RADOŚĆ PODRÓŻOWANIA

Wioletta w podróży
Diadem Polskich GórGóryGóry SowieKorona Gór PolskichKorona Najwybitniejszych Szczytów Gór Polskich:

Góry Sowie: Wielka Sowa (1015)

Moja trasa:
GOT: 22
Korona Gór Polskich: Wielka Sowa (1015),
Korona Gór Sowich: Wielka Sowa (1015), Mała Sowa (972), Kozia Równia (930), Wroniec (835), Młyńsko (777),
Diadem Polskich Gór: Wielka Sowa (1015),
Korona Najwybitniejszych Szczytów Gór Polskich: Wielka Sowa (1015),
Dystans: 17.9 km
Planowany czas przejścia: 5:46 h
Link do trasy: https://mapa-turystyczna.pl/route/3ryj2#50.67192/16.49254/13

Wędrówkę zaczynam od dojazdu do Przełęczy Jugowskiej – gdzie znajduje się mały parking leśny. Gdy przybywam o 8mej – brak już wolnych miejsc jest Wiec, zostało mi zaparkowanie na poboczu drogi. Z przełęczy Jugowskiej jest pół kilometra do Schroniska Zygmuntówka. Ale tam będę kończyć wędrówkę, teraz trzeba szybciutko na Wielką Sowę – która jest szczytem Korony Gór Polskich, wiec od rana przeczuwam, że zaraz tam będzie gorzej niż na przysłowiowej „Marszałkowskiej” i miałam racje. Wiec, jeśli lubicie ciszę i spokój to wybierzcie się tam przed godzinami szczytu (czyli poza 10-17tą, i poza weekendami).

Wędrówkę na Wielką Sowę – rozpoczęłam czerwonym szlakiem. Szlak nie jest wymagający – w sam raz na jesienny spacerek.

Po drodze, po jakiś 500 metrach, mija się polankę z pięknym widokiem. Na polance znajduje się też wiata i miejsce na ognisko. Trochę się temu przyglądam bo gdzieś po głowie mi zaczęła chodzić myśl o tym, że w przyszłości fajnie byłoby zrobić Główny Szlak Sudecki i być może takie wiatki będą moją noclegownią. Ale to na razie odległy plan… time will show. Co o tym myślisz? 🙂

W każdym razie wiatka zadbana i czysta. nie jest zamykana – ale tu niedźwiedzie nie grasują. A od wiatru i od deszczu wystarczająco wiata ochroni.

Potem już idzie się lasem. Przyjemny szlak. Po drodze (nieco powyżej 1 km od początku szlaku) mija się skałki noszące nazwę Niedźwiedzia Skała, a na nich znajduje się tablica poświęcona Hermanowi Henkel. Warto się przy niej zatrzymać . W końcu to zasłużona osoba dla tutejszej turystyki. Herman Henkel poświęcał dużo uwagi właściwemu oznaczaniu szlaków turystycznych i był przewodniczącym komisji której celem było m.in. ujednolicenie systemu oznakowania i wyznaczenie nowych szlaków. Herman Henkel zmarł w 1918 roku na zapalenie płuc – które było konsekwencją przebytej grypy „hiszpanki”. Tak, wiec, warto o tym panu pamiętać, gdy wędruje się po sowiogórskich szlakach. Napis na tablicy głosi:

W górach jestem znowu prawdziwym
człowiekiem; tam stajemy się braćmi
i wszystko co brzydkie i błahe opuszcza nas.

Auf den Bergen werde ich wieder ein
reiner Mensch; dort werden wir Brüder und
alles Hässliche und Kleine fällt von uns ab

Czerwony szlak na Wielką Sowę prowadzi trasą kamienista. bardzo się cieszę, ze nie popełniłam błędu z wchodzenia na Waligórę – dzień wcześniej, gdy na szlak wyszłam w trailach. Dzisiaj, wędrując po kamieniach cieszyłam się, że moje podeszwy są twarde.

Pierwszy szczyt z listy Korony Gór Sowich – czyli, Kozia Równia (930 m n.p.m.) znajduje się już po 1700 metrach od rozpoczęcia wędrówki na Przełęczy Jugowskiej. Następny w kolejności jest szczyt Wielkiej Sowy (1015 m n.p.m.) i jest to najwyższy szczyt Gór Sowich. Wielka Sowa od przełęczy Jugowskiej znajduje się 4,4km – wiec, nie odczuwa się tego.

