RADOŚĆ PODRÓŻOWANIA

Wioletta w podróży
Beskid ŚląskiGóryThe Loop

The Loop – Pętla Beskidzka – Węgierska Górka – Barania Góra (1)

W 2023 roku ogłoszono utworzenie nowego szlaku długodystansowego – The Loop – ok 230 km. Nazwa moim zdaniem co najmniej słaba, wolałabym by była to np Pętla Beskidzka – ale jest jak jest. Trasa ta nie wyróżnia się nowym oznaczeniem, nie można też przywiązać się jak przy GSB, czy MSB – do koloru szlaku. Teoretycznie szlak miał prowadzić trasą tak by poznać inne szlaki niż GSB, czy MSB – ale czy się udało?;-) no cóż.. trochę wyszło jak z samą nazwą 😉 Ale skoro jest szlak – i to nie za długi to w sam raz by rozprostować nogi w taką piękną i długą majówkę.

Zobacz poprzednią moja wędrówkę tym szlakiem.

Podróż i kawa – to idealne połączenie. Zgodzisz się ze mną? postawisz mi kawę?

Czas wyruszyć na pętelkę..

Skoro jest to pętla to znaczy ze mogę ją zacząć w dowolnym miejscu. Swoją wędrówkę zaczęłam u Pani Basi na ul. Kapitana Semika – moja miejscówka do której wracam podczas pobytów w tej części Polski (Uściski i pozdrowienia proszę Pani Basieńce przekazać jeśli tam traficie).

Wędrówkę zaczęłam zielonym szlakiem. Tym szlakiem już raz szłam w sierpniu (zobacz). Szlak początkowo wiedzie bardzo długo drogą, przechodzi się pod drogą która jest w tej chwili budowana i na mapie pojawia się informacja o zamknięciu szlaku – ale jednocześnie drogą odbywa się normalny ruch, samochody jeżdżą a spacerowicze spacerują -ale może tak jest w weekend, a w tygodniu jest szlaban?

Gdy wychodziłam z Węgierskiej Górki – widziałam hen hen przed sobą jakiegoś człowieczka z plecakiem idącego w tym samym kierunku. Ale gnał.. a ja zachwycałam się każdym kamykiem i strumykiem. Wiec, w cale nie dziwne, że ludzik z plecakiem mi zaraz zginał z oczu.

Gdzie jest szlak?

Poprzednio zgubiłam szlak i tym razem dochowałam tradycji. Ten szlak cudnie się plącze i nie jest oznaczony w sposób przewidywalny, wiec po zejściu z asfaltówki trzeba być uważnym.

Poprzednio w tym miejscu (patrz mapka) – się zgubiłam i poszłam piękna dróżką dalej do stacji metrologicznej, dróżki pełnej jagód i jarzyn. Tym razem mądrzejsza o to doświadczenie (i wiedząc ze jagód nie znajdę) wiedziałam, ze w tym miejscu trzeba skręcić w dróżkę której prawie nie widać i wygląda tak jak by służyła leśnym mieszkańcom. Gdy zbliżałam się do tej części – zbliżyła się dziewczyna z plecakiem (ta która wcześniej widziałam) z pytaniem czy wiem gdzie jest szlak… No, wiem 😉 okryłam to w sierpniu :p

Ten fragment szlaku jest zarośnięty i zabagniony, wiec trzeba uważać gdzie się stawia stopkę, co by nie mieć jej po kostki w wodzie czy jakieś innej mazi. Szlak jest dziki i mało używany. Im bliżej do Czerwieńskiej Grapy – tym szlak jest suchszy i można zacząć się rozglądać 🙂

Z dziewczyną z plecakiem sobie gawędziłyśmy.. i przeoczyłyśmy kolejny skręt 😉 poszłyśmy dalej, poza szlakiem. Poprzednio, udało mi się ten kawałek (patrz mapka – kółeczko na dale) pokonać zgodnie ze szlakiem, tym bardziej że końcówka szlaku była dla mnie atrakcyjna (przedzieranie się przez chaszcze) i liczyłam na te same atrakcje tym razem.. ale się nie udało. Drobne przeoczenie i kroczyłyśmy poza szlakiem, drogą asfaltową. Na szczęście tylko kawałek, i można było bez wracania się – powrócić na szlak.

Po krótkiej wędrówce asfaltem wróciłyśmy na szlak. Z ul Bugaj/Turystycznej- podchodzi się ostro pod górkę – ale tylko kawałek. Trzeba zwrócić uwagę, gdzie szlak skręca. 😉 a potem idzie się trochę szlakiem, trochę obok lasu, by jednocześnie mieć po drogiej stronie nieliczne zabudowania. Ciekawe jak się mieszka w takim miejscu na stałe.

Gdzie znowu się ukrył szlak?

Ten szlak ma to do siebie, że wokół jest dużo domostw i jest dużo odnóg szlaku. Trzeba zwyczajnie uważać. Poprzednio przy górnym „kółeczku” (patrz mapka poniżej) poszłam do ścieżka zabierającą mnie z drogi w las. i potem już szłam sobie ścieżkami leśnymi. Towarzyszyły mi leśne owoce wiec miałam atrakcyjne towarzystwo (chociaż bardzo zdradliwe, bo wydłużające drogę). Teraz chciałam przejść szlak, tak jak jest on wytyczony. Więc, chwilowo kręciłam się jak dziecięcy bączek – szukając właściwej odnogi szlaku. Niebieska kropka na mapce – czasami wariowała, bo zbyt blisko byłam rozgałęzień, a na drzewach nie zawsze było oznaczenie.


Potem w Koszarkach trzeba znów uważać, bo naturalnie – droga prowadzi „do góry” a wiec logicznie, skoro idzie się na Baranią Górę.. ale to niespodzianka.. szlak tak wcale nie prowadzi.
Jak już uda się nie pójść prosto;) tylko szlakiem – trzeba przejść przez strumień. Wytęż wzrok. Na drzewie za strumieniem jest strzałka 😉 trzeba zobaczyć zielona strzałkę w zielonym listowiu. Jak się ma Twój sokoli wzrok? zobacz też na mapce ile w tym miejscu jest rozgałęzień dróg… ahoj, przygodo.. 😉

Przy Fajkówce – spotykam pierwszych wędrowców schodzących do Węgierskiej Górki – informacja na mapie o zamknięciu zielonego szlaki nieco wprowadziła zamieszczanie i trochę informacje ode mnie, że właśnie przyszłam tym zielonym szlakiem – wzbudza w nich entuzjazm.
Od Fajkówki porzucam magiczny zielony szlak – przechodzę na czarny.

Czarny szlak

Czarny szlak już nie niesie ze sobą niespodzianek. Owszem są dwa miejsca gdzie trzeba zwrócić uwagę, w którą ścieżkę się wchodzi, ale nie ma już aż takich niespodzianek jak przy zielonym. Poza tym, nawet jeśli wybierze się złą drogę – to i tak za chwilkę ona poprowadzi na szlak.
Czarny szlak kojarzy mi się z tym, ze pojawiają się kamienie – które już będą mi towarzyszyć do samego końca (z drobnym wyjątkiem).

Na szczęście oprócz kamieni zaczynają mi towarzyszyć widoki i w końcu czuje i widzę, że jestem w górach (i wcale nie wchodzę pod górkę).
Im wyżej – tym kamienie są bardziej mokre, a pomiędzy nimi szumi woda.

Kilka godzin przed wyjazdem sprawdzałam na zdjęciach jak wyglądają szlaki – i miałam info, że szlaki to survival, ze śnieg leży etc.. Jak widzisz na moich zdjęciach – zupełnie inne klimaty panują. Nie ma śniegu po kolana czy wyżej. Kilkanaście godzin intensywnego słońca i zmienia się wszystko.

Dopiero przed Wierchem Wisełką trochę śniegu zobaczyłam w lesie. I na co było rezygnować z lekkich butów do ultratraila na rzecz dłuższych? dla tej kapki śniegu? Dobrze, że nie zabrałam zimowych butów – bo bym nogi ugotowała i padłą ze zmęczenia 😉

Za szczytem „Wierch Wisełka” odbijam ze szlaku The Loop – na Barania Górę. The Loop omija ten szczyt, a mi żal by go nie odwiedzić. Z niego jest piękny widok i jest też wieża (ale zamknięta do odwołania).

Na szczycie pustki. Tylko wiatr lekko wieje.. czyżby zamknięcie wieży spowodowało zmniejszenie atrakcyjności szczytu? Mnie to akurat cieszy, bo mogę chwilkę spędzić w spokoju i nacieszyć się widokami z daleka popatrzeć na Skrzyczne i nie tylko 😉


Ze szczytu Barania Góra – udaje się już prosto do schroniska. Mam nadzieję, że będzie jeszcze czekało na mnie łóżko „na dole” 😉 znów mam salkę wieloosobową i zastanawiam się, czy dużo wędrowców ruszyło na szlaki korzystając z długiej majówki. To że nie spotkałam zbyt wielu ludzi to nic nie oznacza, zielony szlak nie cieszy się popularnością tak jak widokowy czerwony „gsb”.


Tor przeszkód 😉

Kiedy tu wędrowałam poprzednio – szlak na początku był piaszczysty by potem zamienić się w kamienisty.

Tym razem szlak jest wodnisty 😉 częściowo zalany.

Bele z drewna które poprzednio były zakopane w piasku jak na plaży, tym razem unosiły się na wodzie. I albo bela drewna się zanurzała, albo obracała 😉 a biorąc pod uwagę, że miałam na sobie plecak ze szpejem na cały tydzień – to tak słabo się mi po nich chodziło. Czasami można było przejść obok po błotku, a czasami się nie dało.
jakiś pan na mój widok powiedział „niektórzy powinni zostać przed telewizorem” – w pełni popieram go;-) i nie rozumem czemu nie został przed tv 😉
Chyba nie spodobało mu się moje ostrożne przechodzenie przed tor przeszkód (chociaż drogi mu nie blokowałam – bo w końcu szeroka jest w tym miejscu), po prostu nie chciałam mieć mokro w butach, wiedząc że przede mną jeszcze z 200 km 😉 i nie pamiętając czy w schronisku jest suszarnia butów :p

Tak, czy inaczej – droga atrakcyjna i cudownie w kałużach odbijało się niebo… cudne atrakcje.

Schronisko Przysłop pod Baranią Górą

W schronisku czekało na mnie łóżko w pokoju.. Base Camp Annapurna – czyli, tym samym co poprzednio. Niestety „moje ulubione” łóżko już było zajęte, przez sympatyczną dziewczynę która robiła GSB fragmentami. Ale nie było tak źle, zostało mi ostatnie łóżko na dole 😉

Podróż i kawa – to idealne połączenie. Zgodzisz się ze mną? postawisz mi kawę?

Przydatne informacje:

Mój plan przejścia The Loop

Dzień 1 [27-s] Węgierska Górka – Schronisko Przysłop pod Baranią Górą (R/Z). – wpis powyżej 🙂

Dzień 2 [28-n] Schronisko Przyslop na Baraniej Górze – Ustroń (R/Op)

Dzień 3 [29-p] USTROŃ – Schronisko na Szyndzielni (R/Z)

Dzień 4 [30-w] Schronisko na Szyndzielni Międzybrodzie Żywieckie

Dzień 5 [01-ś] Międzybrodzie ŻywieckiePTSM Ślemień (R/no)

Dzień 6 [02-c] PTSM Ślemień Schronisko PTTK Markowe Szczawiny (R/Z)

Dzień 7 [03.p] – Schronisko PTTK Markowe Szczawiny – Korbielow: Chata Baców (R/Z)

Dzień 8 [04 s] – Korbielów: Chata Baców Węgierska Górka (KONIEC)