RADOŚĆ PODRÓŻOWANIA

Wioletta w podróży
BieszczadyBieszczady - szlakiGóryKorona BieszczadPodkarpackiePodróżeTysieczniki Bieszczadow

Łopiennik (1069)

Moja trasa: Dołżyca – Łopiennik (1069) – Dołżyca
GOT: 12
Tysięczniki Bieszczadów: Łopiennik (1069)
Korona Bieszczadów: Łopiennik (1069)
Diadem Polskich Gór: Łopiennik (1069)
Dystans: 7.2 km
Szacowany czas: 2:45 h
link do trasy: https://mapa-turystyczna.pl/route/p8gf

Taka, trasa to nie trasa. Ale ja chciałam jagód:) w ubiegłym roku odkryłam że na szczycie Łopiennika jest bardzo ładna jagodowa polanka.. Wiec, skoro zapragnełam jagód, miałam do wyboru – albo udać się na którys ze szlaków granicznych, albo chociaż Działem na Mała Rawkę, albo króciutki szlak na Łopiennik. A że szczytu i tak potrzebowałam do swoich projektów – to nie było opcji:) ja, czyli mały misio bieszczadzki musiał iść na jagódki tam gdzie one na mnie czekały.

To jest trasa, gdzie nie ma parkingu. Wiec, jest mały kłopot z parkowaniem. Ale kawałek od szlaku jest sklep z różnymi materiałami budowlanymi i poszłam zapytać czy byłby problem gdybym swoje autko zaparkowała właśnie tam. Inna opcja była, że zaparkuje na przy przystanku, ale ja nie lubię tak. Na szczęście pan w sklepie nie miał nic przeciwko, kazał mi tylko zaparkować tak autko by on mógł bez problemu manewrować wśród rożnych kamieni i żwirków i innych rzeczy swoimi transportowymi autkami. Dobrze, ze są mili i pomocni ludzie.

Trasa przyjemnie się zaczyna, bo idzie się aromatyczną łąką, wśród kwiatów. Wszystkie owady zbierające miodek brzęczały aż miło. Dla mnie ciekawym doświadczeniem jest wchodzenie między te wszystkie owady. Na szczęście one mnie ignorują o ile się poruszam. Niestety tu, na tej trasie przekonałam się, że są owady, które mnie ignorują gdy stoję w miejscu, a atakują gdy się ruszam. Gzy, końskie muchy czy też bąki. Oj, gryzą one dotkliwie… i są moim postrachem;-) i stały się motywatorem by szybko uciec w las. W ubiegłym roku mnie tak pogryzły, że pasek do zegarka okazało się ze ma za mało dziurek. W tym roku, jakoś mi się udało bez takich skrajnych doświadczeń;-)

Po łące przyszedł na las. Lubię ją, bo idzie się zboczem, ale widać obok grzebienie grani. Bardzo przyjemna trasa. A po dłuższej chwili jest! jest moja jagodowa polanka, z pysznymi, soczystymi, słodkimi i dużymi jagodami. Zupełnie się nie zawiodłam na niej. Jak się domyślasz trasa nie zajęła mi tych planowanych niecałych 3 godzin. Oj nie. Ale o ile na szlakach granicznych mam presje czasu, to tutaj, mogłam spokojnie poleniuchować. Tym bardziej, że to był już ostatni szlak na mojej liście Tysięczników Bieszczadzkich. Wiec, czas na uczczenie tego:-) jagódkami… Polecam.

Na szczycie Łopiennika – jest oczywiście tabliczka, ale jest też murowana tablica. Właściwie szczyt jest parę metrów za tablicą, ale to już fintifliszek.

Historia tablicy jest ciekawa, bo była, a potem znikła.. i znowu się pojawiła.
Tablica jest poświęcona Wincentemu Polowi – poecie i geografowi, który był związany z Bieszczadami, a nawet mieszkał na zamku w Lesku. W 1833 rok wybrał się na Łopiennik w towarzystwie z Seweryna Goszczyńskiego i Zygmunta Kaczkowskiego. To był ponoć, pierwszy szczyt Wincentego Pola i stało się. Zakochał się w górach. A Łopiennik był jego muzą, i napisał „Pieśni o ziemi naszej„. Czy wiecie, że w krzyżówkach często pada pytanie, kto jest autorem tej pieśni?

Na tablicy jest zamieszczana informacja:


Łopiennik w sierpniu 1833
Nazajutrz wyprawiliśmy się na Łopiennik. Pol zabrał głos i wskazywał nam i opowiadał, gdzie leża, jak wyglądają wszystkie zienie Rzeczypospolitej Polskiej. By to
pierwsze nuty do Pieśni o zmieni naszej” z która Pol już się od roku.
Z.Kaczkowski „Mój pamiętnik”

Natomiast jeśli chodzi o tą tablice, to pierwszy raz została ona wmurowana w 1975 roku przez członków PTTK. Potem znikła. i cudownie odnalazła się za jedną ze stodół w Buku. Później nabierała swojej mocy w Nadleśnictwie Baligród. Aż w końcu Marcin Scelina, leśnik z Baligrodu zaproponował wmurowanie ponownie tablicy na Łopienniku.

12 kwietnia 2008 roku aż 14 osób zaangażowanych było w zamieszczenie tablicy. Tablice, oraz cały niezbędny sprzęt do wmurowania wniesiono na swoich plecach. I teraz mamy tablicę, ku radości takich osób jak ja 😉

Pojedzone, podumane, wiec czas na powrót po swoich śladach;-)

Powrót tym razem, o swoich śladach. Autko nadal na mnie czekało:) bezpiecznie wśród materiałów budowlanych.. A może rzucić wszystko i zostać w Bieszczadach?;-)

Polecam tą trasę. Niewymagająca. w sam raz by iść tam na deser;-)

Przydatne informacje:

  • brak parkingu- swoje auto zostawiałam za zgodą obsługi/właściciela(?) przy składzie budowlanym
  • trasa przebiega przez teraz Ciśniańsko-Wetlińskiego Parku Krajobrazowy
  • rok wcześniej na Łopiennik weszłam bardziej atrakcyjnym i ambitnym szlakiem. Polecam go KLIKNIJ TU