RADOŚĆ PODRÓŻOWANIA

Wioletta w podróży
GóryGóry ŚwiętokrzyskiePodróżeŚwiętokrzyskie

Góry Świętokrzyskie: Radostowa (451), Wymyślona ( 405), Diabelski Kamień (460), Klonówka (460)

Moja trasa:
I – cześć: Przełom Lubrzanki – Radostowa – Wymyślona – Radostowa – Przełom Lubrzanki
II – cześć: Przełom Lubrzanki – Klonówka – Przełom Lubrzanki
GOT: 17 GOT
Korona Gór Świętokrzyskich: Radostowa i Klonówka
Główny Szlak Świętokrzyski
Dystans: 7 km + 7 km = 14 km
Planowany czas przejścia: 2:22 h + 2:25 = 4:27 h
Link do trasy: https://mapa-turystyczna.pl/route/3yhha

Ideą tej wędrówki nie była Korona Świętokrzyska, chociaż trasę tak ułożyłam by chociaż jeden szczyt z listy Korony – (i udało się to zrealizować).
Chciałam przede wszystkim zobaczyć jak wygląda szczyt Góry Wymyślonej. Bardzo mi się ta nazwa spodobała, taka piękna nazwa.

Ta trasa niestety jest trasa powrotu po swoich śladach. Nie bardzo miałam pomysłu jak by zrealizować tą trasę w postaci jakiejś fajnej pętelki: 20-30km. Ale dzięki temu przeszłam kawałek Głównego Szlaku Świętokrzyskiego.

Poza wejściem na szlak prowadzący na Diabelski Kamień/klonówkę – trasa nie jest wymagająca W sam raz na leniwy niedzielny poobiedni spacerek. Polecam!

aha.. warto pamiętać, że po tych szczytach wędrował Stefan Żeromski i tak pisał: Przebiegam w marzeniu wyniosłe góry – Łysice, Łysiec, Strawczana, Bukowa, Klonowa, Stróżnę – góry moje domowe – Radostową i Kamień oraz wszystkie dalekie siostrzyce.

I część: Przełom Lubrzanki – Radostowa – Wymyślona – Radostowa – Przełom Lubrzanki

Trasa zaczyna się przy samej drodze, ale trochę musiałam uważać, bo było z górki na pazurki, po zalodzonej powierzchni. Kawałek od drogi znajduje się wiatka, czyli dogodne miejsce by założyć raczki, ale… trzeba było najpierw pokonać lodową zjeżdżalnie.
Wiatka jest położona tuż przy rzece, która pokonuje się mostkiem – ale tylko dla ludzi. Auta muszą wjechać do rzeki i pokonać ją jak za dawnych czasach korzystając z brodu.

Potem już idzie się szlakiem, mnie cieszyło to że ziemia jest zmarznięta, bo inaczej droga by była zamieniona w błotko – chyba tą drogą jeżdżą jakieś ciężkie pojazdy do pracy w lesie, ale może te koleiny to naturalny proces.
Trasa nie zajmuje dużo czasu, nie jest też trudna. Mój problem to to, że dzień wcześniej tak bardzo zachwyca mnie trasa, że kolejna przy niej już nie zachwyca. Nie mnie jednak trasa przyjemna i nie wymagająca. Wzdłuż szlaku – mnóstwo śladów zwierząt, sarenki, zające.. i niestety bardzo dużo śladów psów – cóż wygląda na to ze mieszkają przy dobrze zaopatrzonej spiżarni. Ludzie, których mijam po drodze, idą z psami. Żaden nie jest na smyczy.

Już po 50 minutach jest się na pierwszym szczycie: Radostowej (451). Na szczycie charakterystyczna dla Gór Świętokrzyskich tabliczka z informacją o szczycie, a obok krzyż. Nie ma tu ławeczek, ani zwalonych drzew na których można by przysiąść na kawę z termosu. Wiec, kilka zdjęć i w drogę… po wymarzoną Wymyśloną.

Po zejściu ze szczytu Radostowej – kilka minut później – niespodzianka wiatka. Ale ja już znowu byłam w trybie „chodzenia”, wiec dziarsko pomaszerowałam dalej ku Wymyślonej.

Trasa jest fajniejsza – bo jest też troszkę widokowa – bo jest pas ziemi bez drzew, wiec z daleka można popodziwiać widoki.. Przydałby się narty by zjechać na dół 😉

Ale nie była by to długa trasa do zjeżdżania – bo po chwili znowu trzeba się wspiąć. Niecierpliwie wypatrywałam Wymyślonej. Po drodze mijam jakieś przysypane skałki śniegiem. I po chwili mam widok na Świętą Katarzynę – ale tabliczki z informacją że jestem na Wymyślonej – brak. Wiec, sięgnęłam po mapy w komórce i spróbowałam namierzyć gdzie jest szczyt. To oznaczenie też nie było jednoznaczne, wiec przeszłam się po grzbiecie – by na 100% trafić na szczyt.



