RADOŚĆ PODRÓŻOWANIA

Wioletta w podróży
Beskid ŚląskiGóryKorona Beskidu ŚląskiegoPodróżeŻywiecka Korona Beskidów

Beskid Śląski: Równica – Schronisko Klimczok

Dzień 4 z 7 zdobywania Korony Beskidu Śląskiego.

Szczyty Korony Beskidu Śląskiego: Kotarz (985); Trzy Kopce Wislańskie (810); Horzelica (797)
GOT: 46
Link do trasy: https://mapa-turystyczna.pl/route/3rtml

Podróż i kawa – to idealne połączenie. Zgodzisz się ze mną? postawisz mi kawę? 😉

Ciężki poranek

Poranek jest ciężki. Gdy przychodzi pora gdy powinnam wstawać – ulewa. Wiec, przesuwam budzik o godzinę i idę spać. Po godzinie – buro i ponuro. I znowu kusi zabawa z budzikiem. Zero zachęty by wyjść wcześnie… a przede mną nieco ponad 30 km po nieznanych szlakach. Nic to trzeba się zebrać. W Gościńcu Równica – cisza. Na zewnątrz – wszystko za mglone, widoczność mała. Nic tylko wrócić i zagrzebać się w pościeli.

Na początek muszę odszukać mój szlak. Tym razem poszukuję zielonego szlaku. Prowadzi on asfaltem aż do kolejnego pensjonatu czy też restauracji – Zbójnicka Chata.

A potem już zaczynam wędrówkę lasem. Na początku szerokim traktem, a potem już węższym. Deszcz nie pada, ale z liści spadają krople wody…

Trasa jest przyjemna, ale jest sporo „leśnych dróg” i oczywiście już po chwili zmieniam trasę i schodzę ze szlaku. Gdy się orientuje, okazuje się ze już kawałek przeszłam. Przez chwilkę rozważam powrót, ale… ahoj, przygodo! skoro jest tyle dróg to z pewnością którąś drogą na pewno dotrę tam gdzie potrzebuję. Wiec, trzymam się wybranej drogi leśnej, tak długo jak prowadzi mniej więcej w oczekiwanym kierunku. Las jest piękny, czarowny. Tylko te zimne krople wody i obawy o to że dzisiaj nienacieszenie swojego wzroku żadnego widoczku. Mleko!

Stopniowo schodzę do Brennej. Wiem, już że nie uda mi się złapać mojego zielonego szlaku. Będę musiała przejść jakieś 3 km przez miejscowość.

Arka – Roberta Koniecznego

Omyłkowo wybrana trasa – daje mi prezent, w postaci domu własnego Roberta Koniecznego. -jednego z architektów i założyciela pracowni KWK Promes. Jak Ci się on podoba?

Mi się najbardziej podobają ogromna powierzchnia okienna. I te widoki… wszędzie góry.. nic tylko zazdrościć.
Ciekawostką jest to że ocieplenie domu jest zrobione od środka, zakotwiczenie domu jak mostu. Kształt dachu był wymuszony przez zapisy Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego. Wrzucam poniżej kilka linków do stron z informacjami o tym budynku. Zaintrygował mnie ten zupełnie inny dom niż wszystkie budowle.
Dzięki takim nieplanowanym odkryciom – nie mam nic przeciwko gubieniu szlaku 😉 Ahoj, przygodo!
Na mapie nie odwzoruje mojego błądzenia i zmiany szlaków, dróg leśnych. Ale jak ktoś chce to odnajdzie Arkę… 😉 wystarczy wybrać się do Brennej i iść w kierunku Równicy.. 😉


Z Brennej przez Stary Groń (Horzelica) na Trzy Kopce Wiślańskie

W Brennej odszukuje wejście na zielony szlak, który ma mnie poprowadzić na Trzy Kopce Wiślańskie. Trasa na 3:5 godziny – 9.4 km. A po godzinie i 20 minutach i przejściu niecałych 3 km jest pierwszy szczyt do mojej kolekcji: Stary Groń – czyli, Horzelica. I jest

Na początku przejście przez Brenną, a potem już wędrówka lasem. Na pożegnanie miejscowości – kamienne podejście. Ale potem już łagodnie i stopniowo do góry, Las nadal zamglony czarownie z zimnymi kroplami wody z liści.

Po przejściu przez las jest kilka miejsc gdzie powinnam mieć piękne widoki – ale dzisiaj mleko. Wiec, trzeba będzie wrócić 🙂
I ktoś dodatkowo zawiesił na zachętę, piękną diamentową kolię 😉

Na Horzelnicy czyli Starym Groniu – piękna polanka.. ale mleczna. Był jakiś rajd rowerowy – zostało oznaczenie i kupki śmieci. Szkoda…

Potem droga prowadzi wzdłuż układanego murku z kamieniami. Droga jest łagodna – prowadzi grzbietem.

… a potem czeka na mnie niespodzianka. Nagle z mgły wynurza się domek, a potem: wieża widokowa. Nie wchodzę na wieże – mleko widać i z mojego 167 cm wysokości. W chatce niespodzianka. To chatka – schron. Jest piec – a właściwie kamienna płyta na ziemi i kolejna osłaniająca ścianę przed ogniem. Pod ścianą stoi worek z węglem drzewnym i kilkoma butelkami wody mineralnej. Jest też prośba by nie zamykać chatki na klucz. Klucza nie mam ;-). Fajne miejsce do nocowania.
Czy chatka jest nawiązaniem do pamięci o starym szałasie pasterskim, który kiedyś stał na Starym Groniu? W 1913 roku 8 wspólników wypasało tu 140 owiec i 11 krów.
Musi być tu pięknie, gdy jest widoczność i można podziwiać widoki wokół.

Potem droga prowadzi mnie w dół, aż do Leśniczówki w Brennej. I znowu do góry. Trasa nie jest wymagająca, i jest szeroka, turystyczna. Co jakiś czas stoi przy drodze worek na śmieci. Dobrze że pogoda się rozpogadza. A znów trafiam na szeroki grzbiet góry (w okolicy Gronika), wiec, znów mnie omijają widoczki.

A potem dłuższa wędrówka przez las…. I tu pojawia się moja chęć do przygód – bo widzę że jest leśna droga.. i kusi mnie by skręcić w nią. I iść na skróty do Trzech Kopców Wiślańskich. Ale ścieżka jest trochę zarośnięta, a ja mam buty do biegania które chłoną wodę jak gąbka.. i tylko to odwodzi mnie od skrótów. Później gdy jestem przy Trzech Kopcach Wiślańskich – wiem, ze nie koniecznie bym doszła. Bo jest tam jakaś knajpka i ogrodzenie. Oj, smuteczek byłby ogromny gdybym trafiła na siatkę i musiała się wracać.

Nie żałuję rezygnacji ze skrótu. Ponieważ ta góra ma dwa szczyty i jeden bym ominęła. Szkoda by było. Na jednym z nim leżą trzy kamienie, jest też tabliczka z nazwą szczytu. A potem mija się pięknie ułożone głazy graniczne z tabliczkami: Wisła, Ustroń i Brenna. Cieszę się, że szłam tą trasą.

Trasa pomiędzy Trzema Kopcami Wiślańskimi a Białym krzyżem to deptaczek, aczkolwiek od czasu są podejścia. Najciekawsze jest w momencie gdy ma się przejść przez drogę „Malinkę” Ponieważ tu jest jeszcze utrudnienie w postaci przejścia zabezpieczeń, zamontowanych wokół drogi.

Biały Krzyż znajduje się przy Przełęczy Salmopolskiej przy której znajdują się restauracje, parking. Są tu też wyciągi. Można odpocząć, uzupełnić płyny. Takie bardzo turystyczne miejsce. Gdy ja uzupełniam płyny popijając zimną lemoniadkę – mleko się rozchodzi, i wychodzi słońce. Świat zupełnie zmienia swoje kolory.

W sąsiedztwie przełęczy znajdują się jaskinie: Salmopolska (ponad 1000 metrów korytarzy) i Wiślańska (ponad 2200 metrów korytarzy). jaskini samodzielnie nie można oglądać, trzeba sprawdzić kto organizuje wejścia. Dodatkowo w sąsiedztwie są też jakieś ruinki – chociaż już poza szlakiem. Dzisiaj nie mam czasu, nawet podejść w pobliże tych atrakcji – muszę zdążyć do schroniska na wyznaczoną godzinę 😉 ….

Czerwonym szlakiem do schroniska Klimczok

W Białym Krzyżu odszukuje mój „patronacki” kolor szlaki – czyli, czerwony. I od razu czuje się jak w domu. Ten fragment trasy jest chyba najciekawszy z wszystkich kawałków które dzisiaj przeszłam. Ale nie wiem czy to jest związane z pogodą… i czy na moją opinię ma wpływ ze szlak ma oznaczenie „czerwone”;-) tak jak GSB i MSB 😉

Szlak mi się podoba, bo chwilami jest dziki, zarośnięty, idę wąską ścieżką wśród roślin i od czasu do czasu podjadam jeżyny. Dodatkowo od czasu do czasu mam jeszcze widoczki.. Mi sprawia frajdę to przejście.

Trasa od Białego Krzyża do schroniska to 10.8 km – czyli ponad 3,5 godziny wędrówki. Po drodze mija się jeszcze jakiś bar na Kotarzu oraz Chatę Wuja Toma. po drodze mija się też wiatkę (na Kotarzu) i ławeczki ze stolikiem. Wiec, w razie czego jest gdzie odpoczywać. 😉 i robić przerwy w wędrowaniu..

Mnie do odpoczynku skusiło zupełnie inne miejsce, bez udogodnień ale za to z ładnym widokiem 😉 . Niestety takie miejsca są trochę zdradliwe, bo człowiek siedzi.. podziwia.. a czas ucieka.. i nagle okazuje się, że zamiast 30 min przed wyznaczoną godziną w schronisku – będę 30 minut później. UPS! dobrze, ze jest zasięg i można uprzedzić.

A trasa jest bardzo atrakcyjna i ciekawa. te wszystkie przesmyki 🙂 i dopiero pod koniec trasy, jakieś 500-800 metrów – pojawia się szerszy odcinek, ale tu juz przy podejściu do Siodła pod Klimczokiem.

Po wyjściu na Siodło – piękny widok, z jednej strony – Klimczok, z drogiej strony mam Schronisko gdzie na mnie czekają. Wiec nie ma czasu na „echy i achy” – trzeba prędziutko pędzić przed siebie. Tak prędziutko – ze zapominam zrobić zdjęcie 😉 trudno.. mam a poranka następnego dnia:)

Tłoczność na szlaku.

Okolice Trzech Kopców Wiślańskich to jedyne miejsce gdzie spotkałam wędrujących lub ludzi na rowerach. Jak na sezon wakacyjny – pustki. A tak się obawiam tłoku na szlakach;-) Wiec, warto tu wrócić, gdy chcę się odpocząć w czasie gdy wszyscy pchają się w Bieszczady i Tatry 😉

Nocleg

Tym razem nocuje w schronisku Klimczok. Ze względu na to, że wiedziałam że będę godzinę po wyznaczonym terminie – musiałam się do nich zadzwonić i poprosić o poczekanie. Nie było z tym problemu. Mało tego obsługa zapytała, czy chcę coś jeść, bo co prawda kuchnia już jest zamknięta, ale…jak by co to coś wyczarują. Podziękowałam. 😉 niech lecą do domu.. ale to miło z ich strony.

Pokój zarezerwowałam wieloosobowy. Okazało się, że jest to pokój wieloosobowy z łazienką. I mam go na wyłączność. Czyli, tu jest jakby ekskluzywnie 😉 W schronisku ktoś tam sobie mieszka w sąsiednim pokoju.. ale ogólnie pustki jakby nie byłby to środek wakacji 😉 ale nie narzekam. Mam pokój z łazienką 😉

Przydatne informacje:

Mój plan zdobycia szczytów Korony Beskidu Śląskiego: