RADOŚĆ PODRÓŻOWANIA

Wioletta w podróży
Beskid ŚląskiGóryKorona Beskidu ŚląskiegoŻywiecka Korona Beskidów

Beskid Śląski: Węgierska Górka – Barania Góra – Sch.Przysłop

Dzień 1 z 7 zdobywania Korony Beskidu Śląskiego.

Szczyty Korony Beskidu Śląskiego: Barania Góra, 1220 m n.p.m.
Szczyt Żywieckiej Korony Beskidów: Barania Góra, 1220 m n.p.m.
Najwyższy punkt: Barania Góra, 1220 m n.p.m.
(zobacz inne moje wejścia na Baranią Górę)
GOT: 29
Link do trasy: https://mapa-turystyczna.pl/route/359vr

Podróż i kawa – to idealne połączenie. Zgodzisz się ze mną? postawisz mi kawę? 😉

Dzień zaczynam wcześnie. Potem 4 godziny za kółkiem, i po 400 km jestem u pani Basieńki w Węgierskiej Górki. Pogaduchy…przemiłe jak to z Panią Basia…z Panią Basia poznaliśmy się gdy robiłam GSB, to ona mnie tak fantastycznie ugościła, że teraz będę wracać i zachwalać u niej nocleg. Dziś u niej nie śpię…więc komu w góry…😉

Po Koronę Beskidu Śląskiego

Ruszam na Baranią Górę. Zmieniam plany, miał być czerwony szlak, ale wybieram zielony…😉 czerwonym schodziłam w czerwcu do Węgierskiej Górki.

Zielony szlak – początkowo długo wiedzie asfaltem wzdłuż domów, potem przejście przez rzekę. I gdy wydaje się, że w końcu wejdę w las, niespodzianka. Informacja że ze względu na budowę drogi, jest zamknięty. Budowa drogi.

Ale widzę, że rodziny spacerują, rowerzyści jeżdżą… Jest niedziela, więc i tak przerwa w pracy. Na budowie cisza. Więc drepcze, szkoda mi czasu by wracać do czerwonego szlaku. Droga asfaltowa prowadzi wzdłuż drogi, obok przyjemnie szemrze strumyk. Jest przyjemnie – dzięki zadrzewieniu i strumieniowi bo wystarczy, że wyjdę na słonko i czuję skwar. Będę wysuszona jak rodzynek;)

Gdy w końcu kończy się asfalt, idzie się bardzo dobrze leśna droga.. aż tu nagle…szlak mi się urywa niby jest droga jakąś wyjeżdżona, ale brakuje mi oznaczeń… kręcę się w kółko, i decyduje kawałek się nią przejść, oznaczeń brakuje, kropka w aplikacji na telefonie mówi że idę źle, ale od głównej drogi jest jakaś ścieżka prowadząca w kierunku który „kropka” wskazuje mi jako miejsce gdzie powinnam wrócić na szlak.

Wiec, opuszczam drogę i przechodzę zarośniętą ścieżką, racząc się jagodami i jeżynami. Nawet wiedziałam, że jeżyny są takie pyszne! i słodkie! te które jadałam do tej pory były lekko kwaskowate, a tu słodycz… i jak się domyślam, te kupne były niedojrzałe, za wcześnie zrywane.

Idąc zarośniętą ścieżką trafiam na stację meteorologiczna. Po chwili z głośnika dobiega głos „ze mam odejść bo jestem zbyt blisko”… Próba, przejścia „na dziko’ do szlaku, kończy się fiaskiem. Trasa zbyt zarośnięta. Wracam się.

Wracam się do początku rozjeżdżonej drogi i przyglądam się, i zaroślom wokół i zachowaniu kropki w aplikacji. Przyda mi się to doświadczenie przed Niebieskim Szlakiem Karpackim który mi się zaczął marzyć. Po chwili wędruje wąską i zarośniętą ścieżką.

Po jakiś 30 minutach nawet spotykam osobę na tym szlaku. To pierwszy wędrowiec tego dnia (i przedostatni aż do Baraniej Góry). Szlak jest dziki i zarośnięty. Czasami niestety też podmokły, to też po chwili moje butki przemiękły. Ot, chwilka nie uwagi.



Im bliżej Bzinioka/Złotnicy – tym bardziej szlak zaniedbany i zamokły, zarośnięty. Widać, że jest mało popularny, a to że zamknięty od strony Węgierskiej Górki – raczej nie składania zarządców do tego by o niego dbać. Szkoda. W końcu to jedyna trasa prowadząca na najwyższy szczyt na zielonym szlaku – czyli na Czerwieńska Grapę (838) oraz na Wielki i Mały Żar. Ale… zabawne jest to że wejście na szlak jest oznaczone tak, że trudno jest je pominąć 🙂

Potem przechodzę drogą wśród domów, a ale to mały odcinek, kończący się fajnym, chociaż krótkim podejściem do góry. Później wędruje się skrajem lasu. Trochę mnie przyciąga chłodek leśny i widzę, ze tam prowadzi jakaś droga. Trochę mam nadzieję, że to moja scieżka, ale niestety nie, zresztą po chwili słyszę głos „szlaku jest tutaj”, odwracam się i widzę przemiłego Ślązaka wskazującego szlak bezpośrednio na słońcu. Z nieba ukrop. Wiec, tym razem nie raduje się tym odsłoniętym terenem. Chwilkę pogaduszkujemy, jak to na szlaku i po chwili każdy rusza w swoją stronę. Ja pod górkę.

