RADOŚĆ PODRÓŻOWANIA

Wioletta w podróży
BieszczadyPodkarpackieTrójstyk

Trójstyk w górach, czyli granica Polsko-Ukraińsko-Słowacka

Mój pierwszy trójstyk. Ten trójstyk zwiedziłam mimochodem, trochę przypadkiem, gdyż był po prostu na szlaku.

W tym roku, gdzieś na szlaku w Bieszczadach, spotkałam przesympatyczna parę, która opowiadała o swoich podróżach i mnie zainspirowali. Dziękuję im za to. I to lubię w podróżach. Spotykam wtedy ludzi z pasją. Co nie oznacza, że na co dzień ich nie ma wokół nas. Tylko zwykle, to jesteśmy w pewnym niedoczasie, biegamy za różnymi rzeczami i nie zawsze mamy możliwość by odkryć tą pasję życia u ludzi, którzy nas otaczają chociażby w pracy. Ostatnio w biurze, pewien kolega przyszedł się pożegnać, bo odchodzi, zaczęliśmy rozmawiać pierwszy raz nie o pracy i okazało się, że czasu zabrakło by się nagadać, bo podobne rzeczy nas kręcą, a tu trzeba biec na kolejne spotkanie. Na szczęście, istnieje życie poza pracą;-)

Wracając do trójstyku…

Trójstyk znajduje się na Krzemieńcu, czyli: Kremenaros, po ukraińsku: Кременець – Kremenec’, a po słowacku Kremenec. Kremenaros jest najwyższym szczytem Gór Bukowskich, czyli części słowackiej Bieszczadów.
Krzemieniec ma wysokość 1221 m n.p.m., natomiast punkt trójstyku znajduje się nieco niżej, na wysokości 1208 m n.p.m.

Zobaczyć ten trójstyk można w tylko wchodząc na szlak. Nie uda się dojechać tu samochodem, czy rowerem.
Najprostszy i najłagodniejszy oraz najszybszy szlak prowadzi trasą: Przełęcz Wyżniańska – Schronisko Pod Mała Rawką – Mała Rawka – Wielka Rawka – Krzemieniec (Kremenaros).

O tym jak dojechać do przełęczy Wyżniańskiej napisałam poniżej. A szlak opiszę przy innej okazji, tu tylko kawałeczek.. na zachętę;-)

Sama trasa z Wielkiej Rawki na Krzemieniec jest przyjemna. Idze się wśród wspaniałej zieleni, a po jednej stronie towarzyszą nam słupki graniczne. Z dawnych pobytów, pamiętam że na szlaku można było spotkać Straż Graniczną. Nie należy też schodzić ze szlaku i wchodzić na część ukraińska. Urban Legend mówi o tym, że można zaliczyć nie planowana wycieczkę na wschód. Oczywiście w jedną stronę i powrót bywa dość problematyczny i kosztowany. Sama nie testowałam…i nie planuje;-) wolę mieć wpływ na to, gdzie spędzam czas.

Powrót z Krzemieńca tą samą trasą, lub zejście do Wielkiej Rawki i do Ustrzyk Górnych. Zejście z Wielkiej Rawki do Ustrzyk Górnych jest dużo bardziej wymagające niż powrót tą samą trasą przez Mała Rawkę. Zejście jest strome, ma sporo progów anty-erozyjnych (zwanych popularnie schodami) – których moje kolana nie lubią, i w wielu miejscach są drewniane kładki, które ciągną się i ciągną… W deszczowe, wilgotne dni kładki zamieniają się w ślizgawkę. Prawie na końcu tego szlaku stoi wiata, jest też uroczy strumień. To już na osłodę:-) zejście jest na parking, a potem do Ustrzyk Górnych jest 2 kilometrowa drogą asfaltowa. A potem nie pozostaje już nic tylko usiąść w jakieś knajpce lub wymoczyć stopki w Terebowcu – słuchając koncertów.

Powyższa trasa nie jest moją trasa;-) oj nie, nie.. w końcu nie po to pojechałam w Bieszczady, by chodzić najkrótszymi szlakami i najłagodniejszymi. Lubię poczuć, że jestem w górach. Moja trasa była nieco dłuższa i prowadziła z Wetliny, przez szlak graniczny aż do Krzemieńca, a potem na Wielką Rawkę, Małą Rawkę i ponownie Wielką Rawkę i zejście do Ustrzyk Górnych. Zejście z Wielkiej Rawki do Ustrzyk wybrany był przeze mnie niecelowo. Mój cel był prosty, trzeba zejść do Schroniska pod Mała Rawką, a potem do Przełęczy Wyżniańskiej i złapać busa lub stopa i wrócić na pole namiotowe. Ale czasami tak jest, że plany to jedno, a życie to drugie.
Zbyt dużo jagód było po drodze, które kusiły „zjedz mnie”, „w domu takich nie masz”, „jeśli nie teraz to kiedy? w grudniu?”. I wynik był taki, że zrobiło się zbyt późno, by wracać… krótszym szlakiem. Krótszy oznaczał, że muszę odbyć dłuższą drogę do Ustrzyk Górnych, a było to już problematyczne, ze względu na to że im później się schodzi ze szlaku, tym mniejsza szansa na to by czekał na mnie bus, a po nocy stopa też raczej trudno złapać. Gdy schodziłam ze szlaku było już ciemnawo i w końcu dostrzegłam plusy kładek. Suche kładki są doskonale widoczne o zmroku. Przy innej okazji opiszę całość mojego szlaku.

Gdzieś w połowie drogi z Wielkiej Rawki do Ustrzyk Górnych spotkałam wchodzącego pod górę, chłopaka około 30-tki z ogromnym plecakiem. Trochę mnie to zdziwiło, bo dość późno było by wchodzić na szlak. Okazało się, że ma taki pomysł na urlop, by przejść szlak graniczny nie schodząc z gór. Miał ze sobą parę kilogramów jedzenia i picia;-) nocuje tam gdzie dojdzie. Czasami zdarza się, że na szczytach są ławeczki, to śpi na nich, czasami trafi się mu wiata, a czasami śpi po prostu na środku szlaku. Namiotu nie rozkłada, chyba że pada. Pasjonata.

Wracając do trójstyku…

Na trójstyku znajduję się bardzo ładne oznaczenie granicy. Mamy i nasz słupek z numerem 1, i słupek ukraiński, jest też granitowy obelisk, opisany z każdej stron.

Wokół obelisku znajdują się ławeczki na których zazwyczaj można przysiąść, wypić wodę czy herbatę/kawę z termosu. Bardzo fajne miejsce do wypoczynku. Zwykle jest ono dość tłoczne. W tym roku, trójstyk miałam prawie do swojej dyspozycji. Zawdzięczam to… później porze, ale również owadom. Mnóstwo małych, uciążliwych owadów krążyło wokół, wiec nie dało się usiąść na 5 minut. Ale nie zawsze tak jest, zapewniam;-)

Dojazd do wejścia na szlak

Do punktu wejścia na szlak można dojechać:

  • autem – jest duży parking na Przełęczy Wyżniańskiej oraz w Ustrzykach Górnych, oczywiście płatny i lepiej mieć ze sobą gotówkę.
  • busem – gdy w Bieszczadach są turyści i podróżnicy, to sporo ich jeździ, zwłaszcza w godzinach 10-16. W innych godzinach jest ich dużo mniej lub nie ma ich wcale. Poza sezonem może być problem z poruszaniem się busami.
  • stopem – za uśmiech i dobre słowo, czasami fajną opowieść.. Osobiście lubię ten rodzaj transportu. Jednakże odnoszę wrażenie, że im mniej przyjezdnych w Bieszczadach tym łatwiej jest mi podróżować stopem. Turyści niechętnie zabierają na stopa:( ale za to mieszkańcy oraz podróżnicy – tak.
  • autobusem – ale ten rodzaj transportu w Bieszczadach kuleje. Wiele lat temu był to główny środek transportu. Ale teraz niestety mniej jest autobusów niż rodzynek w cieście.

Bilety wstępu

  • Bilety, do Bieszczadzkiego Parku Narodowego, można kupić je w budce przy wejściu na szlaku (najczęściej płatność gotówką) lub przez Internet. Zachęcam do zakupu, chociażby ze względu na to, że pieniądze z biletów są przeznaczone na to to by zadbać o szlaki. Kup bilet na stronie: https://bdpn.eparki.pl/

Zobacz inne trójstyki, które udało mi się zdobyć: