RADOŚĆ PODRÓŻOWANIA

Wioletta w podróży
Beskid ŻywieckiGłówny Szlak BeskidzkiGóryPodróże

Główny Szlak Beskidzki – Dzień 4 z 18 – Schronisko PTTK Na Hali Miziowej – Schronisko PTTK Markowe Szczawiny

Dzień 4 z 18 na Głównym Szlaku Beskidzkim
Trasa: Schronisko na Hali Miziowej – Schronisko PTTK Markowe Szczawiny
Najwyższy punkt Schronisko PTTK Na Hali Miziowej, 1271 m n.p.
Ilość km: 25,5 km
Czas przejścia: 8:32 h
Ilość GOT: 31
Link do mapy: https://mapa-turystyczna.pl/route/36x8s
Szczyty na trasie: Las Suchowarski (1143); Przełęcz Glinne (808); Westka (954); Beskid Krzyżowski (923); Jaworzyna (1047); Horné Gluchačky (923); Mędralowa Zachodnia (1026); Mędralowa (1169);

Ciężki poranek

Poranek zaczął się fatalnie. Bo o 4-tej rano nasz niechciany współspacz dostał ataku kaszlu i wszystkich pobudził. Wiec, po 4-tej opuściłam pokój i to nie sama. Zmęczona. A niby to miał być urlop, relaks.. Nic, to, trzeba się spakować i zjeść śniadanie, i opuścić to miejsce. Bo jeśli napatoczy się mi delikwent nie ręczę za siebie.


Przed schroniskiem

Pierwsze chwile po opuszczeniu schroniska to chwilę dezorientacji. Wszędzie mleko. Strzałka na którą popatrzyłam – wskazywała łąkę. Mokrą łąkę i pole namiotowe. Pewnie gdyby widoczność była lepsza, nie wywoływało by to konsternacji. No cóż… Podążyłam za niebieską kropką na mobile , a ona poprowadziła mnie na środek pola namiotowego. Trzeba było uważać na linki. Słabo… Może niebieska kropka aplikacji zagubiła się w mleku.
Wiec, opuszczenie otoczenia mi troche zajęło, ale w końcu gdy przemoczyłam już swoje buty, trafiłam na szlak pod lasem i poszło by z górki, gdyby nie to, że było pod górkę

Las przez swoja mglistość był czarowny. Taki jak lubię. I pusty, wiec dla mnie sama wspaniałość.

Niestety po chwili przyczepiła się myśl – że mam jakiś mały i za lekki plecak. I myśl że chyba nie spakowałam torebki z kosmetykami. Więc, po chwili na jakimś kamieniu zaczęłam się rozpakowywać. UFFF.. torebka jest. Więc, pakowanie i w drogę… i po chwili: ale czy ja w plecaku mam śpiwór? jakiś koszmar… Dotarłam do kamienia przy strumieniu i znowu rozpakowywanie i sprawdzenie czy na dnie plecaka jest śpiwór (mój śpiwór jest mniej więcej wielkości butelki od mleka). Jest i śpiwór. Teraz to już zła jestem na siebie, przez to wymyślanie. Bo przecież zgodnie ze swoją zasadą po spakowaniu plecaka zawsze odwracam się i lustruję otoczenie, czy niczego nie zostawiłam. Wszystko co posiadałam było w plecaku. Niczego nie zgubiłam, niczego nie zostawiłam. A przyczyna lżejszego plecaka? Prozaiczna. Nie uzupełniłam bułaka wodą, wiec miałam w nim 0,5 litra i małą butelkę jakieś witamizowanej wody. Biorąc pod uwagę pogodę i trasę – więcej, mi nie było potrzeba.

Szlak prowadzący ze Schroniska na Hali Miziowej, do Przełęczy Glinne to tylko 5 km i powinien zająć około 1:20 h. Mi zajął dużo dłużej. Najpierw błądzenie, a potem dwukrotne rozpakowywanie. Sama trasa – urocza i trasa z naturalnym szlakiem, a potem z błotkiem. Błotko towarzyszło mi prawie do Przełęczy Glinne.
Początkowo trasa mi była obca, potem gdy połączył się mój czerwony szlak z niebieskim – już mi znanym z wcześniejszej wędrówki po Beskidzie Żywieckim.

Gdy dochodziłam do Przełęczy Glinne spotykam pierwszych ludzi. Idą do Schroniska.

Przełęcz Glinne

Przełęcz Glinne – zwana też Przełęczą Korbielowską. Do 2007 roku było tu przejście graniczne Korbielów-Oravská Polhora, potem Polska i Słowacja weszła do Strefy Schengen i już nie było potrzebne.

Mi szkoda, że budynki które zostały – nie są wykorzystywane jako np. jakieś schroniska, czy restauracje. Takie marnotrawienie mienia. Ale życie nie znosi pustki i obok stawiane są jakieś budowalne, może to hotel kapsułkowy?


Za Przełączą Glinne

Za przełęczą jest fajne podejście chociaż kamieniste. Po leniwym taplaniu się w błotku i zejściu do przełęczy – aż miło jest podejść pod górkę. Zero błota.

