RADOŚĆ PODRÓŻOWANIA

Wioletta w podróży
BieszczadyBieszczady - szlakiGóryGóry Sanocko-TurczańskieKorona BieszczadPodkarpackiePodróże

Trohaniec (939) – Chata Socjologa

Moja trasa: Lutowiska – Trohaniec – Chata Socjologa – Lutowiska

Długość trasy: 14.1 km

Planowany czas przejścia: 4:25 h

GOT: 16

Korona Bieszczadów / Korona Gór Sanocko-Turzańskich: Trohaniec (939)

Diadem Polskich Gór: Trohaniec (939)

Nigdy wcześniej nie byłam na tym szczycie, pewnie dlatego, że zwykle rezyduje w Ustrzykach Górnych, Wetliny, czy Cisnej, Pasma Granicznego. Tym razem, ze względu że chciałam zrealizować projekt Korony Bieszczadów – nie mogłam, go ominąć. Bardzo ucieszyłam się, że można ten szczyt zdobyć zdobyć „po drodze” do Ustrzyk Górnych. A na dodatek, mogłam w końcu zajrzeć do Chaty Socjologa, gdzie też wcześniej nie zawitałam.

I na dodatek… ten szczyt jest zaliczany do Gór Sanocko-Turczańskich. Czyli, ma dzień dobry, byłam na dwóch różnych pasmach górskich jednocześnie, i…. tym samym zaczęłam zdobywać szczyty należące do Korony Gór Sanocko-Turzańskich.

Czy może być coś fajniejszego na pierwszy dzień urlopu?

Trasa zaczyna się w Lutowiskach. Auto można zostawić na samym początku Lutowisk, na wielkim i bezpłatnym (2022) parkingu pod kościołem, albo można spróbować zaparkować na parkingu przy budynku w którym znajduje się bankomat.

Po drodze, mija się stary cmentarz (założony na przełomie XVIII i XIX wieku) oraz miniaturkę cerkwi greko-katolickiej. Cerkiew pod wezwaniem św. Michała Archanioła była wybudowana w 1898 roku. Była trzy kopułowa. Jako cerkiew prawosławna była użytkowana w latach 1945-1951, potem do 1963 roku była świątynią katolickiej. Później, została opuszczona i stopniowo niszczała. W 1980 roku została rozebrana, część materiałów z niej użyto przy budowie kościoła w Dwerniku.

A później zaczyna się droga, która początkowo nie jest zachęcająca bo wije się asfaltem, wśród domostw. Ale później jest miodzio – bo prowadzi wzdłuż łąk, pól, rozpoczynają się piękne widoki, a na końcu wchodzi się do lasu..i zaczyna się czuć, że w końcu jest się we właściwym miejscu. Nie oznacza to, że jest stromo, czy coś w tym rodzaju.. po prostu poczucie, że zbliżam się do wymarzonych szlaków. Po drodze, znajduje się też wiata i można chwilkę tam poleniuszkować, chociaż ukwiecona łąka bardziej kusi.

Ale wcześniej mija się strzałkę z napisem „punkt widokowy”, wiec skuszona tą obietnicą, dołożyłam troszkę drogi.. i niespodzianka…punkt widokowy nieco zarósł:) i nie wiele było widać, albo ja jestem po prostu nieco za niska;-) Ale to nic, ahoj przygodo!

Szczyt Trohańca znajduje się, w lesie, wiec nie ma co liczyć na zapierające widoki. Ale zaskoczyło mnie pozytywnie, znalezienie tam flagi

Ze szczytu Trohańca powędrowałam do miejsca, gdzie ugoszczono pyszną herbatką oraz ciastkami, które zostały ręcznie zrobione. Pychotka. Ależ to fajny pierwszy dzień!

Moja droga poprowadziła mnie do Chaty Socjologa. Nie byłam studentką UW, i jakoś nigdy mnie nogi do tego miejsca nie doprowadziły. A miejsce klimatyczne, trochę jak Schronisko Na Końcu Świata czyli w Łupkowie.

Ciekawa jest historia powstania. W 1973 Henryk Kliszko oraz Norbert S. Wasilewski wpadli na pomysł, by wybudować miejsce gdzie studenci i nie tylko będą mogli dyskutować, miejsce gdzie będą mogli przyjeżdżać na obozy, które będą mogli traktować jako dom twórczy. Początkowo przy budowie pracowało 7 osób, a potem nagle okazało się ze jest już około 100 osób zaangażowanych w budowę. Uczestnicy tego przedsięwzięcia sami ścinali drzewa, wydobywali piasek, kopali fundamenty, etc…

Niestety 13 stycznia 2003 chata spłonęła i został po niej tylko kominek. I znowu spontaniczne zaangażowanie osób, związanych w różny sposób z Chatą Socjologa przyczyniło się do odbudowy chaty.

Chata Socjologa jest teraz nieco większa, W chacie można nocować, można też robić się namiotem obok. Ale trzeba pamiętać, że warunki są skromne. jak informuje strona: nie ma prądu, gazu, wody (dostępna w źródłach). Podoba mi się wprost zakomunikowane „Spanie jest trudne bo w Chacie nie ma ciszy nocnej.” i wszystko jasne. i jest self-serwis, wodę, drewno do kominka czy ogniska, trzeba przynieść samemu. Nie ma obsługi. I dobrze:)

Fajny klimat i przyjazne osoby. Skusisz się? A może to miejsce nie jest Ci obce..?

Powrót z Chaty Socjologia był tą samą trasą. Cudny początek urlopu.