Od Fajkówki – czarny szlak.

W Fajkówce porzucam zielony szlak na rzecz czarnego. Czarny nie oznacza trudności, to po prostu szlak łącznikowy. Tym szlakiem planuję dojść wo Wierch Wisełka. Planuję, ale nie oznacza ze tak pójdę . Bo po chwilce widzę piękną leśną drogę prowadzącą do góry i zbaczam ze szlaku i idę leśna drogą prosto w kierunku Skałki (1020).

Początkowo droga fajna, wyrazista i pnąca się stale do góry, ale po jakimś czasie zanika w trawach i jagodach. Trochę mniej przyjemnie się idzie. Ale są jeżyny w których się rozsmakowałam, wiec rekompensują mi ew. nieprzyjemności wynikające z przechodzenia przez chaszcze.

I nagle przed sobą widzę, skarpę do wspinaczki a za nią ukrywa się już szlak,którym dalej podążam do Wierchu Wisełka.

Szlak jest drobno kamienisty i zaczynam mijać ludzi schodzących z Baraniej Góry. Jakaś pani ostrzega mnie przed kamieniami na szlaku;-) oj moje stopki dobrze poznały te wszystkie kamienie.

W którą stronę z Wierchu Wisełka?

Gdy dochodzę do Wierchu Wisełka – postanawiam zrobić skok na Baranią Górę ,i nie iść bezpośrednio do Schroniska Przysłop pod Baranią Górą. Mam jeszcze mały zapas czasu by zdążyć tam dojść o wyznaczonej porze przez schronisko. (Swoją drogą, bardzo żałuję, że nie można bez kombinacji pojawiać się ok 21-szej czy 22-giej).

Droga od Wierchu Wiesełka do szczytu baraniej Górze częściowo prowadzi przez bardzo przyjemną nawierzchnię piaskową. Eh, bylo by fantastycznie gdyby na te wszystkie luźnie kamienie nasypać taki żwirek.

Szczyt Korony Beskidu Ślaskiego: Barania Góra

Na baraniej Górze spotykam kilku ludzi. Jest tradycyjnie wieża na którą wchodzę.

Jest piękna pogoda, a błękity które pokrywają niebo i góry – aż „szczypią” w oczy. Dużo tej niebieskawości.

Z ogromną czułością patrzę na tablicę stowarzyszenia GSB. To taka moja znajoma:) następna mnie powita przy schronisku.

Z Baraniej Góry do Schroniska Przysłop.

Tu muszę kawałek się wrócić, aż do Wierchu Wisełka. A potem już czerwonym szlakiem bezpośrednio do schroniska. Ten fragment szlaku jest dla mnie najmniej przyjazny. Dużo turlających się kamieni. Nie lubię tego.
Ale mijam też drewniane bale, które gdy pierwszy raz pokonywałam tą drogę – były rzucone na wielkie kałuże i się obracały lub zanurzały w wodzie. Teraz stopniowo przestają być widoczne pod piaskiem. Ten fragment drogi bardzo lubię.

Po drodze odbieram telefon ze schroniska – chociaż do czasu najpóźniejszego pojawiania się w schronisku mam jeszcze godzinę – to już dzwonią czy na pewno będę. Będę. Schronisko mam prawie w zasięgu wzroku…. o ile nie wywrócę się na piekielnych kamieniach to będę.

Nocleg

Nocuje w pokoju wieloosobowym. Pani wskazująca mi mój pokój informuję, że oprócz mnie będzie jeszcze 3 panów. Po chwili już 2 poznaje. To Pan Robert i Łukasz (ojciec i syn) robiący GSB po fragmencie i dużo wolnej niż ja. Chwilkę gadamy, pytają o nocleg w Węgierskiej Górce – wiadomo, podaje numer pani Basieńki (gdzie panowie nocowali). W nocy przychodzi jeszcze 2 panów. Połowa pokoju pusta. Aha… pokój ma ciekawą nazwę „Annapurna Base Camp”; ) każdy ma taki base camp na jaki go stać :p haha

Jakiś czas temu jedno z czasopism górskich orędowało że ceny w schroniskach są zbyt niskie i powinien pokój kosztować 100-150 pln/łóżko. Myślę, że to „świetny” pomysł” Będą jeszcze większe pustki niż są… i dzierżawcy będą narzekać ze nie ma obłożenia pokoi (poza tatrzańskimi schroniskami). chociaż osobiście nie narzekam na to, że podczas wędrówki szlakiem szczytów Korony Beskidu Śląskiego miałam pokój wieloosobowy do swojej wyłączności. 😉

Przydatne informacje:

  • Auto zostawiałam w agroturystyce u Pani Basi u której spałam podczas przejścia Głównego Szlaku Beskidzkiego: http://www.dziedzic.eu/ (Polecam, przemiła właścicielka)

Mój plan zdobycia szczytów Korony Beskidu Śląskiego