Potem jest fajne podeście. Trwa chwilkę, ale sprawia satysfakcję. A potem z górki i w dół.. 13 km które pokonuje się przez około 5 godzin (trasa: Przełęcz Glinne – Mędralowa). Plus tej trasy jest taki, ze nie ma błota. Wiec, dużo lepiej się idzie.

I przez większość czasu nie spotkałam nikogo, dopiero w połowie trasy rowerzysta.. Z godzinę przed Mądralowa spotkałam pierwszego tego dnia wędrowca GSB, który szedł ze Schroniska do którego ja wędrowałam – czyli, Markowych Szczawin.

I oboje byliśmy zaskoczeni i rozczarowani, że nie spotkaliśmy dzisiaj Leszka Piekło. Pan Piekło wędruje od jakiegoś czasu szlakiem i miał dziś startować z Markowych Szczawin do Przełęczy Glinne. I ku zdziwieniu żadne z nas go nie spotkało. Może wszedł do bazy namiotowej, która mijałam.. a do której nie chciałam wejść, bo nie chciałam minąć się z Leszkiem Piekło… jakoś dziwnie nie spotkać osoby która idzie z przeciwnej stronie na tak pustym szlaku. Cóż, życie jest pełne niespodzianek.

Po drodze mijam, polanę – trawa jest mokra, ale mi to nie przeszkadza, bo mam karimatę, wiec rozkładam ją bo czas na drugie śniadanie.

Łączna suma podejść na tej trasie to 865 m i zejść 507 m – ale ja nie odczuwam tego za bardzo. Może dlatego, że dzień wcześniej dostałam trochę w kość tym deszczem i błotem, wiec teraz prawie na suchym podłożu przyjemnie mi się idzie. Od czasu do czasu trasa jest kamienista. W takich chwilach trochę za odczuwam kamienie. Idę w butach do biegania, wiec, mimo zmienionej podeszwy – odczuwam tą nawierzchnię. Na szczęście ten kawałek trasy jest też łaskawy pod tym względem.

Na trasie nie ma jakiś super widoków, chociaż od czasu do czasu się pozawija. Spokojna trasa.

W drodze na Mędralową pojawiają się fajne widoczki. I coś mi sięwydaje, że na Babiej Górze pada.

Podoba mi się grzybek, którego ktoś wyrzeźbił w pniu drzewa. Lasu już nie ma, ale ten grzybek jest jak zapowiedź że jeszcze będzie dobrze i wróci natura w swojej okazałości.

Na Mędralowej (1169) – znajduję wiata – i to tak lepiej wyposażona. Jest nawet koza i można rozpalić ogień. Są dwa pomieszczenia – jedno z nich zawiera okno i drewnianą podłogę. To z kozą – ma klepisko. Przed chatą stolik i ławki, i miejsce na ognisko. W chatce jest trochę brudnawo, jest bardzo zakurzona. Przydało by się porządne zamiecenie.

Z Mędralowej są bardzo fajne widoki. I to jest takie miejsce z którego nie chce się człowiekowi ruszyć. To jest już drugi mój pobyt na tej górze, i za każdym razem włącza mi się opcja leniuchowania i podziwiania obłoczków na niebie oraz dalekich pagórków.

Z Mędralowej – do dzisiejszego celu mam już tylko 7 km, czyli ok 2,5 godziny. Marzy mi się przyjście do schroniska na tyle szybko, by wybrać najlepsze miejsce do spania. By nie powtarzać sytuacji z poprzednich noclegów i w końcu się wyspać (święta naiwności!).

Po drodze mija się kapliczkę oraz przejazd dla rowerów.

Sama trasa jest łagodna – zresztą widać to na mapie. Słońce przygrzewa i wcale nie chce się iść dalej.

Po chwili mija się wiatę i informację że wchodzi się do Parku Narodowego.

Zaskakuje mnie ilość żuczków na trasie. Nie rzucajcie petów! jak widać przychodzą by dokończyć za was palenie. A to szkodzi na ich małe płucka… Ta bibułka jest mocno nasączona różnymi chemikaliami które szkodzą naturze. Są na szczęście osoby, które chodzą po górach i w związku z tym, ze nie mogą rzucić palenia – noszą ze sobą pojemnik na pety.

Fickowe Rozstaje – tu czuje jak opadam z sił. Chociaż do końca, czyli do Schroniska została godzina. Siadam i odpoczywam. Trasa nie jest trudna, nie ma większych podejść czy zejść (suma podejść to 324 m i zejść 289m – ale niedospana noc daje o sobie znać). Na szczęście przechodzi obok mnie para z plecakami, która robi GSB od kilku lat – fragmentami. To, że ich widzę, motywuje mnie by przestać się lenić.

Nadają ostre tempo, przez dłuższą chwilkę (czyli z połowę trasy) idę z nimi, Ale gdy ja zatrzymuje się by zrobić zdjęcia – oni znikają… spotykam ich dopiero w Schronisku gdy wszyscy stoimy w kolejce do rejestracji o odbioru upragnionego klucza.

