RADOŚĆ PODRÓŻOWANIA

Wioletta w podróży
BieszczadyBieszczady - szlakiGóryKorona BieszczadPodkarpackiePodróżeTysieczniki Bieszczadow

Smerek/Kalnica – Smerek – Połonina Wetlińska – Brzegi Górne

Moja trasa: Kalnica/Smerek – Smerek (1223) – Połonina Wetlińska (Szare Berdo -1108, Osadzki Wierch – 1253) – Brzegi Górne
Długość trasy: 14.2 km
Planowany czas przejścia: 5:00 h
GOT: 25
Korona Bieszczadów: Smerek (1222), Połonina Wetlińska
Tysięczniki Bieszczadów: Połonina Wetlinska / Hasiakowa Skała (1228) ; Połonina Wetlinska / Osadzki Wierch (1253)
Link do mapy: https://mapa-turystyczna.pl/route/3nlya

Od rana pogoda nie zapowiadała się na słoneczną, ale i tak chciałam przejść przez Połoninę Wetlińską, miałam nadzieję, ze wiatr rozgoni chmury i będzie pięknie. Bo z połoniny widać przepiękną panoramę. Jak byłam na dole, nie było aż tak źle, trochę zaspane słońce i tyle…

Swoją wędrówkę rozpoczęłam od biegu na busa. Jest taki bus który jeździ zgodnie z rozkładem jazdy, jest punktualny i nawet bilet się otrzymuje (czyli, płacą podatki jak każdy uczciwy człowiek). Jakoś rano rozmył się plan – a przecież szlaków na mnie sporo czekało, gdzie by się tu wybrać i wtedy nagle wpadło do głowy „a może Połonina Wetlińska”? i skojarzenie, że rano to nawet do Smereka jeździ bus. Toć to prawie jak gwiazdka z nieba. Wiec, było szybka ewakuacja z namiotu, potem szybki bieg do sanitariatów, gdzie przez całą noc ładował mi się power bank. I truchcikiem do busa. Truchcik był na tyle szybki, że zdążyłam jeszcze jogurt i drożdżówkę kupić;-) gdy Pani kierowca busa podjechała i zabrała wszystkich chętnych.

Z Panią prowadzącą busa dogadałam się, że wysadzi mnie przy wejściu na szlak. Co bardzo mnie cieszyło, bo wejście na szlak jest między dwoma przystankami, z obu jest tak samo daleko (bo po asfalcie).

Szlak zaczyna się, od przejścia przez most, co jak zwykle mnie bardzo ucieszyło a potem jakoś źle poszłam że przez przypadek trafiłam na duży, rozległy parking, na którym jeszcze nie było klientów a pobieracz opłat nieco przysypiał w swoim pojeździe. Cofnęłam się kawałek, i wybrałam właściwy szlak;-)

Paręnaście metrów dalej, stała budka w której pobierano opłaty za wejście do Parku. Młody człowiek sprzedający bilety (pewnie ze 20 lat miał) zdziwił się jak zobaczył mój plecak. Chyba wychował się na legendach jak to lodowi wojownicy: Artur Hajzer, Janusz Majer oraz Ryszard Warecki zakładali Alpinusa, a potem HiMountain. A Campus kiedyś był tak samo popularny i.. a teraz te marki stały się niszowe. 😉 zaskoczył mnie ten młodzian pytaniem czy CampuS jeszcze istnieje.

Zalesiony szlak przede mną był pusty. I nieco gliniasty, trochę ślisko było od wilgoci, chociaż nie padało. Ale nie wyglądało to katastrofalnie. Po chwili dołączyła do mnie parka, z plecakami wskazującymi że chodzą po górach z pełnym wyposażeniem. A poza tym cisza i spokój.

Szlak jest trochę wymagający, bo cały czas idzie się pod górkę, właściwie nie ma takich płaskich miejsc. Ale nie jest to jakieś ostre wejście.

Na szlaku znajduje się wiatka. Niestety przy wiacie była ofiara pato-turystów. Lisek, który wyglądał strasznie. Widziałam tyle lisów żyjących w naturze, o pięknej sierści, lśniącej. A ten – jedna wielka katastrofa. proszę nie karmcie dzikich zwierząt. Robicie im krzywdę. Lis nie powinien jeść resztek ludzkiego jedzenia, żadnych kanapek, czy batoników. Rozumiem, ze przez chwilkę możecie mieć frajdę, ale potem takie zwierze cierpi, i przychodzi osłabione do wiaty i żebrze. Potem albo zaatakuje jakiegoś człowieka i będzie trzeba go odstrzelić, albo zdechnie z chorób – jeśli wcześniej go ktoś inny nie zje. Dzikie zwierzęta muszą same zapolować na swój obiad.

Gdy idzie się na Smerek, jest takie miejsce, gdzie widzi się przed sobą szczyt. I już wydaje się że to już TEN szczyt, a tu nici z tego.. za tym szczytem, znajduje się właściwy szczyt. W dniu, gdy wędrowałam tym szlakiem, tego odczucia nie miałam – bo po wyjściu z lasu, okazało się, że wiatr nie rozgonił chmur i będę pławić się w mleku na szczycie. Jedna z gór o piękniejszej panoramie – a ja nic.. tylko mleko i mleko będę miała przed sobą.

