RADOŚĆ PODRÓŻOWANIA

Wioletta w podróży
Beskid ŚląskiGóryKorona Beskidu ŚląskiegoPodróże

Beskid Śląski: Klimczok – Kozia Góra

Dzień 5 z 7 zdobywania Korony Beskidu Śląskiego.

Szczyty Korony Beskidu Śląskiego: Magura; Klimczok; Trzy Kopce; Stołów; Błatnia; Kozia Góra
GOT: 37
Link do trasy: https://mapa-turystyczna.pl/route/3kwgt

Podróż i kawa – to idealne połączenie. Zgodzisz się ze mną? postawisz mi kawę? 😉

Postaw mi kawę na buycoffee.to

W drodze na Magurę

Na początek dnia – wędrówka na Magurę. Nie lubię wracać po swoich śladach, ale tym razem tak wyszło. Następnym razem przejdę się do skrzyżowania „Bystra Krakowska”, patrząc na mapę – wygląda to atrakcyjnie.

Sama droga na Magurę jest bardzo łatwa i przyjemna.

Jak ktoś ma więcej czasu lub idzie do Bystrej/z Bystrej, może spróbować poszukać resztek zniszczonego przez Armie Czerwoną basenu który był przy schronisku „Magura-Kąpielisko”. To schronisko już nie istnieje. Było uruchomione zima 1943/44, przez Emila Girsiga i prowadzone przez jego córkę Wandę Śniegoń. Tu przed końcem wojny schronisko zostało przejęte przez Wermacht, natomiast właściciele ewakuowali się na zachód. W lutym 1945 roku Armia Czerwona ostrzelała obiekt, który spłonął. Schronisko nie zostało odbudowane, a śladem po nim są resztki basenu…

Sam „szczyt” Magury łatwo przeoczyć – bo góra jest dość spłaszczona. Na szczęście „dobry duch” Beskidu Śląskiego – zamieścił informację o szczycie. Dziękuję!
Myślę, że warto tu wrócić przy pięknej pogodzie i mniej ograniczonym czasie 😉

Wracam tą samą trasą do Schroniska Klimczok – które pierwotnie miało piękną nazwę Klementinenhütte czyli, Klementynówka. Nazwa ta pochodziła od imienia właścicielki tutejszych dóbr czyli Klementyny von Primavesi. Niestety ten obiekt miał pecha.. i spłonął. Obudowano – i znowu spłonął. I w 1914 zbudowano w końcu murowany budynek którym do dzisiaj możemy się cieszyć (wcześniejsze były drewniane). W czasie II wojny światowej oba schroniska – i ten na Maurze z basenem i Klementynówka – była pod rządami Emila Girsiga. Stacjonowali tu żołnierze Wermahtu, był tu tez punkt obserwacyjny Luftwaffe. Bardzo ciekawa jest historia tutejszych schronisk.

Klimczok – wycieczka prozdrowotna

Do Schroniska nie wchodzę – swoje rzeczy zabrałam już wcześniej, docieram do Siodła pod Klimczokiem. I zaczynam swoją wędrówkę….. która trwa 15 minut. I cały czas pod górkę.

Pod koniec trasy – niespodzianka – Wystawa kamieni z całego świata. Ciekawe miejsce.

Klimczok już teraz mi się będzie kojarzył z różnymi hasłami, zachęcającymi do ruszenia się z domu. Zarówno na Wystawie kamieni – jak na szczycie znajdują się różnego rodzaju hasła „pro-zdrowotne” -) Jest tu też trochę różnych przypinek, kartek, zdjęć – i można je oglądać bez końca… taka urocza „graciarnia”.

Na szczycie Klimczoka znajduje się wygodny fotel w którym można poczuć się jak władca tego pagórka 😉 Swoją drogą od nazwy tego szczytu mają nazwę krzesła tapicerowane 😉


Miłośnicy jaskiń – mogą poszukać na jego zboczu Jaskini Ali Baby o długości 328 metrów i Jaskini Piętrowej o długości 130 metrów. A Ty lubisz eksplorować jaskinie?

Być może w jaskiniach ukrywali się czasami zbójnicy z XVII wieku – Wojciech, Jan i Mateusz Klimczok? Panowie być może byli braćmi, być może byli synami z nieprawego łoża jakiegoś hetmana czy księciunia. Zbójnik Klimczok nazywany też hrabiną Klimczokiem, służył na dworze (to zanim stał się zbójnikiem) . Pewnego pięknego dnia, został niesprawiedliwie o coś oskarżony i została mu wymierzona kara w postaci chłosty. Postanowił się zemścić. Przebrał się i udał się do narzeczonej swojego pana. Uwiódł ją albo i poślubił, a potem odesłał. Od tej pory opiekował się pokrzywdzonymi… tylko co z ta skrzywdzoną narzeczona… jak jej zrekompensował krzywdę.

Z samego Klimczoka – rozpościera się piękny widok. Widać cała trasę którą dzisiaj przeszłam, i piękne chmury które zasłaniają okolice..

Czas na Błatną

Zejście z Klimczoka i wędrówka na Blatną to łagodny 4,5 kilometrowy spacerek z górki, który zajmuje nieco ponad godzinę. Trasa jest bardzo spacerowa – niczym w parku miejskim. Z tą różnicą że od czasu do czasu pojawiają się malownicze kałuże, wielkości małych stawów błotych;-) ale nie trzeba przez nie przechodzić, trasa przebiega obok ;-).

Po drodze mija się szczyt o nazwie Stołów (1035). I od czasu do czasu mija się miejsca widokowe. Jest też miejsce po jakieś dziwnej budowli. Teraz jest to fajny punkt widokowy;-)

Gdy wychodzi się na grzbiet Blatnej – rozciąga się przepiękny widok. Na Błatnej znajduje się budowla – Internet podpowiada że to „resztki kameralnej elektrowni szczytowo-pompowej” – ale nie wiem czy to prawidłowa odpowiedź na pytanie „a co to”;-) A na tej dziwnej budowli – jest wygodny fotel z którego wspaniale podziwia widoki..

Ze szczytu Błatnej jest już tylko kilka krótkich minutek do schroniska na Błatnej. Bardzo klimatyczne miejsce. Tu jeszcze nie spałam 😉 wiec, muszę wrócić:p tym razem zadawałam się kawką. To moja pierwsza od kiedy wyruszyłam z domu 😉 i to jeszcze z dodatkiem widoków. Polecam!

Z Błatnej do Schroniska na Szyndzielni

Z Błatnej schodzę trochę bezsensu (ale nie miałam pomysłu jak ułożyć inaczej trasę by dojść do schroniska na Szyndzielni)- w kierunku jeziora w Dolinie Wapiennicy. Żebym jeszcze mogła się przejść po zaporze im. Ignacego Mościckiego – ale niestety nie jest to możliwe.

Tak czy inaczej schodzę sobie malowniczym deptaczkiem przez szczyt Przykrej (824), Wysokiej (756), Kopanej (690), obok Palenicy (688), aż do jeziora – tam gdy tylko znajduje opcje przejścia przez rzeczkę Wapiennice – czmycham na żółty szlak.

Do tej pory szlakiem niebieskim tylko schodziłam (jakieś 6 km, w 1,5 godziny),… wiec gdy zaczyna się żółty (5 km i 2 godziny wędrówki) – zaczyna się wchodzenie na górę;-)

Ale za nim zacznę – to rzucam oczkiem jeszcze na zaporę (przez ogrodzenie) i na jezioro. Jest tak ciepło, że chętnie bym sobie w nim popływała.. ale nie można ze względu na to ze woda ma przeznaczenie konsumpcyjne.

Jeśli chodzi o zaporę to zaciekawiła mnie to czemu nosi nazwę Mościckiego. Jak sobie doczytałam (jest też tablica przy zaporze) – to powstała ona przed wojną i prezydent Mościcki przybył na uroczyste odsłonicie jej 21 października 1933 r. Długość zapory to 309 metrów, zbiornik jest położony na wysokości 478 m n.p.m., ma on powierzchnię 24 ha, maksymalna głębokość to 22 m, a jego pojemność to ok. 1,3 mln m³.

Za zaporą mam troche pod górkę 😉 Niecałe 5 km z suma podjeść 563 m. Ale trasa jest przyjemna, chociaż chwilami kamienista. Pod koniec drogi do schroniska spotykam ludzi. Większość przyjechała tu kolejka i tak też wrócą.

Schronisko jest ogromne. W takich to chyba nie byłam… nie wiem jak mu zrobić zdjęcie.. bo mi się nie mieści w kadrze 🙂 Ponoć jest to jedno najstarszych schronisk bo z 1897 roku. Na wieżyce była kiedyś zamontowana stacja meteorologiczna. Na mnie ono zrobiło wrażenie…a ja przecież spać w nim będę!

Na Kozią Górę czas ruszyć

W Schronisku zostawiam swoje rzeczy – poza plecakiem i wodą.. i szybciutko maszeruje na Kozią Górę. Na schroniskowym tarasie sporo osób sączy piwko, dzieci się bawią, pod ścianami stoją rowery. Jest trochę osób. 😉

Zerkam na mapę – przede mną nieco ponad 4 km w jedną stronę, co powinno zająć godzinę i 20 minut. Aż do wiaty pod Kozią Górą – idę żółtym szlakiem, potem kawałeczek niebieskim. Na szczycie zachwyca mnie wiatka w stylu „japońskim” 😉 jest przepiękna.. żałuję że w środku ktoś siedzi i nie zbiera się do odejścia. pewnie czeka na zachód słońca. Wiec mam zagwozdkę jak zrobić zdjęcia wiatki, by nie było widać osoby w środku. Czy udało mi się? 😉

W drodze powrotnej – znów „ahoj, przygodo!” i porzucam niebieski szlak.. i schodzę jakąś ścieżynką leśną w dół. Bo skoro idzie w dół, to tak jak chce prawda?

Ale zanim to nastąpi schodzę w dół, do Przełęczy Kołowrót. Moja trasa przecina się lub sąsiaduje ze ścieżkami rowerowymi. I rowerzystów widzę wielu, trekkingowców – prawie wcale.

Sama trasa nie jest wymagająca – tym bardziej, że powoli schodzi się w dół. Jest jedno czy dwa miejsca, gdzie na skrzyżowaniu się szlaku z leśną drogą trzeba zwrócić uwagę na oznaczenia i ich poszukać. Ale szlak jest bardzo dobrze oznaczony, to tylko jak zwykle błądzę wzrokiem gdzieś indziej niż oznaczenia 🙂

Nocleg

Tym razem nocuje w Schronisku Szyndzielnia. W sumie do Klimczoka jest kawałeczek i mogłabym spędzić dwie noce w jednym miejscu, ale.. wolałam sobie obejrzeć kolejne schronisko by zobaczyć jakie są warunki 🙂 by wiedzieć następnym razem gdzie wracać a jakie miejsca omijać. A inna sprawa ze pierwotnie planowałam nocleg w Bystrej albo w Szczyrku, ale nie udało mi się niczego znaleźć w cenie „schroniskowej” i nie wymagającego odejścia od szlaku. Może słabo szukałam… 😉 ale nie żałuję.

Do Schroniska przybywam dość wcześnie, wiec, melduje się, wyrzucam z plecaka wszystkie rzeczy poza wodą i szybciutko maszeruje na Kozia Górę. Klucz zostawiam na recepcji 😉 mówiąc ze wrócę za 2 godziny.. z 2 zrobiły się 3 😉 Na szczęście obsługa jeszcze była w pracy i oddała mi klucz do pokoju;)

W Schronisku pustki. Gdy pytam ile osób będzie ze mną spało w pokoju. Pan informuje, ze oprócz mnie będą jeszcze w schronisku spały 3 osoby, ale dostaną oddzielny pokój. HURRRAAAAA.. znowu w ramach pokoju wieloosobowego mam jedynkę. Tych 3 osób nie spotkałam w schronisku. Może po przyjściu weszły do pokoju. a może nigdy nie dotarły. Nie wiem. Tym razem nie mam łazienki w pokoju, jest na korytarzu. Na drzwiach jest info o godzinach działania prysznica. Przed rozpoczęciem godzin – prysznice zamknięte. Na szczęście na noc nie są zamykane, i rano też są czynne – zanim nastąpi oficjalna godzina otwarcia. Pewne obsłudze nie chciało się chodzić zamykać i otwierać prysznica dla 1 osoby.

Znów wymarłe schronisko. W nocy, gdy przechodzę przez puste korytarze i pomieszczenia czuje lekki dreszczyk. W sam raz by napisać jakiś thriller, którego akcja dzieje się w takim miejscu. Jedno z największych schronisk w Beskidzie Śląskim. Pustki. Po korytarzu snuje się zimne, mroźne powietrze i słychać tylko dźwięki przez osobę, która nie chcę by jej było słychać…. co się stało z turystami i obsługą? 😉

Rano odszukuje aneks kuchenny. Owsianka w towarzystwie schroniskowego kota i ruszam w drogę… to była ostatnia noc w schronisku.

Dziękuję ..p.

Przydatne informacje:

Mój plan zdobycia szczytów Korony Beskidu Śląskiego:

Jeśli uważasz, że zamieszczone informacje są przydatne, postaw mi kawę. Dzięki Tobie będę mogła dalej dzielić się swoją pasją:)

Postaw mi kawę na buycoffee.to