RADOŚĆ PODRÓŻOWANIA

Wioletta w podróży
BieszczadyBieszczady - szlakiGłówny Szlak BeskidzkiGóryPodróże

Główny Szlak Beskidzki – dzień 17 z 18 – Smerek – Połonina Wetlińska, Caryńska – Ustrzyki Górne

Dzień 17 z 18 na Głównym Szlaku Beskidzkim
Trasa: Smerek (wieś) – Smerek – Połonina Wetlińska – Połonina Caryńska – Ustrzyki Górne,
Ilość km: 24,7 km
Czas przejścia: 8:39h
Ilość GOT: 42
Link do mapy: https://mapa-turystyczna.pl/route/366z2
Szczyty na trasie: Smerek (1222); Roh (1225), Szare Berdo (1108); Osadzki Wierch (1253); Kruhly Wierch (1297); Połonina Caryńska (1230)

Podróż i kawa – to idealne połączenie. Zgodzisz się ze mną? postawisz mi kawę? 😉

Jak dojechać na szlak?

Dzień zaczynam w Ustrzykach Górnych. Już wieczorem odkryłam, że pomyliłam się przy sprawdzaniu połączeń do Smerka –sprawdzałam na piątek, a przecież ja potrzebuje połączenia na sobotę! UPS! No nic tam, mleko się rozlało, będzie co będzie.

W łazience spotykam sąsiada z Mysiego Pałacu, mówi, że też chcą wejść na Połoninę Wetlińska, i będą szli za godzinę, półtorej na busa. Ale mnie to nie urządza, bo potrzebuje wejść wcześniej. Bo przede mną przejście przez obie Połoniny i muszę zacząć od Smerka (wieś). A oni z dzieckiem chcą tylko do Chatki na Połoninie Wetlińskiej.



Po śniadaniu (owsianka z jogurtem) idę na przystanek. I cud ! na przystanku czeka na mnie (auto)bus – regularnej linii, która jeździ do Wetliny. Co oznacza że będę tylko miała jakieś 3 km do przystanku „Smerek (wieś”. I bilet kosztuje tylko 7 PLN. Nie tak jak w busach jeżdżących bez rozkładu.
Jadę. Wysiadam na ostatnim przystanku, razem ze mną wysiada jeszcze jedna pani. Gdy ja sprawdzam jak daleko mam do mojego oficjalnego punktu startu – podchodzi o łamana polszczyzną prosi o pomoc. Musi dostać się do agroturystyki w której ma zacząć pracę, ale nie może się połączyć ze swojego telefonu. Wiec, dzwonie ze swojego. Mają ją odebrać. Dziękują za pomoc. Potem, gdy już poszłam w góry i miałam wyłączona opcje połączeń przychodzących – zobaczyłam ze mam 15 połączeń nieodebranych. Oddzwaniam. Okazało się że nie mogli jej znaleźć na przystanku. No ale skąd mam wiedzieć, gdzie pani poszła. Pani z agroturystyki nie była miła „no i gdzie ta baba…” eh! Szacunek do pracownika… Ale ostatecznie się znalazła. Mam nadzieję, ze dobrze jej się będzie mimo wszystko pracowało.

Wędrówkę czas zacząć.

Zaczynam wędrówkę od Smerek (wieś). Idę kawałek asfaltem. Zawsze mi się wydawało że to spory kawałka, ale to tylko 1,5 km. Chyba zaczynam inaczej odbierać odległości.