Niestety pod Smerkiem odkryłam bardzo niepokojącą rzecz. Moja komórka miała kilka procent baterii, co mnie zdziwiło. bo cała noc ładowała się od mojego drugiego powerbanka. A co z powerbankiem który ładował się w nocy w sanitariatach? cóż.. nie był naładowany. Zupełnie nie wiem jak to możliwe. Bo był podpięty do prądu, gdy po niego rano przyszłam. Mój błąd. Powinnam to sprawdzić i zmienić w razie czego plany. A nie chybcikiem wrzucać do plecaka i biec na busa. Najpierw naładować komórkę i power banka, a potem iść w góry. No ale teraz to już było po fakcie. To co mogłam to tylko wyłączyć wszystko co się dało w telefonie, i skrócić trasę – czyli, z Połoniny Wetlińskiej wrócić na kemping i skorzystać z dobrodziejstwa prądu. Później, po naładowaniu telefonu wybrałam się jeszcze na Dwernik Kamień. Kiedyś chodziło się przecież po górach bez telefonów – bo ich nie było, a teraz? jakoś odbiera to poczucie bezpieczeństwa. notabene badania pokazują, że Polacy szybciej wyjdą z domu bez umycia zębów, niż bez zabrania telefonu. A jak z Tobą jest?;-)

Szczyt i całą Połoninę Wetlińska prawie miałam dla siebie. Przez połoninę przechodziło kilak osób tylko i miało z tego taką samą radochę jak ja. Bo mimo braku widoku, chodzenie w mleku ma swój urok. Inaczej czuje się góry, inaczej odbiera szlak, i odczuwa odległości. Jakieś 40 metrów za Przełeczą Orłowicza, jakieś dwie panie zapytały mnie czy daleko jeszcze, razem ze słowami „no przecież to tutaj” odwróciłam się za sobie i zobaczyłam biel. No przecież właśnie minęłam Przełęcz Orłowicza. Jeszcze chwilkę temu, a tu nic.. totalnie nic nie widać. Wiec, wszystkie się roześmiałyśmy z tego wszystkiego.. bo przecież to TU;-) hahaha.

Jednym z plusów chodzenia po Połoninie Wetlińskiej w taką pogodę jest to, że na szczycie Oszadzkiego Wierchu nie ma ludzi:) zwykle jest to miejsce bardzo zatłoczone, jak by siedzenie przy słupku z nazwą szczytu dawało jakąś moc. Tym razem szczyt puściutki i można było podziwiać skały.

Tuż przy Oszadzkim Wierchu znajduje się już zejście w dół. jest ono malownicze, nawet przy takiej pogodzie 🙂

To czego najbardziej mi brakowało na szlaku, to możliwości robienia zdjęć bez ograniczeń;-) bo wszystkie kwiatuszki z kroplami wody wokół płatków byly bardzo malownicze, a tu trzeba ostrożnie dysponować ostatnimi procentami baterii. A przecież szlaku zobaczyłam chociażby takie śliczne lilie złotogów. Jedna piekniejsza od drugiej, I zastanawiam się, czemu w tym roku jest ich tak dużo przecież przez całe swoje życie nie widziałam ich tyle, co w tym roku. Może byłam o nieco innej porze?

Zejście z Połoniny Wetlińskiej jest już ze wsparciem, są poręcze, są schodki (progi antyerozyjne). Zejście jest dość strome – jak na Bieszczady. Ale fajne.

Cały szlak polecam, Owszem najfajniej go przejść przy pięknej pogodzie, ale nawet przy mlecznej – jest co podziwiać, bo szlak jest jeszcze nie uturystyczniony. Nie ma chodników, kładek. Są za to skałki, gruchoty, są korzenie drzew, przez które się przechodzi o po których się przechodzi. To piękny i niezbyt długi (5h) szlak. Polecam go każdemu;-)

Po zejściu ze szlaku, podeszłam do busów, czekających na turystów. Ale dowiedziałam się, ze nie jadą, bo nie mają kompletu. Wiec poszłam na skrzyżowanie, i przystanek. Stało tam z 5 czy 6 osób. Chwilkę pogadaliśmy, pożartowaliśmy. Zapytałam się czy łapali stopa, czy czekają na busa, autobus.. czekali aż kierowca busa uzna że jest wystarczająco dużo osób. Hymm…. a mi to właściwie się chyba nie chce czekać. Gdy to zakomunikowałam, popatrzyli na mnie jak na kosmitę. Odeszłam od nich na półtora metra – na tyle, ze nadal mogliśmy gawędzić, i na tyle, ze stałam odseparowana. Z daleka widziałam jak nadjeżdża samochód, taki co już sporo przeszedł. Zamachałam ręką. Zatrzymał się – prawie ze z piskiem opon.Kierowcą był chłopak z dredami, nie miał problemu by mnie zabrać, i wtedy z grupki ludzi odbiegł 30letni mężczyzna, z pytaniem czy on może ze mną jechać.. hymm.. no może, jeśli go kierowca zabierze 😉 zabrał. Okazało się, że chłopak za kierownicą rzucił jakiś czas temu miasto i teraz mieszka w Bieszczadach. Robi to i owo.. ale tu płynie inaczej czas, inne są potrzeby.

Przydatne informacje:

  • auto można zostawić w Kalnicy/Smerek – i potem wrócić busem po autko (tylko trzeba zejść ze szczytu przed 17tą, lub trzeba sprawdzić o której jeżdżą autobusy – albo możesz liczyć na stopa;-)
    Przy wejściu na szlak znajdziesz płatny parking- ceny wszędzie są takie same (info z 2022)
  • trasa przebiega szlakami przez Bieszczadzki Park Narodowy
    • obowiązuje zakup biletów. Bilety możesz kupić online.
    • jest zakaz wprowadzania psów

Szlak możesz zacząć w innym miejscu, np. kilka dni wcześniej przeszłam Połoninę Wetlińska zaczynając od Wetliny/Starego Sioła. Moją poprzednią trasę możesz zobaczyć TU.


Jeśli wybierasz się pierwszy raz w Bieszczady, to zapraszam Cię do zapoznania ze stronami: