacza, ze już jest schronisko na wyciągnięcie ręki. Zejście jest strome, ale wole tak tym razem schodzić niż wchodzić;-)

Schronisko pod Honem


Gdy docieram do schroniska, przed wejściem siedzi dwóch wędrowców GSB, potem okaże się ze dzielimy pokój. Panowie idą w przeciwnym kierunku.
Dla mnie priorytetem jest teraz kuchnia, czy przyjmują jeszcze zamówienia? Tak! Do 21. Cudownie. Gdy pytam o dania bezmięsne, z kuchni wyłania się kucharz. Proponuje smażone placki z kapusty kiszonej polane śmietaną. Ufff. Nie są to pierogi. Ich nazwa mi ucieka z głowy. Trochę przypominają fuczki, ale nie czuje by był tam dodatek ciasta naleśnikowego.


Skoro najedzona, to mogę zająć się swoimi rytuałami. Prysznic, pranie, masaż stóp. Niestety młodzian za barem – nie wie nic by w schronisku znajdowała się suszarnia. W piwnicznej części gdzie jest łazienka (nowiutka), są kaloryfery ścienne, ale bez opcji by je teraz włączyć. Mimo wszystko rozwieszam na nich swoje pranie. Jutro doschnie.


Oprócz łazienek dostrzegam tez inne zmiany w schronisku. I po chwili wiadomo, od grudnia ubiegłego roku jest nowy zarządzający. Trzymam kciuki za sukces i stworzenie miejsca przyjaznego wędrowcom i taniego 😉


Pokój wieloosobowy jest na pięterku. Zajmujemy go we trójkę, chociaż miejsc jest więcej. Inne pokoje też są pozajmowane. Ale czy na full? Nie wiem. Chwilkę gadamy… i po chwili śpimy ja dzielne krasnale. Na szczęście nikt nie chrapie.


A o 4-tej budzi mnie piękny wschód słońca. I tak sobie myślę, że podczas tylu dni w górach nie miałam okazji by go oglądać. Przez wiele dni poranek witał mnie zachmurzonym niebem… Cieszę się tym porankiem. To będzie dobry dzień:)

Przydatne informacje:

Noclegi:

Leśna Willa PTTK im. Ignacego Zatwarnickiego w Komańczy: https://lesnawilla.pl/

K85 – „baza 85” w Komańczy: https://www.facebook.com/NoclegiKomancza/

Sklepy:

Sklep spożywczy w Komańczy (w drodze na szlak) – czynny od 6:00 do 22:00 pon-sobota, nd nieczynne. Ale godziny mogą sie zmienić 😉 i sprawdzaj w dni wolne od pracy.

Zobacz wpisy dotyczące innych dni na Głównym Szlaki Beskidzkim (GSB)

brakuje opisu? zajrzyj na FB:-) tam zamieszczałam informację na bieżąco, prosto po zejściu ze szlaku.

dzień 1: Ustroń – Schronisko na Stożku Wielkim – czw, 08.06.2023 – 20,9 km; 7:45 h; 35 GOT
dzień 2: Schronisko na Stożku Wielkim – Węgierska Górka pt, 09.06.2023; 32.7 km; 10:08 h; 37 GOT
dzień 3: Węgierska Górka – Schronisko PTTK Na Hali Miziowej – so, 10.06.2023; 23.3 km;8:09 h; 32 GOT
dzień 4: Schronisko PTTK Na Hali Miziowej – Schronisko PTTK Markowe Szczawiny – nd, 11.06.2023; 25.5 km; 8:32 h; 31 GOT
dzień 5: Schronisko PTTK Markowe Szczawiny – Jordanów – pn,12.06.2023; 33.1 km; 10:15 h; 49 GOT
dzień 6: Jordanów – Schronisko PTTK Turbacz – wt,13.06.2023; 31.7 km; 10:13 h
dzień 7: Schronisko PTTK Turbacz – Krościenko– śr,14.06.2023; 32.1 km; 9:38 h; 42 GOT
dzień 8: Krościenko – Rytro – cz, 15.06.2023; 28.7 km; 9:27 h; 35 GOT
dzień 9: Rytro – Krynica – pt,16.06.2023; 31.8 km; 10:16 h; 38 GOT
dzień 10: Krynica – Regetów – so,17.06.2023; 28.9 km; 9:14 h; 40 GOT
dzień 11: Regetów – Bartne – nd, 18.06.2023; 25.5 km; 8:13 h; 39 GOT
dzień 12: Bratne – Schronisko Pod Chyrową – pn,19.06.2023; 35.1 km; 11:15 h; 42 GOT
dzień 13: Schronisko Pod Chyrową – Rymanów Zdrój – wt, 20.06.2023; 26.7 km; 8:34 h; 38 GOT
dzień 14: Rymanów Zdrój- Komańcza – śr, 21.06.2023; 38.1 km; 11:34 h; 49 GOT
dzień 15: Komańcza – Schronisko pod Honem / Cisna – cz, 22.06.2023; 30.6 km; 9:57 h; 40 GOT
dzień 16: Schronisko pod Honem / Cisna – Smerek (wieś) -pt, 23.06.2023; 18.1 km; 5:58 h; 23 GOT
dzień 17: Smerek (wieś) – Połonina Wetlińska- Połonina Caryńska – Ustrzyki Górne so,24.06.2023; 24,7 km; 8:39h; 42 GOT
dzień 18: Ustrzyki Górne – Wołosate (koniec wędrówki) – nd, 25.06.2023; 22 km; 7:15 h; 32 GOT