
Jak się pakuję?
Spis treści:
Wędrówka po górach – z noclegiem w jakieś bazie wypadowej
Wędrówka po górach: od schroniska do schroniska
A co zabieram ze sobą gdy jadę pod namiot?
Jeśli uważasz, że zamieszczone informacje są przydatne, postaw mi kawę.
Dzięki Tobie będę mogła dalej dzielić się swoją pasją:) A Ty będziesz mógł/a korzystać z zebranych tu informacji.
A góry i kawa to idealne połączenie, prawda?
*
Wędrówka po górach – z noclegiem w jakieś bazie wypadowej (kwaterze, domku, etc) 😉
W góry zabieram:
- mapę tradycyjna – przydaje się gdy nie ma zasięgu i aplikacja z mapą w telefonie nie działa. Poza tym, ja wolę planować trasy, korzystając z tradycyjnej mapy. Najwięcej mam laminowanych map, po których mogę pisać mazakiem i potem ścierać. Mapy kupuje w księgarni podróżniczej arttravel.pl. Natomiast mapa w aplikacji przydaje się gdy np. szlak jest źle oznaczony i chwilowo się zgubiłam, albo gdy idę już całkiem po ciemku i muszę zlokalizować schronisko. Wtedy staje się wielką fanką aplikacji i na mapę tradycyjną nawet nie zerkam. Warto też ściagnać mapę na mobile by mieć ją offline (np. mapa.cz jest w wersji bezpłatnej do ściągnięcia.
- aplikacje na telefon:
- mapy-turystyczne.pl
- mapy.cz – ściągnij mapę offline
- ratunek.pl – by czuć się bezpiecznie.
- naładowaną komórkę i naładowanego powerbanka z kabelkiem😉 – ale uwaga na terenach przygranicznych – zwłaszcza przy Ukrainie – koszt połączeń może boleć…
- miniapteczkę – moja apteczka zawiera:
- dobrej jakości plastry – ja zabieram wodoodporne i tzw „druga skórę”,
- maść i tabletki przeciwbólowe,
- coś na odstraszania owadów -chociaż rzadko używam. Jeśli wytruje je to co będą jeść nietoperze i jaszczurki?
- folię NRC,
- zabieram też jakiś lek na alergie (źle znoszę ugryzienia os i pszczół)
- chusteczki wilgotne.
to wszystko na wszelki wypadek – to nic, że to coś tam waży i zwykle nawet jej nie otwieram. Ale wolę ją mieć. Na wszelki wypadek.
- kurtkę, jakiś polarek lub bluzę – pogoda zmienna jest:)
- pelerynę od deszczu. Wiele lat chodziłam w kurtce „górskiej”ale od jakiegoś czasu zabieram pelerynę, i sobie chwalę, bo dzięki temu mój plecak nie moknie. Owszem, chwilami wyglądam jak wielki nietoperz:) ale najważniejsze ze peleryna jest długa i nie cieknie mi po nogach. Oczywiście, peleryna nie wyklucza kurtki np. jesienią. Mam to i to;)
- stuptuty – od wielu, wielu lat je zabieram, Są idealne, gdy leje deszcz, albo gdy zapadam się po kolana w śnieg. Chronią świetnie od tego by do butów się nie wlewała woda. I są idealne na błotniste szlaki – po co czyścić buty i spodnie – skoro mogę stuptuty wrzuci do wody;-) albo rzeki i wypłukać raz dwa całe błotko.
- kijki – od kilku lat chodzę z kijami. Doceniam je zwłaszcza tam gdzie jest ślisko. Fajnie odciążają kręgosłup. Moje kijki to najtańsze z popularnego sklepu sportowego. Na razie mnie nie zawiodły.
- plecak – mój ma 35 litrów – idealne na 1-2 tygodniowe wędrówki od schroniska do schroniska (ale ja mało rzeczy zabieram), jest trochę za duży na jednodniowe wypady. Ale przecież nie muszę wypychać go na maxa. Ważne by plecak miał pas biodrowy – wtedy ciężar się ładnie rozkłada i nie czuje się tych kilogramów, które ze sobą zabiera.
Do plecaka doszyłam sobie haczyki (takie od smyczy, ale haczyk można kupić w sklepie pasmanteryjnym). Dość często na forach górskich można przeczytać, że ktoś zgubił lub znalazł kluczyki od auta czy domu. Ja swoje kluczyki przypinam. haczyk jest przyszyty wewnątrz kieszonki w plecaku. Chodzi o to by nie wypadły, mi one gdy wyjmuję coś z kieszeni. Nie chcę swoich kluczy szukać po nocy, ani pisać na FB „gdzie są moje klucze”. Mam też doszytą kieszonkę – w której mam dokumenty i tej kieszonki nie otwieram przez cały pobyt. Po co kusić los – i prowokować sytuację, że zgubię dowód. Wiadomo, poza PL – mobywatel może nie wystarczyć i co gdybym zgubiła (odpukać!) telefon? - czołówkę! – tak tak… u mnie to standardowe wyposażenie, lubię długie trasy i lubię leniwe podziwianie widoków na szczycie, wiec zdarza mi się notoryczne, schodzenie po ciemku. Moja czołówka – ma 400 lumenów, i ma 3 światła – długie, krótkie i czerwone;) i jeszcze opcje że światło mruga. Ale oprócz czołówki mam jeszcze taką lampeczkę co mruga (ze sklepu z gadżetami za 4 złote), gdy wracam po ciemku, wole mieć coś na tyle plecaka, co by a) zwierzęta wiedzieć ze idę, b) kierowcy samochodów widzieli mnie z daleka. Chociaż dla nich też mam odblaski przy plecaku.. A dla zwierząt, gwizdek:p -ale to inna historia:p Tak, czy inaczej – czołówki nie wyjmuję z plecaka, nawet jeśli nie planuje dłuższej trasy. Bo ileż ona waży;-)
- rękawiczki – często mam je nawet poza późną jesienią. Przydają się gdy wieje zimny wiatr, lub pada deszcz. Jak wyjeżdżam latem, tez je mam. Najwyżej nie noszę w plecaku i leżą w aucie. A gdy jest szary zimny dzień latem – przydają się również. Rękawiczki przydają się też na trasach z łańcuchami.
- raczki – od późnej jesieni do później wiosny. Nie pytam, na FB „czy zabrać raczki” zbieram. Ile one ważą?? plecy mi nie odpada od nich, a zawsze bezpieczniej. Chociaż znaczyłam się tego na własnej skórze, bo mam za sobą wyprawę w góry bez nich. Jednego dnia, szlaki piękne nieoblodzone.. a nawet śniegu ani grama.. następnego dnia, kolejny szczyt – cały w lodzie i śniegu. Niespodzianka!
- wygodne buty. Przez wiele lat chodziłam w butach z popularnego sklepu sportowego. Ale włamano mi się do auta i je ukradziono. Wiec, w tym roku najpierw kupiłam ponownie buty w tym sklepie, ale okazało się że nie wytrzymują tyle deszczu co było napisane, wiec zainwestowałam w lepsze, skórzane buty. .. i okazało się, że gdy pojechałam w Bieszczady i temperatura przekraczała ponad 30 stopni. Wymiękłam. Skończyło się, że chodziłam w butach do traila. Ale buty trzeba dostosować do terenu, temperatury, pogody;-)
Latem 2022 – gdy realizowałam projekt Tysieczniki Bieszczadów i Korona Bieszczadów były i trekkingowe i traile w użyciu. Ale buty trzeba też dostosować do gór, co innego biegać po Bieszczadach, czy Karkonoszach, a co innego po Tatrach.
W 2023 – GSB – Głowny Szlak Beskidzki (500 km po górach od Ustronia do Wołosatego) zrealizowałam w butach do ultratraila – ani jednego odcisku, ani wykręconej kostki, etc. a MSB – Mały Szlak Beskidzki – w maju 2023 – zrealizowałam w trekingach salewy – odparzyłam nogi. Za gorąco mi było. Czyli, buty trzeba dostosować do trasy i pogody. I nie muszą być to buty za tysiące złotych. - skarpetki i wkładki do butów na zmianę – czasami na dłużej trasie zmieniam dla komfortu,czasami zdarzają się jakieś przygody – np. deszcz (oberwanie chmury) a ja nie zdążę założyć stuptutów i mi się woda naleje do butów. W 2023 odkryłam skarpety wodoszczelne. Idealnie mi się sprawdzały w czasie GSB w czasie ulew – o ile nie zapomniałam ich założyć na początku deszczu. Bo skarpet wodoszczelnych nie nosi się cały czas.
- papier toaletowy + torebkę – nie ma co ukrywać, natura jest tylko naturą. Ale uwaga: nie należy zużytego papieru zostawiać na szlaku. Można:
a) zakopać – w ziemi lub ściółce – jeśli jest taka możliwość, wiadomo w skale ciężko rzeźbić;-) Przy zakopywaniu używam swoich kijków trekkingowych;-)
b) włożyć do foliowej torebki i wyrzucić na dole, po zejściu z gór do WC np. w kwaterze lub sanitariatach na polu namiotowym. - picie i jedzenie plus coś słodkiego;-) To nic, ze potem planujecie iść na obiad czy obiado-kolacje zabierz coś ze sobą;-) w góry.
Ile jedzenia i picia? a to zależy, na jaką długą trasę idziecie i jaka jest pogoda 🙂 ale zawsze lepiej znieść na dół, niż omdleć z głodu czy pragnienia.- Jako picie: wodę. Słodkie soki, nie pomagają, pić się chce więcej po nich. Czasami zapasy wody uzupełniam w źródłach. Ale one a) czasami zanikają b) czasami są zanieczyszczone przez pato-turystów. Wiec, nie mogę na nie liczyć w 100%.
- czasami w upały izotoniki i minerały.
- żele energetyczne dla biegaczy – to odkryłam w 2023 – i moim zdaniem są dużo lepsze niż batoniki. Dają energii dużo.
- Jedzenie – ja należę do tych leniwców, którzy nie robią kanapek na drogę. Wrzucam bułki lub inne pieczywo, oraz pastę warzywną do plecaka, czasami pomidora (w kubku co by nie zamienił się w pastę pomidorową) oraz nóż – i w drogę. Jak zgłodnieje – zrobię sobie kanapkę. Jako talerz – mapa turystyczna (laminowana).
- kubek Znów mnie wzywa szlak!. przydaje się do zbierania jagód, jeżyn i wody ze źródeł. Przydaje się, gdy w schronisku korzystam z wrzątku, i mogę napić się ciepłej herbaty czy kawy („po taniości”, czyli nie cenie ze schroniska.. pieniądze i tak wydam:p na przypinkę lub magnes – wiec, słabe ze mnie skąpiradło;p)
- nóż składany. Od lat używam nożyka firmy OPINEL. W moim wypadku: nie robię kanapek na drogę, tylko robię je na szlaku;-) Wiec, ten sprzęt może być zbędny dla Ciebie.
- termos z gorącą herbatą lub kawą – jeśli pogoda jest taka sobie oraz od jesieni do wiosny . Nie ma nic lepszego niż coś gorącego w zimny i/lub mokry dzień.
- podkładkę pod pupę lub karimatę – by rozłożyć się na trawie i móc podziwiać widoki, bez obawy o to że usiądzie się w błocie, albo kleszcz przyczepi sie do pupy.
- gotówkę😉 na co dzień płacę kartą, wiec, muszę pamiętać o tym że nie wszędzie można płacić kartą. Więc, dopisuje do listy:)
- worek lub torebkę na śmieci. Trzeba przecież zabrać wszystkie resztki jedzenia, czy opakowania po batoniku, czy skórkę po bananie.
- czasami wożę ze sobą jeszcze grzałkę, ale od jakiegoś czasu nie mam problemu z uzyskaniem wrzątku nawet w nocy w schronisku, wiec zrezygnowałam. I w ten sposób pozbyłam się pytania „a co to jest?” – zdawane przez 20latków:) – ale jeśli cześć z czajnikiem jest zamykana na noc lub otwierana np. o 8mej, a ja wychodzę o 5 czy 6 tej rano…grzałka jest idealna.
- DUŻO DOBREGO NASTAWIENIA góry są fajne. i basta:)
AHA: jeśli wybierasz się w Tatry: to kask – wiadomo kamyki i skałki, i patrz na trasy, czy to trekking, czy ferraty – tu wymagane jest inne przygotowanie. I moja lista raczej będzie dziurawa jak szwajcarski ser. Jeśli wybierasz się w góry zimą – musisz uwzględnić to ze raczki to za mało, że czekan w wysokie góry jest przydatny – o ile umiesz sie nim posługiwać.
Czy dodasz coś od siebie do tej listy? https://www.facebook.com/wiolettawpodrozypl/
Jeśli uważasz, że zamieszczone informacje są przydatne, postaw mi kawę.
Dzięki Tobie będę mogła dalej dzielić się swoją pasją:)
A góry i kawa to idealne połączenie, prawda?



*
Wędrówka po górach: od schroniska do schroniska
EDIT: w czerwcu 2023 przeszłam GSB – i tu lista mi się nieco zmieniła. CO innego tydzień a co innego 18 dni nieść dobytek na grzebiecie 😉 W przypadku GSB – ważyłam wszystko przed włożeniem do plecaka, Tshirt wazy 90 gram widziałeś/aś o tym?
Oczywiście gdy wędruje od schroniska do schroniska (i tam nocuje) do plecaka dorzucam jeszcze parę innych rzeczy:
- jedzenie, np.
- poporcjowaną owsiankę z bakaliami, orzechami – zalewam wrzątkiem i mam śniadanko:) – zwykle wychodzę ze schroniska zanim wstanie obsługa;-) do owsianki mam ze sobą jakiś pojemnik – który np służy do ochrony w plecaku pomidora, by nie zamienił się w ketchup. Nie nosze ze sobą zastawy stołowej ale mam:
- nóż
- widelczyk
- łyżkę
- uniwersalny pojemnik w którym mogę zrobić zupkę chińską, owsiankę etc.
- kawa, herbata, cukier i oczywiście mam też kubek:)
- jakiś chlebek, pasta do chleba, jakieś warzywo, jabłka (czemu one tyle ważą!?)
- „chińska zupka” – na wypadek gdym do schroniska trafiła już tak późno, że nie załapię się na „pomidorową”.
- poporcjowaną owsiankę z bakaliami, orzechami – zalewam wrzątkiem i mam śniadanko:) – zwykle wychodzę ze schroniska zanim wstanie obsługa;-) do owsianki mam ze sobą jakiś pojemnik – który np służy do ochrony w plecaku pomidora, by nie zamienił się w ketchup. Nie nosze ze sobą zastawy stołowej ale mam:
- mini kosmetyczkę – używam małych pojemniczków do kosmetyków, przelewam te których używam w domu, do mniejszych pojemników. To samo z kremem, czy balsamem. Mam też małą pastę do zębów, nie ma co dźwigać 100 ml;-)
- ręcznik– używam z microfibry – zajmuje mało miejsca i spełnia swoją rolę.
- minisuszarkę – zdarzało mi się suszyć nią buty, ubrania, skarpetki – oczywiście włosy też;-)
- ubranie na zmianę (skarpetki, bielizna, koszulki – tu sobie chwalę albo koszulki do biegania albo z merynosa, etc) – ale wersja mini. wiadomo, rewię mody i buty na obcasach zostawiam na inna okazje. A ubrania zajmują jednak sporo miejsca w plecaku.
- klapki pod prysznic – przydają się też do chodzenia po schronisku – wiadomo, przecież nie będę brudzić swoimi trekkingowcami, pod którymi zgromadziłam błotoświata;-)
- coś do spania – ważne, zwłaszcza, gdy śpię w pokoju wieloosobowym z „obcymi”;-)
- czasami wożę ze sobą jeszcze grzałkę, ale od jakiegoś czasu nie mam problemu z uzyskaniem wrzątku nawet w nocy w schronisku, wiec zrezygnowałam. I w ten sposób pozbyłam się pytania „a co to jest?” – zdawane przez 20latków:) – ale jeśli cześć z czajnikiem jest zamykana na noc lub otwierana np. o 8mej, a ja wychodzę o 5 czy 6 tej rano…grzałka jest idealna.
i pakując się, pamiętaj każdy gram się liczy;-) są osoby, które skracają szczoteczkę do zębów, przesypują gotowe potrawki do jedzenia w lżejsze woreczki foliwe.. i z błyskiem w oku mówią ze oszczędzili 30 gram… ja jeszcze do tego nie doszłam, ale słucham uważnie…




*
A co zabieram ze sobą gdy jadę pod namiot?
tu moja lista nie jest zbyt długa, nie jestem wybitną minalistką, ale bez krzesteł, stołu i lodówki pod namiotem potrafię przeżyć;-) W końcu w namiocie to ja tylko śpię.
- namiot – u mnie 2 osobowy Coleman.
Gdy kupowałam brałam pod uwagę;- odporność na wodę
- by była zintegrowana podłoga
- i miał przedsionek (przecież gdzieś buty muszę trzymać)>
niestety nie brałam po uwagę ciężaru. A jest dość słuszny 4,5 kg, dopóki wożę go autem – jest ok. Ale na wędrówki z namiotem na plecach – już się nie nadaje.
- Mata do spania – samopompująca. Już myślę o jej wymianie – na mniejszą objętościowo. Bo do wędrówek z plecakiem i namiotem się nie nadaje. Za dużo miejsca zajmuje. Ale poza tym jest wygodna:-) Przy wyborze maty będę patrzyła na: R-Value, wielkość i ciężar po spakowaniu.
- Śpiwór – moj jest do 11C. Kupiony w czasach, gdy nocowałam w nim w schroniskach, bo nie chciałam korzystać z pościeli (a kiedyś łóżka i pościel w schroniskach miały swoje drugie życie), Służy mi dobrze. Ale… bez kocyka się nie obędzie w chłodniejszą noc.
- Koc – bo jestem zmarzlakiem;-)
- koc piknikowy – ten kładę na podłogę namiotu – pełni rolę dywanu. Dzięki temu jest cieplutko i przyjemniej niż chodzenie po namiotowej podłodze.
- gąbko-ściereczka – czasami trzeba wytrzeć podłogę namiotu, zanim się go spakuje (w domu i tak trzeba go rozłożyć i dosuszyć.. ale.. )
- duża torba IKEA – przydaje się, gdy pakuje się w deszczu, wtedy wrzucam do torby, bo nie ma sensu kombinować jak spakować mokry namiot do jego małej torby.
- kuchenka gazowa + zapałki/zapalniczka; grzałka (grzałka jest przydatna – bo gdy pada – nie chce mi się kombinować z kuchenką gazową, albo rano gdy się spieszę, z jednej strony w łazience lub kuchni podłączam grzałkę by woda na kawę mi się grzała a w między czasie biorę prysznic i dzięki temu od ręki mam wrzątek i mogę kilka minut wcześniej wyjść w góry). Gazu głownie używam gdy gotuje obiad.
- akcesoria kuchenne:
- zastawa kuchenna:
- talerz – uniwersalny – i do jedzenia makaroniku i zupy
- deska do krojenia
- nóż, oraz sztućce do jedzenia
- uniwersalny saganek do gotowania na kuchence gazowej (w razie czego pełni role patelni, albo gotuje w nim wodę na herbatę)
- kubek
- otwieracz do trunków 😉
- inne rzeczy:
- sól, cukier, ulubiona przyprawa
- makaron i ryż
- serek topiony, puszki np. z groszkiem, jakiś sos do makaronu, etc
- inne rzeczy które mam ochotę jeść:-)
- zastawa kuchenna:
- oświetlenie:
- lampka która wisi w namiocie
- czołówka – co by w nocy trafić do toalety (nie wyjmuje tej z plecaka, na kempingu wystarczy mi najtańszy egzemplarz)
- ubrania
- akcesoria łazienkowe +ręcznik z mikrofibry + klapki basenowe.
- spinki do przypinania mokrych rzeczy;-) zdarza mi się zostawić pranie na namiocie i jego sznurkach.. nie lubię ich zbierać z całego pola namiotowego.
inne: - nie oświetlam namiotu jak choinki. Lubię święta w grudniu:) a nie w wakacje;-) poza tym lubię gdy nad namiotem krążą świetliki.
- nie spryskuje otoczenia chemią by odstraszyć komary, i inne takie – lubię gdy odwiedzają mnie jaszczurki, a nad głową latają nietoperze i się zdrowo odżywiają
- nie rozpalam ogniska w pobliżu namiotu;-) bo iskierki z drewna czasami wypalają dziurki… poza tym, czasami wiatr tak wieje, ze wiem co jedli inni z grila.. i wszystko mi śmierdzi:(
- nie włączam muzyki – lubię słuchać odgłosów natury.. fajnie jest posłuchać szumu rzeczki czy strumyka, odgłosów ptaków.. hałas otacza mnie na co dzień, wiec urlop to odpoczynek. A w razie czego mogę założyć słuchawki – by sąsiadom nie zakłócać spokoju.
- nie trzymam wokół namiotu śmieci i resztek jedzenia – bo kuszą listy i psy sąsiadów. Nie ma gorszej rzeczy niż gdy pies sąsiadów zaczyna sikać obok namiotu. A lisy powinny mieć zdrową dietę, i moje najzdrowsze pożywienie – jest dla nich najgorszym i niezdrowym. Jak zadbam by nie było pokus – to nie będą przychodzić liski do namiotu.
- dla wszystkich starczy miejsca:) o ile będziemy dla siebie uprzejmi.







Spis treści:
Wędrówka po górach – z noclegiem w jakieś bazie wypadowej
Wędrówka po górach: od schroniska do schroniska
A co zabieram ze sobą gdy jadę pod namiot?
Masz pytania?
Pytaj https://www.facebook.com/wiolettawpodrozypl/ , A jeśli podoba Ci się mój wpis, polub mój profil na FB
Jeśli uważasz, że zamieszczone informacje są przydatne, postaw mi kawę.
Dzięki Tobie będę mogła dalej dzielić się swoją pasją:) a TY będziesz mogła/mógł korzystać z zebranych tu informacji 🙂
Góry i kawa to idealne połączenie, prawda?