RADOŚĆ PODRÓŻOWANIA

Wioletta w podróży
Diadem Polskich GórGóryGóry KamienneKorona Gór PolskichPodróże

Góry Kamienne: Waligóra (936)

Moja trasa: Schronisko Andrzejówka – Waligóra (936) – ruiny owczarni – ruiny zamku Radosno – Schronisko Andrzejówka –
GOT: 7
Korona Gór Kamiennych: Waligóra (936) – mój pierwszy szczyt w tej koronie 🙂
Korona Sudetów, Korona Sudetów Polskich: Waligóra (936)
Korona Gór Polskich: Waligóra (936)
Diadem Polskich Gór: Waligóra (936)
Korona Najwybitniejszych Szczytów Gór Polskich: Waligóra (936)
Dystans: 4.2 km
Planowany czas przejścia: 1:30 h
Link do trasy: https://mapa-turystyczna.pl/route/3ryg9

Tadam! Właśnie zdobyłam kolejny szczyt z Korony Gór Polskich, a przede wszystkim szczyt z listy Diadem Gór Polskich. To ostatnie mnie bardziej cieszy, bo jest bardziej wymagające. W końcu 80 szczytów, to nie 28 😉


Waligóra o wysokości 936 m n.p.m. to najwyższy szczyt Gór Kamiennych i jednocześnie Gór Suchych. Ja trochę się gubię w tych microregionach i mezoregionach, w tych podziałach górskich. Przydałoby się pewnie wrócić do czasów szkolnych i poślęczeć nad książkami i mapami. Pozdrawiam panią Grażynkę- nauczycielkę geografii z podstawówki 🙂

Wędrówkę na Waligórę czas zacząć


Gdy zaparkowałam pod schroniskiem Andrzejówka i strzałka pokazała, że do szczytu jest tylko 15 minut to trochę żartów się posypało. Bo co to za szczyt, na który autem się wjeżdża. Kijki zostały w aucie. A nie ukrywam że przydałby się, chociażby po to by nie dotykać czasami dłońmi brudnych i wilgotnych kamieni.



Schronisko jest na wysokości 736 m n.p.m., a Waligóra ma 936 – czyli jest do pokonania tylko 140 metrów w pionie, przez 0,5 km. Drobiazg, ale…. Po 5 godzinach w aucie, po leniwym zwiedzaniu kościoła w Świdnicy i pobycie w Sokołowsku, troszkę te 140 metrów dało się odczuć.
Żółty szlak jest najbardziej ostry, łagodniejsze wejście jest szlakiem niebieskim i potem żółtym Wejście żółtym szlakiem jest po wilgotnych kamieniach wielkości +/- pięści, które lubią usuwać się spod nóg. I przyznam się, że lenistwo spowodowało że na szczyt wybrałam się w trailach i każdy kamyk moje stopki odczuły, bo o przecież buty trekkingowe zabrałam by leżały sobie w bagażniku.


Dla porównania wejść, poniżej zamieszczam profil wysokościowy pobrany z mapy-turystyczne.pl


Tak, czy inaczej, jeśli wchodzenie stromym szlakiem z kamieniami nie jest tym co lubicie – wybierzcie niebieski. Jest nieco dłuższy (2,3km), ale dużo łagodniejszy.
Mi wejście żółtym szlakiem sprawiło satysfakcje i frajdę. I dlatego go polecam 🙂


Na szczycie słupek z nazwą szczytu. Widoków brak. Miłośnicy pieczątek na szczycie – też ich nie znajdą (stan na 29.X.2022), i nie dlatego że ktoś wziął na pamiątkę, po prostu nie była ona tu zamontowana. Pieczątka jest w schronisku Andrzejówka.
Szczyt Waligóry jest obecnie zarośnięty. Ale dawnej, gdy szczyt nosił niemiecką nazwę Heidelberg było inaczej.

Powojnie na szczycie była drewniana wieża triangulacyjno-widokowa. Niestety z czasem uległa zniszczeniu i została rozebrana.

Dawna owczarnia & pałacyk myśliwski Hochbergów


Ze szczytu udałam się by zobaczyć ruiny zamku Radosno, ale najpierw trafiłam do ruin owczarni, poniżej której kiedyś znajdował się pałacyk myśliwski Hochbergów. A wiec, ze szczytu schodziłam żóltym łagodnym zejściem do niebieskiego.


Pałacyk należał do Hochbergów przedwojennych właścicieli zamku Książ. I często rezydowała tu słynna księżna Daisy von Pless. To tu odpoczywała razem z dziećmi od zamkowych reguł i trudów małżeńskiego życia. Pałacyku już dzisiaj nie ma, i nie ma po nim nawet śladu. Zobacz, jak to kiedyś malowniczo wyglądał pałacyk myśliwski: LINK.
Z ruin dawnej owczarni udaje się w kierunku ruin Zamku Radosno.

Ah! z okolic dawnej owczarni rozciąga się piękny widok. Warto tu chociażby po to wejść.

Zamku Radosno

Trasa do zamku mogłaby by być lepiej nieco oznaczona. Ale tu na pomoc przyszły mapy.cz – które wskazały kierunek, a potem pojawiły się 2 czy 3 strzałki kierujące we właściwym kierunku. Trzeba troszkę uwagi, na skrzyżowaniu szlaków, bo tam akurat tej strzałki zabrakło. Ale udało się dotrzeć do ruinek. Jak szłam to miałam taką refleksje, ze totalnie bezsensu, przyjechaliśmy do Andrzejówki, bo przecież Waligóra oraz Zamek Radosno jest bez problemu dostępne z Sokołowska, gdzie chwilkę wcześniej byliśmy. Ale cóż… 😉 trzeba było otworzyć mapę, zamiast bazować na tym że w głowie kołata się myśl, że dzień się kończy, trzeba dojechać do miejsca noclegu, a po drodze jeszcze chce się zdobyć Waligórę. Tak to jest jak chce się mieć i zjeść ciasteczko.


Zamek Radosno o dawnej nazwie: Burg Freudenburg powstał w XIII wieku, i znajduje się na wysokości 770 m n.p.m. Najstrasza cześć zamku to wieża o średnicy 7,2 m, do której dawniej wejście znajdowało się na wysokości 4 metrów. Teraz można do niego zajrzeć pokonując kilka kamieni, wchodząc jak po drabinie. W XIV wieku wokół wieży wybudowano mury obronne oraz wzniesiono budynki mieszkalno-gospodarcze, dzięki czemu powstał dziedziniec o powierzchni blisko 300 m². dzisiaj mi jest w to trudno uwierzyć, bo wokół wieży nie ma powierzchni płaskiej. Ale czas robi swoje…


Początkowo zamek pełnił linię umocnień granicznych i strzeżono z niego bezpieczeństwa szlaku handlowego, którzy przebiegł obok. Ale… potem zaczęła się malownicza historia zamku.
W XV wieku w zamku zamieszali rycerze rabusie. I chyba musieli nawiedzać Wrocław, bo właśnie mieszkańcy tego miasta przy wsparciu wojska dokonali zniszczenia zamku. 20 lat później zamek został odbudowany przez braci Hansa i Nikolausa von Schellendorf. I panowie postanowili kontynuować działalność poprzednich mieszkańców, czyli również zaczęli parać się rozbojami. Na koniec XV wieku zamek został zdobyty z rozkazu króla Władysława Jagiellończyka, a potem zniszczony i od tego momentu popada w coraz większą ruinę.

I dzisiaj wieża przypomina wielkiego jeża….

Wiating

Informacja dla miłośników wiatingu: po drodze mija się wiatę, w której można spędzić noc. Wiata czysta, ze ścianami oraz dachem 🙂 nic tylko materacyk i śpiwór rozłożyć. Nocleg za darmo 🙂 i bliżej szlaków się już chyba nie da…

Schronisko Andrzejówka


Z zamku wróciłam do Schroniska Andrzejówka, na tradycyjną pomidorówkę oraz po pieczątki do swoich GOTów i innych kolekcji 😉
Schronisko Andrzejówka ma dość długą historię, bo powstało w 1933 roku z inicjatywy aptekarza Adreasa Bocka i na jego część właśnie nosi swoją nazwę.
W 1936 przez chwilkę mieszkała tu królowa holenderska Wilhelmina z córką Julianą.
W czasie drugiej wojny światowej schroniskiem zajęło Hitlerjugend. I było traktowane jako miejsce odpoczynku i szkolenia. A później budynek został przejęty przez Wehrmacht na siedzibę grupy obrony przeciwlotniczej.
Od 1953 roku budynek pełni role schroniska. Początkowo próżnowano zmienić mu nazwę, ale nazwa mająca uhonorować Mirosława Krajewskiego (członka komunistycznego podziemia antyniemieckiego w czasie II wojny światowej) – nie przyjęła się.
Bardzo klimatyczne miejsce. A i zupa była smaczna, a wrzątek darmowy.


Wspomnienie dawnych podróży.

Mi osobiście schronisko przypomniało moją poprzedni pobyt w tych okolicach. Wieki temu, wybrałam się do Adrspach na długi weekend majowy. Pogoda była cudna. I przez cały swój pobyt na szlakach spotykałam grupę czeskich rowerzystów, panów wówczas dla mnie w dość zaawansowanym wieku (55-65 lat), ale sympatycznych, wiec często robiliśmy sobie nawzajem zdjęcia i żartowaliśmy na migi.. to było miłe.
Niestety nie wzięłam pod uwagę tego, że nasi sąsiedzi też maja weekend i niekoniecznie autobusy mogą jeździć, a autostopowiczów się nie zabiera. Wiec, planowana wędrówka po stronie Czeskiej wydłużyła mi się dość znacznie po asfalcie.

Gdy w końcu dotarłam przez góry do Andrzejówki, nieco zmęczona i bardzo głodna, a przede wszystkim spóźniona w głowie miałam tylko myśl – jak się dostać do Wałbrzycha i zdążyć na pociąg, bo przecież następnego dnia o 9tej musiałam jako korpoludek pojawiać się przy biurku. A pociąg był chyba o 18tej, a następny o 6tej rano.


Pałaszując zupę analizowałam mapę, jakby tu iść by dojść najszybciej. I wtedy do schroniska wpadli zziajani moi rowerzyści. Wiec, znowu uściski, pokazywanie na mapie, gdzie się wcześniej spotkaliśmy… a mi w głowie tykał zegarek.. i myśl: POCIĄG!!! Kątem okna zobaczyłam jak od stolika wstaje jakaś parka i pojawiła się myśl „a może jadą do Wałbrzycha”. Wiec, szybko pożegnałam się z moimi czeskimi przyjaciółmi od migania, złapałam plecak, kurtkę oraz kubek z herbatą i mapę i wybiegłam za parką. Zdążyli wsiąść do auta, ale zatrzymali się i zgodzili by mnie podrzucić kawałek. Wiec, herbatkę wylałam ….
I ulokowałam się w aucie i zaczęła się kontrola: portfel jest, klucze od mieszkania jest.. telefon prywatny jest… a służbowy ?? brak.. panika totalna.. (ale po co ja brałam służbowy telefon ??) …. Postanowiłam zadzwonić na swój telefon, i w słuchawce usłyszałam coś w rodzaju „to sem ja twój telefon” (mój prywatny numer miałam wpisany w służbowy jako „mój telefon”). Koledzy Czesi znaleźli go w trawie pod schroniskiem, akurat wyszli by jechać dalej, gdy zaczął dzwonić. Zostawili mi go w barze.


Przemiła parka, gdy poprosiłam ich by mnie wysadzili, bo muszę wrócić do Andrzejówki po telefon – wiedząc o tym, że zależało mi na tym by złapać pociąg w Wałbrzychu, zachowali się cudownie. Sami zaproponowali że wrócą ze mną do schroniska, a potem że zawiozą mnie do Wałbrzycha na pierwszy przystanek komunikacji miejskiej. I tak to zdążyłam na pociąg i po długim weekendzie jak by nigdy nic siedziałam następnego dnia o 9tej przy biurku.

Cudownie jest podróżować i spotykać fajnych i sympatycznych ludzi. Dziękuje za okazaną pomoc…

Przydane informacje:

  • Parking: przy schronisku Andrzejówka
  • Sugeruje by omijać ten szczyt w weekendy, zwłaszcza w godzinach 10-16ta, ze względu na to że szczyt jest na liście Korony Gór Polskich – a wiec, sporo osób udaje się tu by „zaliczyć” górę, tym bardziej że podjeżdża się prawie na szczyt.


Podczas tego wyjazdu wędrowałam po następujących miejscach:

  • 29.X.2022 – sobota
    • Kościół Pokoju w Świdnicy
    • Sokołowsko – czyli, śladami ostatniej książki Olgi Tokarczuk
    • Góry Kamienne: Waligóra (wpis powyżej)
  • 30.X.2022 – sobota: Góry Sowie, czyli spacer w dwóch etapach:
  • 31.X.2022 – niedziela: Góry Bialskie i Złote: Płoska (1036), Czernica (1083), Pleśniewiec (790), Orlicka Kopa (837), Pośrednia (925), Łupkowa (946), Kowadło (988)
  • 01.XI.2022 – poniedziałek, czas skończyć Koronę Gór Sowich, czyli spacer w dwóch etapach:
    • część 1: Gołębia (810), Malinowa (839), Szeroka (826)
    • część 2: Osówka (716), Moszna (711), Włodarz (811), Jedlińska Kopa (744)

      .…. a potem czas się skończył i trzeba było wrócić do domu, i następnego dnia trzeba się stawić do pracy 😉 oraz zacząć planować kolejne wędrówki, co mi polecisz?… ;-).

Podoba Ci się ten wpis? powiedz mi o tym, i zamieść komentarz na FB
Dziękuję za odwiedziny na blogu wiolettawpodrozy.pl.