To był fajny dzień…i super że nie padało.. a teraz trzeba ogarnąć pokój, pranie i można iśc coś zjeść i spać!!!

Nocleg

Spałam w schronisku w Markowych Szczawinach. W związku z tym, że dotarłam stosunkowo wcześnie, w moim pokoju wieloosobowym nikogo nie było. Pokój 5 osobowy, jedno łóżko bez pięterka – wiec, od razu je wybrałam 🙂 nie lubię chodzić po drabince, zwłaszcza w nocy.
Potem do pokoju dołączyła Mama z Synem -nastolatkiem.

Syn wymarzył sobie wschód słońca i wspierająca pasje Syna – Mama go przywiozła i razem planowali wyjść o 2giej w nocy. Chwilkę pogadaliśmy, Syn zakręcony na temacie gór – jak młody Bielecki. Trzymam kciuki by marzenia udało mu się zrealizować.

W pokoju było jeszcze jedno wolne łóżko (podwójne, znaczy z pięterkiem). Przed północą, drzwi do pokoju się otworzyły i przyszedł jakiś chłopak i najpierw cudował z pościelą, potem wchodził-wychodził i uznał, że tu nocleg. Potem wyszedł, i przyszedł z kolegą.. znowu trochę hałasowania i w końcu można znowu zasnąć. Szkoda że korzystali z pościeli, bez ubrania jej w powłoczkę. Trudno o higienę tej pościeli.

Gdy zasnęłam – zaraz znowu zostałam obudzona. Mama z Synem wybierali się na wschód słońca. Wiec, znowu sen przerywany. Gdy zasnęłam – mój zegarek dał mi znać, ze już czas wstawać. Kolejna niedospana noc.. eh! a mówią ze na urlopie się wyśpisz!

Gdy wchodziłam na Babią Górę – spotkałam Mamę z Synem. Chwilkę pogadaliśmy o nocnych przygodach i wydaje nam się że nocni goście to spece od spania na waleta. I wcale, a wcale nie mieli rezerwacji, po prostu skorzystali z tego że łóżko było wolne i leżała na nim kołdra…

Przydatne informacje:

Zobacz, wpisy dotyczące innych dni na Głównym Szlaku Beskidzkim (GSB):

dzień 1: Ustroń – Schronisko na Stożku Wielkim
– czw, 08.06.2023 – 20,9 km; 7:45 h; 35 GOT

dzień 2: Schronisko na Stożku Wielkim – Węgierska Górka
– pt, 09.06.2023; 32.7 km; 10:08 h; 37 GOT

dzień 3: Węgierska Górka – Schronisko PTTK Na Hali Miziowej
– so, 10.06.2023; 23.3 km;8:09 h; 32 GOT

dzień 4: Schr. PTTK Na Hali Miziowej – Schr. PTTK Markowe Szczawiny (wpis powyżej)
– nd, 11.06.2023; 25.5 km; 8:32 h; 31 GOT

dzień 5: Schronisko PTTK Markowe Szczawiny – Jordanów
– pn,12.06.2023; 33.1 km; 10:15 h; 49 GOT

dzień 6: Jordanów – Schronisko PTTK Turbacz
– wt,13.06.2023; 31.7 km; 10:13 h

dzień 7: Schronisko PTTK Turbacz – Krościenko
– śr,14.06.2023; 32.1 km; 9:38 h; 42 GOT

dzień 8: Krościenko – Rytro
– cz, 15.06.2023; 28.7 km; 9:27 h; 35 GOT

dzień 9: Rytro – Krynica
– pt,16.06.2023; 31.8 km; 10:16 h; 38 GOT

dzień 10: Krynica – Regetów
– so,17.06.2023; 28.9 km; 9:14 h; 40 GOT

dzień 11: Regetów – Bartne
– nd, 18.06.2023; 25.5 km; 8:13 h; 39 GOT

dzień 12: Bratne – Schronisko Pod Chyrową
– pn,19.06.2023; 35.1 km; 11:15 h; 42 GOT

dzień 13: Schronisko Pod Chyrową – Rymanów Zdrój
– wt, 20.06.2023; 26.7 km; 8:34 h; 38 GOT

dzień 14: Rymanów Zdrój- Komańcza
śr, 21.06.2023; 38.1 km; 11:34 h; 49 GOT

dzień 15: Komańcza – Schronisko pod Honem / Cisna
– cz, 22.06.2023; 30.6 km; 9:57 h; 40 GOT

dzień 16: Schronisko pod Honem / Cisna – Smerek (wieś)
– pt, 23.06.2023; 18.1 km; 5:58 h; 23 GOT

dzień 17: Smerek (wieś) – Połonina Wetlińska & Caryńska – Ustrzyki Górne
– so,24.06.2023; 24,7 km; 8:39h; 42 GOT

dzień 18: Ustrzyki Górne – Wołosate (koniec wędrówki)
– nd, 25.06.2023; 22 km; 7:15 h; 32 GOT