Po drodze mijam miejsce gdzie ludzie zwijają tymczasowy obóz. Krzyczą do mnie ze jestem odważna bo przecież ma padać. Ale czy ja jestem słodką kostką cukru… nie rozpuszczę się. Tak mi się wydaje.
Gdy schodzę z asfaltu i idę po błocie, widzę ze przede mną już ktoś wędrował. Pojedyncze ślady. Potem okazało się ze to jeden z wędrowców GSB, z którym od czasu do czasu się mijam.
Gdy schodzi się z drogi, po pół kilometrze jest punkt sprzedaży biletów – zamknięty. Pieczątki też nie będę miała. Idę dalej.
W ubiegłym roku też brodziłam w błocie. Szlak to maź, nogi się ślizgają na mokrej glinie. Na szczęście nie jest to jakiś długi błotny- kawałek. Potem zaczyna się wędrówka już przyjemnym szlakiem


Po godzinie (około 2 kilometry) – jest wiata. Rok temu był w tym roku lis, który był karmiony przez turystów, wyglądał strasznie. Lisa nie ma. Nie wyglądał na zdrowego. Pewnie go wilki zjadły.
W wiacie zdejmuje pelerynę…. Mam dosyć chodzenia w plastiku;-) jeszcze trochę mży.. ale już tylko trochę, wiec w swoją pelerynę ubieram plecak i idę dalej.


Od wiaty na Smerek jest ok 1 godziny (2,5km). Wchodzenie na Smerek z tej strony, ma pewną charakterystyczna rzecz. Chociaż na mapie turystycznej jak patrzę na profil – tego nie widzę. Mianowicie gdy wchodzi się na górę, to nie widać samego szczytu Smerek. Jest widoczne wzniesienie przed nim. I gdy już się wydaje że jest już się na szczycie, okazuje się że nie. Ze to nie jest ten wyczekiwany szczyt. Trzeba minimalnie zejść w dół i znowu wchodzić.
Tym razem to ja nic nie widziałam, bo wszędzie mleko się rozlało i szłam w chmurach, czy też mgle.

Smerek

Na szczycie pustki. Nikt nie okupuje ławeczek ani skałek. Stoi samotnie krzyż, który kilka lat temu został podmieniony. Nowy jest od 17 października 2018.


Wieje, wiec też nie rozsiadam się na ławeczkach i nie podziwiam widoków. Bo ich nie ma, ale zaczyna się teatr chmur. Wiec, idą zmiany
Schodzę do Przełęczy Orłowicza. Po chwili dogania mnie pies, zaczyna warczeć i szczerzyć kły. Niewielki i brązowy, ale nie mam ochoty być pogryziona przez psa, który być może waruje od ilości zapachów w Bieszczadzkim Parku Narodowym. Tu jest zakaz wchodzenia z psami. Proszę właścicielkę by wzięła psa na smycz. Ma z tym problem. Pies coraz bardziej jest agresywny. Wyjmuje gaz na niedźwiedzie i mowie o tym właścicielce. W końcu po informacji ze jest to gaz na niedźwiedzie a nie na psy, zdecydowała się zabrać psa na smycz. Mówię jej o zakazie wprowadzania psów. Ale pani nie uznaje zakazu. Idę dalej- świata nie zamierzam zbawiać. Po chwili mijam się z jakimiś ludźmi, idą w kierunku Smerka. Po chwili słyszę warczenie psa. Historia się powtarza.

Przełęcz Orłowicza, Połonina Wetlińska

Na Przełęczy Orłowicza – kilka osób. Siadam, i robię kanapki i zjadam drugie śniadanie. Rozchmurza się.


Rok temu na Połoninę Wetlińska weszłam dwa razy. Raz od Kalnicy – i wtedy było mleko, i drugi raz od Starego Sioła na Przełęcz Orłowicza i wtedy były cudne widoki.
Bo w sumie od podejścia na Smerek idzie się połoniną i rozciąga się widok na sąsiednie góry i wioski. Tym razem miałam teatr chmur. Co chwilka się coś pojawia i coś znika. Mogę długo patrzeć na to, ale jest to zgubne. Bo czas ucieka….;-) i trzeba iść dalej.


Od Przełęczy Orłowicza coraz więcej ludzi. Sezon wakacyjny się rozpoczął. Ale na Osadzki Wierch mam do swojej dyspozycji. Tylko co z tego.. jak znowu mleko;-) i pada.. wiec, szybciutko szybciutko do Chatki Puchata na udawaną gorącą czekoladę. Tym bardziej ze nie chce mi się zakładać peleryny, wiec tylko narzucam ja na plecak.. i do celu…


Osadzki Wierch jest drugim najwyższym szczytem na paśmie Połoniny Wetlińskiej ma 1251 lub 1253 metry.. No a kto wie który szczyt jest wyższy? Roh! I nawet nie jest oznaczony ma wysokość 1255…


Oprócz Roha, Osadzkiego Wierchu jest też Hasiakowa Skała, Hnatowe Berdo (jest legenda), Szare Berdo. Żałuje że nie ma oznaczeń.
Z przełęczy Orłowicza do Chatki Puchatka jest ok 5,5 km, czyli 2 godziny wędrówki. Warto oglądać się za siebie. Fajne widoki, i gdy kwitną kwiaty można zobaczyć filetowy dywan… tak było rok temu;-) za drugim razem;)

Chatka Puchatka

Przed Chatka Puchatka są tłumy, może nie takie jak by były gdyby było pogodnie i bezmlecznie i bezdeszczowo… Gdy stempluje swoje książeczki, pani zagaduje to który dzień, mówię że już kończę. Informuje mnie, że przede mną był też łysy pan, który też kończy. Domyśliłam się który.
Czasami zastanawiam się gdzie podziali się Ci wszyscy wędrowcy GSB. Z każdym dniem spotykam ich coraz mniej. Nie widujemy się ani rano na szlaku, nikt mnie nie mija, ani nie widujemy się w noclegowniach. Wygięli, niedźwiedzie zjadły?? Wrócili do domu.. eh, panowie.. gdzie jesteście? A może przyspieszyli i od dawna popijają kawę w domu…


W Chatce Puchatka nie można rezerwować noclegów. Ale jest to schron;-) wiec, koledzy ze szlaku powiedzieli mi że maja nawet rachunek za nocleg w tym obiekcie. Trzeba przyjść i powiedzieć brak sił by zejść na dół. I wtedy obsługa wskazuje materacyk na ziemi i można spać. Nie ma prysznica. Nie ma kuchni turystycznej. Koszt takiej „gleby” to 70 PLN. Jest to jakieś wyjście w kryzysowej sytuacji. Ale nie będę sprawdzać tej informacji. Na mnie czeka Mysi Pałac. Jeśli nie nakarmię myszy, to kto to zrobi? Obowiązki wzywają…

Komu w drogę temu…


Gdy schodzę do Brzegów Górnych (ok 30-40 minut, 2,5 km) zaczyna padać deszcz. No i czemu? Przy Chatce Puchatka prawie słonecznie było.. zakładam pelerynę. Nie mogę się przemoczyć, bo jeszcze Połonina Caryńska na mnie czeka…
Samo zejście charakteryzuje się tym, ze jest wiele poręczy i schodów. W taki mokry dzień, sobie zachwalam, to ze mogę trzymać się poręczy i korzystać ze schodów. Zmęczona jestem tą mazią na szlaku. Ale wtedy nie widziałam co mnie czeka ;p


W Brzegach Górnych – pieczątka. Wiec zaczyna się zabawa w rozbieranie.. pan z budki pozwala mi wejść pod daszek i skorzystać z jego domowych wygodnych foteli z lat pewnie 90tych. Wygodne i mięciutkie. Wiec, zaczęłam przeczekiwać deszcz.. skoro pojawia się i znika.. to może zniknie i będę mogła Połoninę Caryńska obejrzeć w blasku słońca i widokami. Naiwność!


W Brzegach Górnych chwilkę gadamy o GSB, przychodzi jeden z kierowców BUSa. Mówi ze w Bieszczadach nie są zainteresowani wędrowcami GSB bo co to za interes – skoro chcą tanio spać, tanio jeść… Ale pan z budki mówi ze musi pogadać o magnesach bo nie ma ani jednego z GSB. Time will show;)
Nic tam, ubieram się, a wcześniej zmieniłam rozsądnie skarpetki na wodoszczelne. Idealnie suche one nie są.. ale lepsze to niż idealnie mokre.
Wędrówkę zaczynam od szybkiego zwiedzenia cerkwiska. Widzę ze ktoś ułożył obrys cerkiewki, jest trochę nagrobków. Zupełnie inaczej niż w Smerku. Ale głębiej nie wchodzę, trawy są mokre, i nie chce bardziej narażać moich biednych budów na rozmoczenie.. jeszcze jeden dzień muszą wytrzymać.


Połonina Caryńska


Gdy wchodzę na Połoninę Caryńska – pada, gdy jestem na niej – jest mokro i mocno wieje.. a gdzie ta obietnica teatru chmur z Połoniny Wetlińskiej że będzie pięknie? To co widziałam ten teatr chmur, zapowiedz pięknej pogody – to tylko reklama? marketing? Eh! tak nie wolno!


Po drodze mijam grupę ludzi. Objuczonych plecakami, śpiworami, namiotami. Oni na pole namiotowe w Brzegach Górnych. W ręku trzymają głośnik i wszyscy musimy słuchać ich ‘uba-uba’. Przez głowę mi przechodzi ze czas się zwijać z gór. Nadchodzi fala ludzi, których nie toleruje w górach… a jedynym sposobem ich uniknięcia jest trzymanie się z dala. Po co mam się denerwować że hałasują, że śmiecą… nie zbawię świata.


Chyba to było to moje najszybsze przejście Połoniny Caryńskiej. Może nogi mi się ślizgały i przejście czasowo nie było jakieś ambitne.. ale żadnych echów, i achów, nie wiele zdjęć… tylko analiza terenu i przypominanie sobie co dalej będzie.. ze za chwilkę połączenie ze szlakiem.

Po drodze spotykam salamandrę, która jest cała w błotku, jest matowa jak pogoda…

Potem niecierpliwe wypatrywanie zejścia do Przełęczy Wyżniańskiej… i w końcu jest zejście…. I W końcu zejścia z głównego naparcia mokrego wiatru. Odpoczynek od walki o utrzymanie siebie w pionie.


Zmęczona. Ale gdy tylko zeszłam z głównego natarcia, weszłam po chwili w las – odzyskałam radość wędrowania i przyjemność z tego co robię. Przez chwilkę zastanawiałam się czy nie zrobić przerwy na przekąskę przy wiacie. Ale w wiacie było jakaś wesoła gromadka.. no i uznałam, ze każda przerwa odciąga mnie od obiado-kolacji, a żołądek dopominał się czegoś ciepłego. Wiata od skrzyżowania szlaków (z zejściem do Kolby) jest około godziny drogi.. i od wiaty jest kolejna godzina do Ustrzyk Górnych.


Na reszcie koniec.


Na samym końcu czeka przejście przez łąkę, ale widok świateł przy GOPR w Ustrzykach Górnych – od razu spowodował ze mi było cieplej i przyjemniej. W końcu jestem w domu.
Ciekawe że po najedzeniu, po odpoczynku .. mogłabym wrócić, i sprawdzić czy na pewno jest taka zniechęcająca pogoda… Dzisiaj Połonina Caryńska nie była dla mnie gościnna… oby jutro Halicz przywitał mnie słońcem 🙂

A po obiado-kolacji wróciłam do noclegowni. Spałam w Mysim Pałacu. Myszy mnie nie zjadły, i traktowałam je nadal jako atrakcje. Szkoda ze były takie płochliwe, ze nie udało się im zrobić zdjęcia. Wyobraź sobie zdjęcie – bułka w wokół zgromadzona mysia rodzina. Myszki wychodziły tylko wtedy gdy dłuższy czas nie ruszałam się leżąc. Mrugnięcie okiem od razu je płoszyło. Nie zjadły mi nic, poza przegryzieniem torebki w której trzymałam saszetki z ziołową herbatką. Herbatki nie ruszyły, nie lubią ziół?;-)


Przydatne informacje:

Nocleg:

  • Dom Rekolekcyjny w Ustrzykach Górnych – http://ustrzykigorne.przemyska.pl/pokoje-cennik/ – do wyboru:
    – pokoje w domu rekolekcyjnym.
    – pokoje w tanim Mysim Pałacu – czyli drewnianych domkach (łazienka i kuchnia turystyczna w domu rekolekcyjnym). Kupcie bułkę dla myszy, a wasz plecak zostawią w spokoju – jeśli wyniesiecie swoje jedzenie do kuchni turystycznej;-)

  • Schronisko Kremenaros- http://www.kremenaros.pl/
  • Hotel PTTK – https://hotelustrzyki.pl/
  • namiot możesz rozstawić na kempingu przy hotelu PTTK lub przy schronisku
  • kwatery prywatne – szukaj w internecie, trochę ich jest:)
  • Od 2024 – w GOPR w Ustrzykach Górnych i Cisnej u będzie można wynająć pokój. (tak przynajmniej obiecują).


    Sklepy i restauracje:
  • są w Ustrzykach Górnych.

Zobacz wpisy dotyczące innych dni na Głównym Szlaku Beskidzkim (GSB)

brakuje opisu? zajrzyj na FB:-) tam zamieszczałam informację na bieżąco, prosto po zejściu ze szlaku.

dzień 1: Ustroń – Schronisko na Stożku Wielkim – czw, 08.06.2023 – 20,9 km; 7:45 h; 35 GOT
dzień 2: Schronisko na Stożku Wielkim – Węgierska Górka – pt, 09.06.2023; 32.7 km; 10:08 h; 37 GOT
dzień 3: Węgierska Górka – Schronisko PTTK Na Hali Miziowej so, 10.06.2023; 23.3 km;8:09 h; 32 GOT
dzień 4: Schronisko PTTK Na Hali Miziowej – Schronisko PTTK Markowe Szczawiny – nd, 11.06.2023; 25.5 km; 8:32 h; 31 GOT
dzień 5: Schronisko PTTK Markowe Szczawiny – Jordanów – pn,12.06.2023; 33.1 km; 10:15 h; 49 GOT
dzień 6: Jordanów – Schronisko PTTK Turbacz – wt,13.06.2023; 31.7 km; 10:13 h
dzień 7: Schronisko PTTK Turbacz – Krościenko– śr,14.06.2023; 32.1 km; 9:38 h; 42 GOT
dzień 8: Krościenko – Rytro – cz, 15.06.2023; 28.7 km; 9:27 h; 35 GOT
dzień 9: Rytro – Krynica – pt,16.06.2023; 31.8 km; 10:16 h; 38 GOT
dzień 10: Krynica – Regetów – so,17.06.2023; 28.9 km; 9:14 h; 40 GOT
dzień 11: Regetów – Bartne – nd, 18.06.2023; 25.5 km; 8:13 h; 39 GOT
dzień 12: Bratne – Schronisko Pod Chyrową – pn,19.06.2023; 35.1 km; 11:15 h; 42 GOT
dzień 13: Schronisko Pod Chyrową – Rymanów Zdrój – wt, 20.06.2023; 26.7 km; 8:34 h; 38 GOT
dzień 14: Rymanów Zdrój- Komańcza – śr, 21.06.2023; 38.1 km; 11:34 h; 49 GOT
dzień 15: Komańcza – Schronisko pod Honem / Cisna – cz, 22.06.2023; 30.6 km; 9:57 h; 40 GOT
dzień 16: Schronisko pod Honem / Cisna – Smerek (wieś) -pt, 23.06.2023; 18.1 km; 5:58 h; 23 GOT
dzień 17: Smerek (wieś) – Połonina Wetlińska- Połonina Caryńska – Ustrzyki Górne so,24.06.2023; 24,7 km; 8:39h; 42 GOT
dzień 18: Ustrzyki Górne – Wołosate (koniec wędrówki) – nd, 25.06.2023; 22 km; 7:15 h; 32 GOT