RADOŚĆ PODRÓŻOWANIA

Wioletta w podróży
BieszczadyBieszczady - szlakiGóryKorona BieszczadPodkarpackiePodróżeTysieczniki Bieszczadow

Wierszek Jeleni (1271) – Rozsypaniec (1280) – Halicz (1333) – Kopa Bukowska (1320) – Tarnica (1346)

Moja trasa: Wołostate – Przełęcz Bukowska – Kopa Bukowska – Rozsypaniec – Halicz – Tarnica – Włosate
GOT: 28
Tysięczniki Bieszczadów: Wierszek Jeleni (1271) – Rozsypaniec (1280) – Halicz (1333) – Kopa Bukowska (1320) – Tarnica (1346)
Korona Bieszczadów: Halicz (1333) – Tarnica (1346)
Diadem Polskich Gór: Tarnica (1346)
Dystans: 18.2 km
Szacowany czas: 5:55 h
link do trasy: https://mapa-turystyczna.pl/route/3ew1o

Ależ to piękny szlak! warto było wstać ze wschodem słońca.. szlak tego nie wymaga, bo nie jest zbyt długi, ale trafiły mi się upalne dni i w związku z tym, wolałam zacząć wędrówkę wcześniej, by potem poleniuchować nad rzeką, pomoczyć stopki, etc… W końcu nie chodzi tylko o wędrowanie;-)

I powiem tak, bardzo się cieszę że zaczęłam szlak wcześnie i cieszę się że zaczęłam od podążania do Przełęczy Bukowskiej. Nie lubię trasy od Przełęczy Bukowskiej do Wołosatego, ten kawałek zawsze traktowałam jako karę. Trasa w tą stronę zawsze mi się wydłużała i ciągła jak guma… I tym razem niespodzianka, nawet nie wiem kiedy ja przeszłam. Ale to zasługa wschodzącego słońca i niespodzianek na szlaku. I chyba tego, ze szłam ja w innym kierunku niż zwykle. Fajnie, było obserwować jak wokół Tarnicy budzi się dzień.

Trasa przechodzi przez tzw. korytarz, którym przemykają sobie zwierzęta. I o tej porze, gdy ja wędrowałam zwierzęta niespodziewając się mnie, przemykały z jednej strony drogi/szlaku na drugą. Niestety to były ułamki sekund, wiec zdjęć niestety nie mam. Ale zapewniam, że gdy sarna wypada z lasu i staje na metr czy półtorej tak samo zaskoczona jak ja, to duże przeżycie. Patrzy się w jej oczy, wielkie i zaskoczone, i myśli się, rany! jak ja bym chciała taką chwilkę uwiecznić. Ale nie da się, mrugniecie okiem i sarna ucieka. Przez ten kawałek od Wołosatego do Przełęczy miałam takie 3 czy 4 spotkania. Był moment gdy trzymałam telefon w gotowości do zrobienia zdjęcia, ale gdy dłuższą chwilkę nic nie wypadało, chowałam go.. i buch! sarniątko wypada z krzaków. No niech to koźle skoczy! ale czemu nie minutkę wcześniej – gdy telefon był w gotowości?!…. trudno, moja galeria zdjęć niezrobionych wzrosła. I wzrosła ilość wrażeń i w końcu zachwyt nad trasą. Ale też dało mi to trochę do myślenia, skoro sarniątka i jelenie nie wiedzą że idę, to znaczy że niedźwiedzie też nie. A przecież ostrzeżenie o niedźwiedziach mijałam przed wjazdem do Wołosatego. Nawet się pośmiałam, że mam zwolnic nieniedźwiedzie, bo przecież koniec miesiąca, Cóż, krew korpoludka się obudziła 😉

A trasa była też fajna, bo prowadziła wzdłuż Tarnicy i mogłam sobie poobserwować jak budzi się nowy dzień wokół niej. Fajne uczycie. Moje nastawienie do tej trasy uległo zmianie. Tyle, że wiem, że wolę ją w kierunku Przełęczy, niż wracać z Przełęczy do Wołosatego.

Jeśli macie więcej czasu, to zachęcam do zobaczenia po drodze Cerkwiska, ja tym razem zrezygnowałam. Ale zwykle zaglądam tam. Miałam w planach zajrzeć tam, potem w drodze powrotnej, ale zwyczajniej zapomniałam, bo moje myśli biegły gdzie indziej. Trudno….

Sama nawierzchnia tej trasy trochę jest mało przyjemna, bo idzie się najpierw po asfalcie, potem po hymm starej drodze, po szutrówce. Takich rzeczy nie lubię, wole chodzić po naturalnym podłożu.

Przy przełęczy spotkałam pana z Bieszczadzkiego Parku Narodowego, który ganiał za motylami. Ale nie z siatką, by motyki skończyły na szpilkach, ale z aparatem obiektywem. Chwilkę pogadaliśmy i potem w drogę. Na przełęczy znajduje się taras widokowy, z tablicą pokazujacą jak nazywają się szczyty na które się patrz. Fajna sprawa 🙂 polecam.

Niestety przy wiacie spotkała mnie bardzo nie miła niespodzianka. Pato-turysci! potrafią uprzykrzyć każdą podróż. W planach miałam śniadanko w wiacie, ale się nie dało. Mimo, że przy szlaku, znajduje się WC, mimo,że jest tyle miejsc gdzie można załatwić swoje potrzeby, to nie… oni muszą przy samej wiacie. mnóstwo papierów, chusteczek i wielkich much. Naprawdę, czy w domu też zławiają potrzeby przy stole? patologia!

