Karkonosze – Śnieżka (1603 m n.p.m.)
Ha! niespodzianka. Wczoraj chodziłam po Górach Izerskich i zdobywałam Wielką Kopę, a dzisiaj czas na królową Karkonoszy – Śnieżkę.
Wczoraj pogoda była piękna, ale dzisiaj była jeszcze piękniejsza, przy podejściu czekała niespodzianka. I to jaka.. białe, lodowe podejście. Przydałby się chwilami raki. Oj, chwilami było ciężko, ale za to jaka satysfakcja.. Szerp donosił z dołu, jaka pogoda, że jest inwersja;-) za co dziękuję. W dolnej części stronę zamieszczam, tradycyjnie mapkę szlaku, który przeszłam.
Na początku był długi spacer przez Karpacz, fajnie już na dole dało się poczuć trochę atmosferę gór. Mijający mówili i odpowiadali na „cześć”/”dzień dobry”. Chociaż niestety im wyżej, tym było tłoczniej i w końcu nikt nikomu nie mówił „cześć”. Przejście przez Karpacz, było długie, tym bardziej, że cudeńko zostało zaparkowane tak, by w miarę możliwości był łatwy i szybki powrót do niego po zejściu z gór.
Trzeba było trochę uważać, bo łatwo niezauważyć oznaczenia szlaku. To też wkrótce dwie dziewczyny, stojąc przy tablicy informacyjnej i głazie upamiętniającego Wilhelm Freya pytały jak trafić na szlak. Ostatecznie zmieniły zdanie, i poszły tym samym szlakiem co ja.
Wilhelm Frey – były leśniczym hrabiego Schaffgotscha. Niestety został postrzelony na zboczu Małej Kopy 21.07.1877 roku. Kości jego nóg zostały roztrzaskane przez śrut. Jego zwłoki znaleziono 27 lipca. Zanim umarł, zanotował w swoim notatniku:
Sobota, 21 lipca w godz. 19-20. Jeśli umrę, zanim mnie odnajdą, będzie wiadomo, że zastrzelił mnie kłusownik; był bardzo blisko z dubeltówką, w kapturze i z fałszywą brodą. Droga wierna żono i dzieci, rodzice i bracia i siostry, żegnajcie! Boże zmiłuj się nade mną. Moja droga, dobra żono, moje drogie dzieci, stańcie się dobrymi ludźmi i módlcie się za mnie; strasznie cierpię. Boże zmiłuj się nade mną! Boże w twoje ręce polecam moją duszę, wybaw mnie. Tak bardzo płaczę, a nikt mnie nie słyszy. O dzieci, módlcie się za waszego ojca i nie myślcie o zemście. Boże, przebacz mojemu mordercy, moje cierpienia są wielkie. Frey.
Śmierć Wilhelma Freya zainspirowała pisarza Theodora Fontana, który napisał powieść Quitt, czyli Kwita.
Szlak przez Karpacz był bardzo urozmaicony. Więc, mimo, że zajął on sporo czasu, nie był monotonny i przez to nużący.
Aż w końcu trafia się na Betonowy Most oraz oficjalne przywitanie w Karkonoskim Parku Narodowym
Betonowy Most na Łomniczce znajduje się na wysokości 765 m n.p.m. Został wybudowany w 1912 roku. Do jego budowy wykorzystano żelbeton – ze względu na wytrzymałość materiału. Most łączył ze sobą nieistniejącą wioskę – Budniki z Karpaczem.
Początkowo szlak jest prosty i niezbyt wymagający, tym bardziej że jest to kamienny chodnik. Cudownie idzie się wśród potoku.
… a potem zaczynają się schody;-) kamienny chodnik to wielka ślizgawka.. i tu zaczyna się horror… Płaczące dzieci, psy, ślizgające się stopy, przepychający się ludzie, mistrzem był pan wpychający swoją partnerka popychając jej pupę, by dała radę wejść do góry. Wydawało mi się, że gorzej być nie może… ale było…
Z oddali na osłodę, widać majestatyczną królową Śnieżkę.
Schronisko Górskim „Dom Śląski” znajduje się na wysokości 1400 m n.p.m. W XVII wieku znajdowała się tu chata dająca schronienie drwalom i pasterzom. Obecne schronisko powstało w latach 20tych XX wieku.
W schronisku tłok, nie było gdzie wcisnąć szpilek.. ale potem zaczął się horror wejścia. Nigdy więcej zdobywania popularnych szczytów w długie weekendy, zwłaszcza jak można dojechać w pobliże szczytu kolejką linową. To po prostu pomyłka. Gdyby nie to, że zależało mi na pieczątce do książeczki Korony Gór Polskich to zrezygnowałabym. I znowu płacz dzieci, proszących by nie iść na szlak… panie w butkach na obcasach ściskające małe czarne torebusie, młodzieńcy w trampkach. Ludzie idący pod prąd. Przepychający „młodzi, groźni” – do celu po trupach. Takie chodzenie nie ma nic wspólnego z kulturą wędrówek po górach, ale oni nie wędrują, oni zaliczają.
Podczas schodzenia, już za schroniskiem Strzecha Akademicka na sygnale widziałam pędzący GOPR, a pół godziny później zjeżdżający z „pacjentem”. Szlak śliski, tłok. Nie trudno o wypadek.
Na szczycie:
* Dawne obserwatorium meteorologiczne czyli: Wysokogórskie Obserwatorium Meteorologiczne im. Tadeusza Hołdysa na Śnieżce. Kiedy byłam tu poprzednio, było można napić się np. gorącej herbaty. Teraz budynek zamknięty, i niestety obklejony wlepkami. Nie rozumiem tego zwyczaju naklejania ich wszędzie gdzie się da, nie wyglądają one ładnie. Nie upiększają one miejsca. Spotkałam się z opinią, że fajnie jest je poczytać i po oglądać. Ale dla mnie na Śnieżce, mam o wiele ciekawsze rzeczy do oglądania.
* kaplica św. Wawrzyńca z 1665 roku. Kaplica jest najwyżej położonym zabytkiem sztuki barokowej w Polsce. W kaplicy są odprawiane msze – np.w dniu św. Wawrzyńca, 10 sierpnia. Obiekt ma kształt rotundy o średnicy ok. 7 m z dostawionym kwadratowym przedsionkiem. Kaplica była zamknięta.
* budynek poczty Czeskiej, w której można dobyć stosowne stempelki, ale również znajduje się tam restauracja i można przekąsić małe co nieco. Byłam zdziwiona, że w tak małym budynku może się zmieścić tyle osób. Budynek składa się z 6000 elementów stalowych, prawie 12 000 drewnianych. Jest obiektem podpiwniczonym.
Szlak kończy się przy sztucznym zbiorniku z Dzikim Wodospadem.
Powstanie wodospadu było związane z dużą liczbą zniszczeń przez burzliwe wody Łomnicy. Na początku XX wieku postanowiono wybudować zapory by okiełznać nieco tą górska rzekę. Początek Łomnicy znajduje się na wysokości 1407m i wypływają z Małego i Wielkiego Stawu, i która stanowi dopływ rzeki Bóbr.
Wodospad wygląda zjawiskowo. Przyjemnie by było stanąć pod spadającymi kaskadami wody… tylko, że dla mnie jest nieco za zimo 😉