Bardzo żałuję, że na tym szczycie nie było tabliczki z oznaczonym szczytem. Myślę, że taka nazwa powinna pobudzić kreatywność lokalnych artystów:) W końcu wczorajsza Truskolaska nie była oznaczeniem standardowym:) trzymam kciuki by jakaś fajna tabliczka się pojawiła.


Po chwili wracam tą samą trasą do auta…. pierwotnie miałam ochotę by podjechać na szczyt Włoch..ale 😉 skusiła mnie kolejna górka o ciekawej nazwie: Diabelski Kamień 🙂 i tyle co do planowania… chwilo trwaj!

II część: Przełom Lubrzanki – Diabelski Kamień – Klonówka – Przełom Lubrzanki

Wejście na szlak jest dość ciekawy. Bo miedzy wzniesieniem, a chodnikiem jest żółta barierka, a obok jest murek chroniący jakiś zrujnowany budynek gospodarczy. I pomiędzy nimi trzeba przejść by rozpocząć wspinanie. Gdy szłam w kierunku Wymyślonej – nawet nie zauważyłam, że w tym miejscu jest wejście na szlak. Dobrze, że tabliczka ze strzałkami – była widoczna gdy z niej wracałam.

Wejście na szlak – to fajna wspinaczka. Przez pierwsze 20 minut czyli 0,5km pokonuje się wysokość około 100 metrów. Niby nie jest to wysoko, ale po leniwym wejściu na Radostową i przy wejściu po śniegu – trochę to odczuwam. Pewnie latem bym na to nie zwróciła uwagi. A tak troszeczkę poczułam to wejście.

Potem już wędruje się na po nizinnym lesie. W pewnym momencie przechodzi się obok ogrodzenia, za którym stoi drzewo, a na nim „domek na drzewie” Można kupić;-) To nie mój wymarzony domek i nie wymarzony teren – wiec, idę dalej:) po chwili docieram do skrzyżowania, gdzie drogowskazów kierujących na Diabelski Kamień – strzeże Matka Boska.

Kilka minut później jestem przed Diabelskim Kamieniem.

Skoro Diabelski Kamień mnie skusił samą nazwą, to musiałam poszukać dlaczego się ona tak nazywa, zresztą przy skale jest opcja ze skanowania i poznania legendy na miejscu.

Z tym szczytem związane dwie legendy.


Pierwsza mówi o tym, że diabeł chciał zniszczyć klasztor świętokrzyski. Diabeł w nocy przemieszczał się nad górami i tachał ogromny kamień. I niespodziewanie usłyszał pianie koguta zwiastując świt. Diablik stracił swoje siły i upuścił kamień niedaleko Klonówki i tak można go dzisiaj podziwiać i wdrapywać się na niego.

Druga legenda opowiada o zakochanym diabliku. Ha! jak pięknie się to składa, skoro za chwilkę Walentynki. Diablik zabrał rozgrzany, ciepły kamień z piekła, bo jego ukochana wiedźma czy też czarownica lekko zmarzła.. i chciał ją rozgrzać. przelatywał nad górami, gdy nagle usłyszał przeraźliwy dźwięk dzwonów kościelnych. Dźwięk był dla niego tak nieprzyjemny i niespodziewany, że upuścił kamień, który spadł na kościół. Wiec, jak będziecie w okolicy możecie poszukać zaginionego wejścia do świątyni. Trochę pechowo, dla ukochanej…. bo ona ciągle marznie..

Przy Diabelskim kamieniu znajduje się wiatka – z której z radością skorzystam w drodze powrotnej. Jakiś diablik nawet ognisko próbował palić – zostały o nim tylko ślady…a może czarownica próbowała się ogrzać?;-)

Od Diabelskiego Kamienia – kieruje się na szczyt Klonówki. Po drodze mijam „wieżę widokową”;-) i po chwili jestem na szczycie. Tym razem jest on już oznaczony. Co bardzo cieszy.


Po dotarciu do szczytu Klonówki – powrót po swoich śladach. Na osłodę: pogoda zrobiła się piękna, słoneczna – aż żal wracać z gór. trochę to niesprawiedliwe, ze przez te dwa dni było tak mało słonka, a gdy wracać czas – słońce przygrzewa w najlepsze. Na pocieszenie, przeliczam sobie punkty GOT PTTK – powinnam mieć już wystarczająco by zdobyć Małego Złotego Kozioła (mała złotą odznakę PTTK GOT).


Kończę tą wizytę w Górach Świętokrzyskich. Polecam te szlaki, każdemu kto lubi leniwe i niewymagające wędrówki po lesie:)

Przydatne informacje:

Parking – udało mi się znaleźć bezpłatny (2023.02) parking znajdujący się przy głównej drodze, przy punkcie należącym do Oczyszczalni Ścieków. Od parkingu do wejścia na szlak jest może z 5 minut spacerku. Parking nie był oznaczony stosownym znakiem. Ale wyglądał jak parking i na mapie turystycznej też jest on oznaczony – wiec chyba można z niego korzystać;). Lokalizacja parkingu: 50.898770, 20.784577

Podoba Ci się ten wpis? wędrowałeś tym szlakiem? powiedz mi o tym, proszę: https://www.facebook.com/wiolettawpodrozypl/