No nic, śniadanko, będzie później. A później zaczęła się cudowna trasa w górę.

Ścieżka na górę, jest stosunkowo wąska (w porównaniu z innymi), po jednej stronie towarzyszy jej poręcz, ale to dobrze, bo dzięki temu widać wyraźnie gdzie prowdzi szlak. Po drodze mija się różne skałki pośród zieleni i po jakimś czasie widać ponownie Tarnicę.

Trasa jest poprostu przepiękna. To chyba jedno z fajniejszych podejść, bo teren odsłonięty i można się cieszyć widokami. Dla mnie oznacza, to że robię ogromne ilości zdjęć, z bardzo podobnymi ujęciami. Bardzo zwalnia to wędrowanie. Ale za to potem w domu, jest co oglądać i wspominać.

Po miedzy Rozsypaniem a Haliczem znajduje się przełącz, ma której znalazłam cichą propozycje by nazwać tą przełęcz „Przełęczą profesora Stanisława Leszczyńskiego”. Na tabliczce jest też informacja, że właśnie profesorowi zawdzięczamy to, że Halicz i Tarnica są po polskiej stronie granicy. Myślę, że jeśli tak było, to to bardzo dobry pomysł, czemu nie.

Na Haliczu spotykam pierwszych tego dnia wędrowców. Tato z dorosłymi prawie dziećmi. Ale poza tym pustki, pustki, jeszcze za wcześnie na masową turystkę. W końcu inni o tej porze zwykle jedzą śniadanie będąc na wakacjach. Kto to by wstawał o 4tej czy 5tej rano w czasie urlopu.. no kto, poza mną?;-) i kilkoma innymi zapaleńcami;)

Widok z Halicza jest chyba jedną z najulubieńszych panoram. Mogłabym siedzieć tam i podziwiać. Widać z Halicza najpięknejsze górki. Polecam… mi było ciężko się ruszyć stamtąd.

Patrzę w domu na przerażającą ilość zdjęć z Halicza oraz z drogi na Przełęcz GOPR pod Tarnicą. Chyba, żadna inna trasa nie doczekała się takiej ilości… a google mi mówi ze kończy mi się przestrzeń dyskowa.. brrrr…


Widoki piękne.. cudownie kwitnące chabry (?) – po prostu zachwycające.

Szlak z Halicza na Przełęcz prowadzi granią, zboczem góry – łagodna i nie wymagająca to trasa. Ale gdy się na nią patrzy – wydaje się że końca nie ma. Ale pogoda jest taka cudowna, że nie przeszkadza to zupełnie.

Na przełęczy GOPR przysiadł się do mnie pan z plecakiem żółtym jak słonecznik i ze stelażem na zewnątrz. Kto pamięta takie plecaki? Jakiś czas temu ktoś na grupie na FB szukał, bo chciał odbyć podróż retro;-) Pan z żółtym plecakiem był pracownikiem naukowym. Zbierał na zboczu Halicza listki roślinek, które tylko ponoć tam rosną (nie pamiętam nazwy tej roślinki). prowadzi jakieś badania nad nią i potrzebował świeżych listków… good lock! oby tylko nie wszystkie zebrał:)

Na szczęście na przełęczy GOPR zjadałam obiadek, bo dalej byłoby już ciężko. im bliżej Tarnicy, tym więcej i więcej ludzi.. tłoczno jak na targu śniadaniowym;-)

I teraz można zacząć się śmiać: nie mam zdjęć z Tarnicy:) weszłam, zobaczyłam tlum.. zrobiłam zdjęcia Niebieskim Słoniom (chyba z Rzeszowa) i uciekłam… do Wołosatego..

Niebieskie Słonie – grupa Panów w wieku +/-45-65, rozchichotanych i dobrze się bawiących, wszyscy w takich samych t-shirtach, weszli na Tarnicę i chcieli mieć wspólne zdjęcie ale z dyskusji między nimi zrozumiałam, ze mają obawę by kogoś poprosić. Trochę mnie to zaskoczyło, wiec wyrwałam się.. ja zrobię;p No i zaczęło się, żebym pamiętała, że oni nie chcą mieć zdjęcia takiego by było widać dziurki w nosie haha. Ale przecież słonie maja duże dziurki w trąbie.. potem przepychanki, kto gdzie będzie stał. Oczywiście wszystko z dużą dawką humoru. Na koniec, jak już ich obfotografowałam wyjaśnili o co chodzi z proszeniem innych o zdjęcie. Mianowicie mieli taką, oto przygodę: niedawno jeden z nich poprosił jakąś panią na szlaku czy może zrobić zdjęcie. pani obruszona, odpowiedziała „niech pan poprosi kolegów!!!” Panowie poszli na Szeroki Wierch, a ja zeszłam do Wołosatego.

Dawno temu, też poprosiłam jakąś panią o zrobienie zdjęcia. Wiało wtedy okrutnie. Poszłam do skałki na której chciałam mieć zdjęcie. Pani coś tam zrobiła. Gdy w domu oglądałam zdjęcia – okazało się ze wszystkie moje zdjęcia, są tyłem – jak idę do skałki. Ani jednego jak na niej dzielnie stoję. Mój błąd, powinnam sprawdzić jak wyszły od razu jak pani mi oddała aparat:) Ale dzięki temu mam anegdotę ;p

Ciąg dalszy nastąpi:-) jestem w trakcie pisania. Ta trasa zajmuje więcej czasu.. bo za dużo zachwycam się zdjęciami i oglądanymi górami:)

Przydatne informacje: