RADOŚĆ PODRÓŻOWANIA

Wioletta w podróży
BieszczadyBieszczady - szlakiGłówny Szlak BeskidzkiGóryPodróże

Główny Szlak Beskidzki – dzień 16 z 18 – Cisna – Smerek (wieś)

Dzień 16 z 18 na Głównym Szlaku Beskidzkim
Trasa: Schronisko pod Honem (Cisna) – Smerek (wieś)
Ilość km: 18 km
Czas przejścia: 6 h
Ilość GOT: 23
Link do mapy: https://mapa-turystyczna.pl/route/h7us
Szczyty na trasie:

Poranek zaczyna się wspaniale. Budzę się dużo wcześniej niż zwykle. Moi koledzy z pokoju jeszcze śpią. W związku z tym, że nade mną znajduje się okno podnoszę głowę i widzę jak świat się budzi.
Przypomina mi się piosenka Anny Marii Jopek „Ale jestem!”
Oczy otwieram: staje się świat.
Nade mną niebo, przede mną sad.
Jabłek zielonych zapach i smak…
I wszystko proste tak.


i potem już towarzyszy mi przez cały dzień… Bo dzień budzi się zachwycająco…

Taka myśl mi przeszła, ze za mało miałam dni w górach podczas GSB takich zachwycających… za mało. czuje taki niedosyt, wiec tym bardziej się cieszę tym porankiem.

Wstaję i idę na zewnątrz… jest cudownie! A powoli wstają inni ludzie. Na zewnątrz spotykam dziewczyny które przyjechały tu do pracy, chwilkę wcześniej dotarły tu z Łodzi. Przez jakis czas będą obsługiwać gości Schroniska pod Honem. Miła rozmowa. I już wiem, jest nowy zarządzający schroniskiem. Wiedziałam ze zaszły jakieś zmiany w schronisku, ale wcześniej tu byłam tylko przechodzącym wędrowcem. Trzymam kciuki by było to miejsce, które odniesie sukces finansowy i jednocześnie zawsze będzie otwarte na wędrowców jednodniowych;-)

Na korytarzu stoi czajnik, więc robię owsiankę i gorącą herbatę. Siedząc na schodach dołączają do mnie moi koledzy z pokoju. Gadamy, i iść się nie chce. odwlekam trochę wyjście. Panowie idą do Ustronia – ja do Wołosatego, niezmiennie.
W sumie mam krótka trasę, chociaż gdzieś po głowie się kołacze myśl by ją przedłużyć i wejść na Połoninę Wetlińska (po czasie żałowałam ze tego nie zrobiłam – bo tego dnia była piękna słoneczna pogoda, a kolejny dzień – teatr chmur, a na Caryńskiej – katastrofa pogodowa).

Ale na razie zakładam mokre buty – nie wyschły przez noc. Ale nawet nieużyłam suszarki do włosów by je podsuszyć. Ta walką o suche buty jestem nieco zmęczona. Trudno w ciągu dnia zmienia skarpetki i wkładki do butów. Jakoś to będzie.

Opuszczam przyjazne Schronisko pod Honem i schodzę do Cisnej. Muszę znaleźć otwarty sklep. Pierwszy jest zamknięty, kolejny za chwilkę będzie otwarty.
Po chodniku lekko chwiejnie idzie dwóch mieszkańców. Panowie prowadzą rozmowę:

  • źle się czuje…
  • a co wczoraj piłeś?
  • (tu pada nazwa pewnego trunku, pominę bo nie chcę problemów z producentem)
  • a to ty nie wiesz ze to dla turystów?
    No i wszystko jasne.

Sklep otwierają. Więc, szybkie zakupy i w drogę.

Idę w kierunku torów, przechodzę w pobliżu słynnej Siekierezady.
A potem kawałek wzdłuż torów, i już na prawdziwy szczyt.
Tu trzeba troszkę zwracać uwagę na trasę, bo są wytyczone ścieżki dla biegaczy i ścieżka edukacyjna. W ubiegłym roku w ten sposób zawitałam na wieżę widokową na Jeleni Skok. Więc tym razem się pilnuje.


To co mnie zaskakuje to to że ciągle nie ma tu balustrady. W Bieszczadach na mniej wymagających trasach są one dostępne, a tu nie. Kiedyś koleżanka w tym miejscu wzywała GOPR do pomocy matce z synem. Syn stracił równowagę i spadł ze skarpy, a potem matka która próbowała mu pomóc. Nie jest to jakoś mega niebezpieczne miejsce, ale.. troszkę trzeba uważać – jak zwykle zresztą . 😉

A potem pojawiają okłady z błota dla obuwia. Ile te butki muszą przejść 🙂


Do pierwszego szczytu – Wyżnej (855) trzeba pokonać ok 2 km (ok 1 h) w czasie których pokonuje się 300 metrów wysokości.
Potem są Rożki (943) i w końcu pierwszy tysiącznik na trasie Worwosoka (1024). W ubiegłym roku było to jedno z moich odkryć. Od wielu lat wędruje po Bieszczadach a takiego szczytu i to tysiącznika nie znałam:) ciekawe ile jeszcze takich odkryć przede mną 😉


Wcześniejsza trasa prowadzi przez las. Ale ma się kiedy nudzić, bo ciągle stopniowo wchodzi się pod górkę. I podłoże jest takie że nie ma co narzekać. Ani błota, ani kamieni. Idealne.


Ale jak już się wejdzie na Małe Jasło (ok 2,15 h od początku wejścia w las i jakieś 5 km) to wtedy dech zapiera.

Mam to szczęście ze szczyt mam dla siebie. Na szczycie ławeczka i pozostałość po ognisku. No i tyle z nieśmiałych planów pójścia jeszcze dzisiaj na Połoninę Wetlińską.


Na Małym Jaśle (1103) – spędzam sporo czasu, drugie śniadanko, oglądanie widoków. Lenistwo mnie opanowało. Ale w końcu było słońce i w końcu mogę się wygrzać jak kotka.. korzystam z tego. I są cudowne widoki. Więc, jak można szybko opuścić to miejsce?

Z Małego Jasła (1103) idę na Duże Jasło (1153), mijająć Szczawnik (1089).I potem wędruje na Okrąglik (1153) i na Fereczatę (1102). Dzień tysięczników 🙂

Między Małym Jasłem a Dużym Jasłem – idzie sie góra – dół – góra dół.. i tak przez jakieś 40 min – 2 km.

Z Dużego Jasła – już idzie się na Okrąglik około 20 minut, 1,4 km – delikatnie z górki. Ale to taki spacerek leniwy…jak nie w górach:) a po drodze kuszące polanki 😉 Piękny dzień.

Z Okrąglika na Fereczatą prowadzi bardzo fajna trasa (ok 3 km, 1 h), jest z górki, potem pod górkę. z górki, pod górkę. I z jednej strony gdy patrzy się na mape – to wygląda to tak jakby te dwa szczyty były obok siebie – ale jednak kawałek się czuje. Jest pewna niecierpliwość:)
Aha.. po drodze trzeba uważać troszkę, bo szlak graniczny też jest oznaczony na czerwono. Więc, żeby i nie zagalopować za daleko;-)

Jeśli chodzi o widoki – to mamy je z Małego Jasła, Dużego Jasła, Okrąglika i Fereczatej. Ale Okrągliku trochę za bardzo wiało, więc kolejne lenistwo – na Fereczatej. I tak wiedziałam, że już na Połoninę Wetlińską już nie pójdę. Tym bardziej, że dostałam powiadomienie ze będzie burza. Więc, o krótkim lenistwie – zbieram sie i trzeba iść do Smerka (wieś, nie mylić ze szczytem).

Schodzenie nie jest długie.

Przez cały dzień wędrówki spotkałam 4 osoby. Najpierw jakiegoś pana-sprintera z Mazur, który mnie minął jeszcze przez Dużym Jasłem. A potem przesympatycznych ludzi z Bydgoszczy. To był pierwszy raz gdy nie spotkałam ani jednego wędrowca GSB. Eh! kompani, gdzie jesteście?

Gdy schodzę do wsi, to przypominam siebie ze kilka lat temu, gdy schodziłam do wsi – spotkałam wędrowca GSB, gdy jeszcze nie wiedziałam cóż to jest:) To było miłe spotkanie.

Przy zejściu ze szlaku znajduje się cerkwicko. Łatwo je przeoczyć.
Jest tablica i zarośnięty trawą placyk, z wyciętymi drzewami. Smutne miejsce. Ale i tak cieszy, że to miejsce jest.

Obok jest tablica, na której można przeczytać:

Pierwsze wzmianki o Smerku pochodzą z roki 1494. Wieś powstała samoistnie jako osada pasterska. Dopiero właściciel wsi Piotr Kmita, który zagarnął te ziemię wskutek zajazdu na osadę pasterską. Ldność trudniła się wypasem bydła, owiec i trzody. Ponadto Smerek słynął z dużej liczby smolarzy (wypalacz węgla). W roku 1754 w osadzie zostaje wybudowana cerkiew na planie prostokąta o wymiarach 20m x 9,5 m. 15.08.1954 (tu jest błąd na tablicy) zostaje poświęcona i staje się pod wezwaniem Św. Wielkiego Męczennika Dymitra. Fundatorem cerkwi był Hieronim Śmiałkowski, ówczesny dzierżawca Smerka (dzierżawił od rodziny Karsznickich, ówczesnych właścicieli wsi). Świątynia ta była typową cerkwią bojkowską. Wskutek uderzenia pioruna spłonęła w roku 1871. W roku 1875 mieszkańcy budują nową cerkiew przy wsparciu hrabiny Dawidowej (wymiary: babiniec 6m x 6m, nawa 6.8m x 6.8m, prezbiterium 6,2 m x 6.2m). Cerkiew ta spłonęła 18 marca 1946 roku. Praktycznie do końca istnienia cerkwi dokonywano pochówków na cmentarzu. Ostatni pochówek odbył się 22.02.1946 r.- Fedir Wowk. W drugiej połowie 1946 roku mieszkańcy Smerka zostali wywiezieni na teren dzisiejszej Ukrainy.
W 2008 mieszkańcy wis Smerek uporządkowali i oznakowali rejon cmentarza.
(wg. wspomnień Mikołaja Rysina Opracowanie: Krzysztof Antoniszczak, Jacek Foc, Ryszart Walt PTTK O/Tarnobrzeg)

Gdy schodzę do wsi Smerek – mam problem:) muszę dostać się do Ustrzyk Górnych. Postanowiłam tam spędzić dwie noce.

Autobusu nie ma, Zostaje autostop. Długo stoję, samochodów mnie mija bez liku.. świat schodzi na psy! kiedyś wychodziłam i nawet ręki nie podniosłam, a autka się zatrzymywały. A teraz? Eh!!! Kierowcy co z Wami?! Łącznie mnie mija około 35 aut.


I w końcu zatrzymuje się autko, zabiera mnie do Wetliny, do Starego Sioła. Nie jest to cel mojej podróży, ale cieszę się, bo dzięki temu mogłam zobaczyć ławeczkę Majstra Biedy.. i nic tylko zostaje zanucić

Skąd przychodził kto go znał
Kto mu rękę podał kiedy
Nad rowem siadał wyjmował chleb
Serem przekładał i dzielił się z psem
Tyle wszystkiego co sobą miał
Majster Bieda

Czapkę z głowy ściągał gdy
Wiatr gałęzie chylił drzewom
Śmiał się do słońca i śpiewał do gwiazd
Drogą bez końca co przed nim szła
Znał jak pięć palców jak szeląg zły
Majster Bieda

https://www.youtube.com/watch?v=EfWw49bcGQo

Warto na temat Majster Biedy poczytać więcej. Bo to człowiek Bieszczadów, człowiek legenda.
Przeczytaj o pomniku: np https://www.lasy.gov.pl/pl/informacje/aktualnosci/laweczka-majstra-biedy-w-wetlinie
Obejrzyj film; https://www.youtube.com/watch?v=sAKlajJdJ9Q (film kręcony m.in. w słynnej Sierkierezadzie w Cisnej)

Potem znowu łapanie.. zatrzymuje się kolejna para na wakacjach. Nie jadą do Ustrzyk Górnych, ale kawałek mogą mnie podrzucić. Taki był plan. Gadamy o górach, moim GSB. Zmieniają plany, pod rzucają mnie do Ustrzyk Górnych. Bardzo dziękuje.

Gdy wysiadam w Ustrzykach Górnych – najpierw idę do swojej noclegowni. Pierwszy raz śpię w domkach drewnianych przy Domu Rekolekcyjnym.
Pani przy rejestracji – upewnia się czy na pewno chcę tam spać. I ostrzega, że warunki są skromne. Ale cena jest atrakcyjna – 25 pln. Więc, decyduje się, że tam chce spać.
Dostaje klucz i idę do domku. Okazuje się, że nie jestem jedyną osobą, która tam śpi. Ale pokój mam do swojej dyspozycji.
Pokój wymaga natychmiastowego wietrzenia, więc otwieram okna. Chcę skorzystać ze słońca, więc, na stole pod oknem rozkładam skarpetki w tym niestety wodoszczelne.
Zamykam pokój i wychodzę. Idę jeść i na zakupy.

Gdy zjadamy posiłek.. jest nagła zmiana pogody, i oberwanie chmury. Gdy wracam do pokoju – na stole – jezioro wody. EH.. no to wysuszyłam skarpetki!

Kładę się na pryczy (bo ciężko nazwać to łóżkiem). przestaje sie ruszać i nagle widzę.. jednak nie jestem jedynym mieszkańcem pokoju… moi współspacze mają uszy, ogony i ciekawskie oczęta.
Motywuje mnie to do pewnych zmian. Wymuje świeżo kupiona bułkę i zostawiam na podłodze a resztę jedzenia wynoszę do kuchni turystycznej w sąsiednim budynku. I zamykam jedzenie w lodówce.

Sąsiadka z pokoju obok, zgłasza administracji myszy, twierdzi ze nocą biegały jej po twarzy.. Przychodzi pan i rozsypuje trutkę.

Ale moje myszki gdy leżę bez ruchu, wychodzą z norek i skubią bułkę. A ja jestem uspokojona, jeśli myszy zajmą się bułką – nie będą zainteresowane moją osobą i moimi rzeczami. I tak też się stało. Ja spałam snem zasłużonych.. więc, chyba myszy mnie nie odpowiedziały na pryczy. Rzeczy też nie są pogryzione = ale fakt, ze niczego nie zostawiałam na podłodze – wszystko co się dało powiesiłam na sznurze do suszenia rzeczy, lub położyłam na pryczy piętro wyżej.
Domek nazwałam Mysim Pałacem – bo ja tam byłam gościem, ale domek to ich pałac.. i one tam będą na dłużej ….

Jeśli chodzi o infrastrukturę to nie mam nic do zarzucenia – woda gorąca (chociaż łazienki mogłyby być remontowane ale tragedii nie ma).
w kuchni turystycznej chyba ze 3 lodówki, jakieś kuchni, czajnik, trochę naczyń – więc, można śmiało na dłużej tu zamieszkać i samemu sobie gotować i zrezygnować z restauracji.

Tak więc, jeśli ktoś nie potrzebuje super warunków – polecam. cena rekompensuje ew niedogodności. A nie koniecznie trzeba spać w MYsim Pałacu – można w pokojach Domu Rekolekcyjnym. 😉

Przydatne informacje:

Nocleg- zdecydowałam się na nocleg w Ustrzykach Górnych. Wiec, po dojściu do Smerek (wieś) – złapałam autostop. Możesz też skorzystać z opcji dojazdu rejsowymi połączeniami – sprawdź na e-podroznik.pl

Zobacz wpisy dotyczące innych dni na Głównym Szlaku Beskidzkim (GSB)

brakuje opisu? zajrzyj na FB:-) tam zamieszczałam informację na bieżąco, prosto po zejściu ze szlaku.

dzień 1: Ustroń – Schronisko na Stożku Wielkim – czw, 08.06.2023 – 20,9 km; 7:45 h; 35 GOT
dzień 2: Schronisko na Stożku Wielkim – Węgierska Górka – pt, 09.06.2023; 32.7 km; 10:08 h; 37 GOT
dzień 3: Węgierska Górka – Schronisko PTTK Na Hali Miziowej – so, 10.06.2023; 23.3 km;8:09 h; 32 GOT
dzień 4: Schronisko PTTK Na Hali Miziowej – Schronisko PTTK Markowe Szczawiny – nd, 11.06.2023; 25.5 km; 8:32 h; 31 GOT
dzień 5: Schronisko PTTK Markowe Szczawiny – Jordanów – pn,12.06.2023; 33.1 km; 10:15 h; 49 GOT
dzień 6: Jordanów – Schronisko PTTK Turbacz – wt,13.06.2023; 31.7 km; 10:13 h
dzień 7: Schronisko PTTK Turbacz – Krościenko– śr,14.06.2023; 32.1 km; 9:38 h; 42 GOT
dzień 8: Krościenko – Rytro – cz, 15.06.2023; 28.7 km; 9:27 h; 35 GOT
dzień 9: Rytro – Krynica – pt,16.06.2023; 31.8 km; 10:16 h; 38 GOT
dzień 10: Krynica – Regetów – so,17.06.2023; 28.9 km; 9:14 h; 40 GOT
dzień 11: Regetów – Bartne – nd, 18.06.2023; 25.5 km; 8:13 h; 39 GOT
dzień 12: Bratne – Schronisko Pod Chyrową – pn,19.06.2023; 35.1 km; 11:15 h; 42 GOT
dzień 13: Schronisko Pod Chyrową – Rymanów Zdrój – wt, 20.06.2023; 26.7 km; 8:34 h; 38 GOT
dzień 14: Rymanów Zdrój- Komańcza – śr, 21.06.2023; 38.1 km; 11:34 h; 49 GOT
dzień 15: Komańcza – Schronisko pod Honem / Cisna – cz, 22.06.2023; 30.6 km; 9:57 h; 40 GOT
dzień 16: Schronisko pod Honem / Cisna – Smerek (wieś) -pt, 23.06.2023; 18.1 km; 5:58 h; 23 GOT
dzień 17: Smerek (wieś) – Połonina Wetlińska- Połonina Caryńska – Ustrzyki Górne so,24.06.2023; 24,7 km; 8:39h; 42 GOT
dzień 18: Ustrzyki Górne – Wołosate (koniec wędrówki) – nd, 25.06.2023; 22 km; 7:15 h; 32 GOT