RADOŚĆ PODRÓŻOWANIA

Wioletta w podróży
GóryMałopolskiePieniny

Pieniny 19.05.2021 Trzy Korony – Czertezik – Sokolica

Przyjemna odmiana… po błotnistych, górskich szlakach w Gorcach. Buty w kwaterze się dosuszają, więc postanowiłam odwiedzić stare znajome Pienińskie szlaki. W końcu taki był pierwotnie cel mojego wyjazdu, a że Gorce mnie przechwyciły, to co ja na to poradzę.

Szlak piękny, suchy, z poręczami, czułam się w miejskim zadbanym parku. Na samym początku szlaku, delikatne przypomnienie o tym, jak należy się zachowywać. Dużo literek;) do przeczytania.. ale to coś dla mnie, bo od jakiegoś czasu zwracam uwagę na takie informacje. W ubiegłym roku, w Górach Izerskich sporo ich się na oglądałam, aczkolwiek były one krótkie i bardziej obrazkowe. Nie wiem, czy one są skuteczne i czy ktoś poza mną jeszcze je czyta, ale są 🙂

Poza tym po drodze mija się kapliczkę z Chrystusem Frasobliwym. Takie przedstawienie Chrystusa pojawiło się w XIV wieku, i symbolizowało nowoczesną pobożność, która kładła kładł nacisk na ludzką naturę Chrystusa stawiając go za wzór do naśladowania dla wiernych, którzy mieli dostrzec w zafrasowanym Bogu swoje własne problemy. Mogli też mieć wątpliwości co do sensu cierpień i ofiar w ich życiu. Chrystus siedzi, podbiera głowę dłonią. Na głowie ma ślady po koronie cierniowej.

Po krótkim spacerku, trafia się na Przełęcz Sosnów (655 m n.p.m.), gdzie następuje skrzyżowanie szlaków, i po kolejnych 10 minutach jest cel numer jeden osiągnięty;-) Sokolica – 747 m n.p.m. W XIX wieku mówiono, że Tylko osoby silne, umiejące dobrze chodzić po górach wdzierają się na Sokolicę, w XXI wieku już chyba nie trzeba większych umiejętności.

Sam szczyt jest jest nieco trudniejszy do zdobycia, bo skały które znajduję na nim, są śliskie. Ale bez przesady, Na szczycie zamieszczone są barierki.

Nazwa Sokolica nawiązuje do tego, że dawniej tutaj gniazdowały sokoły. Dzisiaj po nich zostały wspomnienia. Jeszcze trochę, a niestety mogą zostać wspomnienia jeszcze z jednej rzeczy – z sosen reliktowych. Ta 500-letnia sosenka, która jest znana z wielu fotografii, widoczna na widokówkach, magnesach, etc – jest już mocno przycięta. 6 września 2018 roku podczas akcji ratowania jakiejś turystki przy pomocy helikoptera, pęd powierza utworzony przez wirnik, przyczynił się do tego, że jeden konar został uszkodzony. Nie wiadomo, czy był to pęd główny, czy poboczny. Został on ostatecznie odcięty, a resztę drzewa zabezpieczono. Drzewo może odumrzeć. Szkoda by było….

Z Sokolnicy rozciąga się przepiękny widok.

Widać ziemie naszych sąsiadów, widać z oddali majestatyczne Tatry, przepiękny Dunajec. Z Dunajca jak mówią poeci jest Prześliczny stąd widok na Sokolicę, najwspanialszą ze wszystkich skał pioninskich.

Przepłynięcie tratwą po Dunajcu, to jeden z nielicznych koszmarów mojego dzieciństwa. Zostałam przywieziona w Tatry przez Rodziców, braliśmy udział w zakładowej wycieczce. Podczas spływu tratwą, było zimno, mokro – bo padało… nic zachęcającego i dodatkowo nie chciano bym wysiadła na brzegu. I kto by pomyślał, że po paru latach tak będzie mnie ciągnęło w góry. Nie mniej jednak dziękuję za tamto doświadczenie:-) chociaż poza Krupówkami, i tym spływem to nic nie pamiętam;-) musiałam być jakoś bardzo nieletnia…i to chyba była jedyna moja zakładowa wycieczka.. a dzisiaj unikam korpowyjazdów integracyjnych. Wiec, wygląda na to, że o ile zimny i mokry pobyt w górach mnie nie odstręczył od gór, to zbiorowy wyjazd już tak i na nich bywam bardzo, bardzo rzadko.

Chwilkę trzeba było ruszyć w dalszą trasę. Dalszy szlak czeka.

Szlak zrobił się nieco bardziej wymagający. Zrobiło się węziej, i nieco stromiej, etc. Po środku, szlaku czekała na mnie malutka myszka, która cierpliwie, jak każda przyszła celebrytka znosiła robienie jej zdjęć. Zupełnie nie była zainteresowana ucieczką. Wiec, zdjęć jej mam sporo. Jeszcze na dodatek była przepięknie oświetlona przez promień słońca, prześwitujący między gałęziami drzew. Sami powiedzcie, czy nie jest uroczy zwierzątkiem? Nic tylko wyjąc kanapkę i z nią się podzielić. Chociaż, nie wiem, czy myszki celebrytki takowe jadają…

Ujęło mnie to to jak na terenie Pienińskiego Parku Narodowego są zamieszczone informacje dot. szlaków, szczytów, zachowania.

Szalki jak widać przystosowane dla turystyki, Pieniński Park Narodowy, stara się by szlaki były bezpieczne oraz dostępne dla mniej sprawnych osób. Aczkolwiek na trasie spotkałam wiele osób (kobiet i mężczyzn), którzy pytali czy oni dadzą radę przejść tym eksponowanym szlakiem na Trzy Korony. Nie wiem, nie znam ich kondycji i nie mogę wziąć odpowiedzialności za to, czy dadzą radę. To samo dotyczy rodziców, pytających, czy ich dziecko da radę. Nie wiem, skąd mam wiedzieć, w końcu każdy szkrab jest inny. Czasami zdarzało mi się na szlaku pokazywać zdjęcia, by ktoś zrozumiał co czeka na trasie. Część osób widzących te poręcze, czy schodki mówiło, że rezygnują. Może i lepiej. Niech będzie bezpiecznie.

A tu mnie czekała miła pamięciowa niespodzianka. Bo w momencie gdy wkroczyłam, na ten szlak, momentalnie przypomniał mi się tu pobyt sprzed wielu, wielu lat i dokładnie wiedziałam co będzie za następnym zakrętem, Jak będzie prowadził szlak, gdzie będzie zakręt, a gdzie będzie strumień. A przecież ja naprawdę dawno temu tu byłam, a w między czasie odwiedziłam multum innych szlaków.

Szlak prowadził obok Zamku Pieńskiego św. Kingi. Ale temu obiektowi poświęciłam oddzielny wpis 🙂 wiec, zapraszam

Przed wejściem na Trzy Korony znajduje się tarasik z ławeczkami. Nawet w ten majowy dzień, było na nim trochę ludzi. Przed wejściem – na metalową ścieżkę prowadzącą na szczyt Trzech Koron – budka poboru opłat – w gotówce. Na metalowym mostku obowiązuje ruch jednostronny, a na skałkach prześliczne roślinki i ślimaczki.

Na samym szczycie tłok. Wszyscy z zapartym tchem robią zdjęcia i przyglądają się widokom.

Odchodząc od Trzech Koron znaduję wiatę, czekającą na kogoś kto by chciał z niej korzystać. Ale jest zbyt pięknie. Deszcz nie pada.

Potem idę niezmiernie urokliwym szlakiem, wśród skał, w kierunku Schroniska Trzy Korony.

Nie daleko urokliwego schroniska Trzy Korony na pastwisku witają mnie zaciekawione krówki. Pięknie ustawiły się niczym gapie w mieście. I krótka przerwa w wędrowaniu w schronisku. Fajna, przemiła obsługa i przepyszne ciacho z kulką lodów i bitą śmietaną z własną kawą z termosu, w końcu po coś nią nosze ze sobą;-) potem będzie lżej.. z tarasu przy schronisku rozciąga się przepiękny widok na Trzy Korony. Lepiej je widać z daleka, niż gdy na nich się stoi.
Schronisko, jest przygotowane na dużo większą liczbę odwiedzających niż w to majowe popołudnie. Mnie to cieszy, że nas nie jest aż tak dużo, bo można w ciszy podziwiać widoki. Trochę jak w raju, aż nie chce się ruszać dalej…a zegar cyka i słonko też będzie kiedyś chciało iść spać. Może następnym razem zanocuje właśnie w tym schronisku? Fajnie by było obudzić się z widokiem na Trzy Korony i słysząc z oddali dzwoneczki krówek i owieczek, czy meczenia kóz… Może następnym razem…

W drodze powrotnej przemiła niespodzianka. Drogę mi zaszedł symbol Gorczańskiego Parku Narodowego – salamandra plamista. Powrotny szlak pokrywał się częściowo z szlakiem, którym szłam zanim dotarłam do Schroniska. Mimo, że powtórka, to i tak bardzo fajnie się szło.

I w końcu pętelka mi się zapętla. Jest i Krościenko i mam nadzieję, że moje cudeńko zaparkowane na przeciwko komisariatu Policji na mnie czeka. Oby najciemniej nie było pod latarnią;-)
To był fajny dzień:-) i fajna trasa. Chętnie przejdę się nią jeszcze raz kiedyś.

Przydatne informacje.

Dostępność:

  • opłaty – zgodnie w obowiązującymi w Pienińskim Parku Narodowym. Proszę zabrać gotówkę, nie zawsze mają zasięg by obsługa kart działała.
  • parking – zaparkowałam w Krościenku. Płatność – zgodnie z taryfą obowiązującą w mieście.