Na Wielkie Sowie – wita nas oczywiście rodzina Wielkiej Sowy. Niedawno pomalowano jej oczka i teraz ja dla mnie wygląda trochę dziwnie- jak by niewłaściwych grzybków się najadła. Ale najważniejsze, że jest. Obok niej znajduje się skrzyneczka z pieczątkami, z których korzystam, Na szczycie znajduje się wieża widokowa – ale jest zamknięta.

Na szczycie Wielkiej Sowy – jest jeszcze uroczy mufflon oraz kapliczka (zamknięta) oraz wiata oraz miejsca na ogniska. Jest też sklepik z pamiątkami i nie tylko. Jednym słowem – taka zapowiedź festynu.

Wieża na Wielkiej Sowie powstała już XIX wieku, była drewniana. Na początku XX wieku (1906) wybudowano już wieżę betonową, z której ponoć rozciąga się przepiękny widok. Gdy oddawano więżę do użytku miała ona 25 m wysokości, średnicę u podstawy 8 metrów i u góry 4 m. W środek wieży doświetlany był 3 oknami z witrażami. A wspinający się turyści mogli podziwiać sceny z życia Bismarcka, oraz popiersie kanclerza autorstwa Harro Magnussena. Jak jest teraz w środku? nie wiem.. tym razem wieża zamknięta i w czasie kolejnego remontu, który ma potrwać aż do 2023 roku.

Z Wielkiej Sowy – udaje się na Mała Sowę – też szczyt z Korony Gór Sowich, która jest oddalona o pół kilometra czyli jakieś 30 minut spacerkiem. Niestety Mała Sowa juz nie jest tak uhonorowana jak Wielka Sowa. Po prostu zwykle oznaczenie szlaku, które łatwo przeoczyć. Po drodze mija się nieco rozmokły szlak. Ale to jakiś wyjątek, bo większość szlaków w Górach Sowich jest sucha.

Z Małej Sowy można trochę popodziwiać widoki, są one nieco przysłonięte – ale są, wiec, mnie one cieszą.

Z Małej Sowy – spacerek na Wroniec – kolejny szczyt Korony Gór Sowich. Nie spodziewałam się tutaj nawet oznaczenia. I spotkała mnie miła niespodzianka. Nie dosyć, że szlak był przyjemny to jeszcze na „szczycie” Wrońca zastałam karteczkę z wydrukowaną wroną (jak sądzę). Ktoś samodzielnie oznaczył szczyt, co było miłe.


Niestety powrót był tą samą trasą na Wielką Sowę, skąd dalej poszłam na Młyńsko (777). Zabawne było to jak mijało się ponownie tych samych ludzi. Wyglądało to tak, że najpierw szybkim krokiem schodzę, a potem znowu wchodzę na szczyt – ot takie niezdecydowanie.;-) ale Korona Gór Sowich ma swoje wymagania, a nie udało mi się ułożyć szlaków w pętelkę by nie wracać po swoich śladach. Trudno, nie zawsze mamy to co lubimy:-) ważne że pogoda była cudna..

Gdy wróciłam na Wielka Sowę – zaczął się festyn. Kiełbaski piekły się nad ogniskiem, tłok i hałas.. Oj, to nie moje klimaty. Ja w górach szukam ciszy i spokoju, odetchnięcia od tłoku. Wiec, szybciutko opuściłam Wielką Sowę – tym razem niebieskim szlakiem. To niesamowite jak szczyt się zmienił między ta 9:30 gdy byłam na nim pierwszy raz, a 11:30, gdy przechodziłam przez niego na Młyńsko.

Niebieski szlak na Młyńsko (777) – to wielka frajda, chociaż mijało się sporo osób, to szlak rekompensował mi to swoja urodą. Szlak częściowo wąską ścieżką, po korzeniach wśród iglaków, częściowo po kamieniach, a częściowo po błotku. Taki naturalny szlak.

Młyńsko znowu mnie zaskoczyło oznaczeniem „home made”. To miłe, a przygotowywałam się na to, że będę robiła screena z niebieską kropką na mapie pokazującej „tu jestem”. Ale kolejny raz tego dnia mi się udało 🙂 dziękuję tym, którzy oznaczają szlaki i szczyty.

Sam szczyt Młynsko (777) jest takim szczytem, że go się nie zauważa, nie ma wzniesienia z pięknym widokiem – czyli, taka sama sytuacja jak w przypadku Wrońca (835).

Z Rozdroża pod Młyńskiem poszłam już żółto-zielonym szlakiem prowadzącym do Rozdroża pod Gołębiem, a następnie zielonym do Koziego Siodła. Po drodze zaskoczyła mnie informacja na tabliczce kierunkowej, mówiącej o tym, że do Zygmuntówki jest jeśli się nie mylę 4 czy 5 godzin. Lekkie przerażenie, bo przecież to miło być „tuż za rogiem”. 😉

Po drodze idzie się wąwozem, w który zostały zwiane suche liście – można iść po kolana w liściach. Mnie tym razem nieco zniechęca to, że pod liściami są kamienie, a moje paznokietki po ostatnim kontakcie z kamieniem, jeszcze nie odrosły, wiec, ostrożnie brodzę w tej liściowej kołderce.

I mija się też miejsce z widokiem na okolice, ale ścięte drzewa przypominają czemu ten widok zawdzięczamy. Mija się wcześniej też drogę, która jest tak rozjechana przez maszyny pracujące w lesie, że brodzi się błocie lub próbuje się iść w lesie – co trochę jest trudne. Po drodze mijam jakąś parę ludzi, którzy zrezygnowali z walki z błotem. Inna mająca białego pieska, też to rozważała. Mi błotko nie jest obce. W końcu Bieszczady zwane są górami błotnymi, a trochę tam kilometrów zrobiłam, w Gorcach w ubiegłym roku też nieco się ubabrałam w błotku.. wiec, nie ma to tamto.. trzeba podążać do celu.

Od Rozdroża pod Kozią Równią wybieram niebieski szlak do Schroniska Zygmuntówki. Szlak jest piękny w swej naturze. Korzenie, błotko. Nie jest to autostrada, ani popularny szlak. Idę nim z przyjemnością. Całość trasy zajmuje około 20 minut i jest to około 1,5 km. Tuż przed końcem szlaku, trzeba uważać:
a) przekracza się drogę
b) potem jest zmyłka i widzi się bacówkę a nie schronisko i niestety ja poszłam w złym kierunku. Ot wydawało się ze jak widzę chatę i dym, to to jest to… a tu pech!
wynik był taki, że dołożyłam sobie trochę wspinaczki. Tym bardziej, że zrezygnowałam z obiadu w Zygmuntówce, widząc z daleka tłum ludzi tam znajdujących się, i uznając ze mam w plecaku mam jeszcze kanapkę i kilka małych pomidorków, wiec mogę iść dalej…. Wiec, wspięłam się szlakiem narciarskim do góry.. i to już było wyzwanie 😉 Ale o tym, opowiem w następnym wpisie 🙂

Podsumowując – to fajny szlak i bardzo go polecam:)

Przydatne informacje:

  • Parking: przełęcz Jugowska – tu jest mały parking leśny (bezpłatny – stan na 2022.X)
  • Schroniska z pobliżu: Schronisko Zygmuntówka i Schronisko Sowa (uwaga na stronie Schroniska Sowa – jest informacja ze obecnie jest ono nieczynne z powodu zmiany właściciela)

Podczas tego wyjazdu wędrowałam po następujących miejscach:

9.X.2022 – sobota

30.X.2022 – sobota: Góry Sowie, czyli spacer w dwóch etapach:

31.X.2022 – niedziela – rozpoczęcie przygody z Koroną Gór Złotych i Koroną Gór Bialskich: Płoska (1036), Czernica (1083), Pleśniewiec (790), Orlicka Kopa (837), Pośrednia (925), Łupkowa (946), Kowadło (988) –


01.XI.2022 – poniedziałek, czas skończyć Koronę Gór Sowich, czyli spacer w dwóch etapach:

Podoba Ci się ten wpis? uważasz, że informacje są ciekawe? powiedz mi o tym, proszę i zamieść komentarz na FB
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu.