RADOŚĆ PODRÓŻOWANIA

Wioletta w podróży
Niebieski Szlak KarpackiPodróże

Niebieski Szlak Karpacki: Rzeszów (Biała) – Dynów (1 z 14)

Dzień pierwszy wędrówki Niebieskim Szlakiem Karpackmi Rzeszów – Grybów, ponoć najdzikszym szlakiem górskim w Polsce. 😉 ale czy to prawda? sprawdź…


Dzień 1 z 14: dzisiaj trasa: Rzeszów – Dynów
Region Pogórze Dynowskie
Najwyższy punkt Laskówka, Dział, 404 m n.p.m.
Punkty 46 GOT
Łącznie do przejścia: 430 km
Dziś do przejścia: 41,8 km
Zostało: 388,6 km
Link do mapy: https://mapa-turystyczna.pl/route/p56j
Link do planu oraz informacji o sklepach i noclegach na trasie: TU

Zanim wyruszyłam na Niebieski Szlak Karpacki

Dzień pierwszy przygody NSK – Niebieskiego Szlaku Karpackiego. Zaczynam go w schronisku ALKO w Rzeszowie, do którego przybyłam wczoraj w nocy. Przemiła Pani z Recepcji powiedziała ze ALKO nawiązuje do dawnej historii budynku, Nie była to alkowa:) a alkohol i jego produkcja:) ponoć poszukiwacze starych butelek do dzisiaj potrafią je znaleźć w zakamarkach schroniska.

W nocy gdy przyjechałam, Rzeszów tętnił życiem. Mnóstwo ludzi na rynku, mnóstwo w restauracjach. Rano, miasto w którym kręcili się skacowani imprezowicze, od czasu do czasu można było spotkać na trasie resztki ich żołądków… Chciałam zobaczyć stary cmentarz, który jest obok przystanku z którego odjeżdżał autobus wiozący do wymarzonej Kropki 🙂 .. niestety cmentarz miał zapach szaletu, a na ławeczce przy wejściu spał mężczyzna bez spodni. Mało zachęcające by eksplorować dalej. Szkoda, w Rzeszowie byłam kilka razy, ale nie znałam wcześniej miasta z tej „po imprezowej”, zniechęcającej strony. Wiec, powrót na przystanek… i przejazd autobusem do miejscu startu.

Ahoj, przygodo! czas zacząć wędrówkę po Niebieskim Szlaku Karpackim.

Kropka na mnie czekała na słupie, zgodnie z obietnicą. Gdy z ekscytacją robiłam jej zdjęcie, najpierw podszedł do mnie „pan wczorajszy” i mówił, że szlaki pomyliłam, a potem podjechała sympatyczna Pani i życzyła mi dobrej drogi. ONA WIEDZIAŁA co zamierzam 🙂

Początek drogi, to asfalt. Podejrzewam, że gdy znakowali trasę, i ktoś wymyślił ten Niebieski Szlak Karpacki, to w tym miejscu nie było domów. Gdy one się pojawiły, pojawiła się wstążka asfaltu. Dodam, że niezwykle długa. Ten asfalt mi towarzyszył przez cały prawie dzień. Prawie bo były małe przerywniki. Ale na szczęście to był pierwszy dzień, gdy adrenalina i ekscytacja krąży we krwi i nawet asfalt nie psuje nastroju. (zobacz wyliczenia na końcu opisu szlaku, co do ilości cukru w cukrze 🙂

Chwilę po rozpoczęciu wędrówki, coś kapnęło, no tak. Mżawka.. i potem mżawka zamieniła w deszcz. Bo przecież, trzeba płakać nad zmianą szlaku górskiego w asfalt. Owszem tym razem, to nawet polubiłam asfalt, ponieważ, przez większość szlaku, nie ubłociłam się po kolana 😉 szukajmy plusów.

No i tyle zdjęć asfaltu co zrobiłam dzisiaj, to chyba jeszcze nigdy nie zrobiłam. On jest taki paaasjonujący 🙂 i trudno się na nim zgubić 🙂 nie to co w lesie.. czy łące 🙂 doceniajmy cywilizację.. W innym wypadku, mogło by być trudno zrobić 40 km jednego dnia 🙂

Gdy mijałam Kielnarowa i rzekę Chmielnik zwątpiłam w siebie 🙂 w plecaku mam filtr do wody, który pozwoliłby mi się bezpiecznie napić wody z kałuży

Ale czy z takiej błotnistej rzeki też? Blokada jest w głowie 🙂 jak przyciśnie to pewnie i z rzeki się napiję 🙂

Koniec podśmiewujek z Niebieskiego Szlaku Karpackiego

W Borku Starym skończyły się zabawy (chwilowo). Po pierwsze spotkałam psa, na szczęście był to pies leniwy wiec z daleka wyszczerzył na mnie zęby i powiedział co o mnie myśli. Dość dobitnie to zrobił, skoro właściciele wyjrzeli przez okno czemu „burek” ujada tak mocno..

Szlak był w przyjaźni z psem i też uznał, że koniec moich podśmiewujek z najdzikszego szlaku górskiego w Polsce 🙂 i niespodziewanie dla mnie skręcił i porzucił asfalt. I powiódł mokrą, bagnistą ścieżka przez łąki. I tak moje buty stały się mokrymi ubłoconymi butami. A że nie chciało mi się skarpet wodoszczelnych zakładać, to po chwili już poczułam atrakcje w postaci przelewającej się między palcami wody.

Trasa była ciekawa, bo mało przechodzona. Ale ktoś tam przede mną szedł. Ktoś – to dobre określenie. Bo gdy przechodziłam obok krzaków, nagle z impetem wyskoczyła wielka sarna i pogalopowała… Ona niespodziewała się mnie, ani ja jej. Dobrze, że nóg nie połamała. Wiec, czy ścieżka wydeptana przez zwierzęta czy przez ludzi, tego nie wiem 🙂 a później pojawił się widoczki i znów asfalt.

Borówki – Pełna cywilizacja – czyli sklep, wiaty przystankowe

Asfalt mnie przywiódł do miejscowości Borówki. No i mamy cywilizację tutaj. Bo jest sklep groszek i są wiaty przystankowe. O ile sklep nie wzbudził we mnie tyle radości, co wzbudziłby za kilka dni, to wiata.. wiata już tak. Wiata oznaczała dla mnie, zmianę skarpetek i wkładek w butach. Widoczki co prawda ładne na trawę i pola, ale wszystko mokre…

Wiec, w wiacie zarządziłam mały obóz przetrwania z pełną pielęgnacja stopek. Po chwili przytuptały dwie panie i usiadły na ławce tak ze miały mnie po środku. Panie przerwały swój spacer. W końcu coś ciekawego się działo. Nie były rozmowne, ale z uwagą dziennikarza śledczego śledziły mój każdy ruch. Zdejmowanie skarpetek, smarowanie stopek, wieszanie prania na plecaku… to lepsze niż serial 🙂 i Ludzie sobie to robią? chodzą z ciężkim plecakiem… chodzą w mokrych butach.. wieszają mokre skarpety na plecaku… i się jeszcze uśmiechają? wariaci.. ja Ci Jagna mówię, to wariaci…że niby z Rzeszowa idzie? wariaci…

Oczywiście za Borówkami – znowu długie pasmo asfaltu, ale ceńmy asfalt – buty szybko schną 🙂

Niebieski Szlak Karpacki: Zgubiłam się! gdzie jest szlak?

Rany, w końcu jakaś atrakcja na szlaku! Zgubiłam się…. gdzieś w okolicy rzeczki Mleczka. Kropka też się zgubiła 🙂 raz mówiła w lewo, raz w prawo…

Najpierw poprowadziło mnie w jakieś chaszcze. Kręciłam się po nich niczym dziecięcy bączek. I chyba nie ja jedna.. bo ktoś przede mną też był i to na pewno człowiek bo na błocie był odciśnięty wielgachny but. Ale but też się pojawiał tu i ówdzie i kręcił się jak ja… Takie magiczne miejsce, gdzie giną wędrowcy NSK.

Jak się wyplątałam – nie pamiętam 🙂 ale jakoś się udało skoro to piszę 🙂 tak czy inaczej doszłam do rzeczki i znalazłam ruiny starego mostku… Nie odważyłam się na niego wejść 🙂 wiec, przeszłam pod 🙂

Potem była droga.. taka szutrówka i pełna cywilizacja 🙂 I teraz uwaga: na płocie jest strzałka.. i tutaj zagadka, gdzie trzeba skręcić 🙂 rozglądaj się uważnie a znajdziesz drogę w lesie 🙂

Później jest bardzo przyjemna trasa.. nawet poziomki są przepyszne i można podziwiać kalinę (jeśli się nie mylę).. a potem….

a… potem, kawałek dalej – powtórka z rozrywki, znowu się zgubiłam. 🙂 moradełka.. jakis rozlany strumień.. trochę tu mokro, trochę tam mokro. Zupełnie nie wiem z której strony iść 🙂

A końcu gdy trafiłam na szlak, okazało się ze trafiłam na niego przypadkiem, takim wejściem dla służby. 😉 Nawet się nim cofnełam, zobaczyłam że elegancki on jest.. szeroki niczym Trakt Królewski, jak można się zgubić? Ale cofanie się porzuciłam, bo w końcu do Grybowa maiłam iść, a nie wracać do Rzeszowa. Dotarłam do rozjechanego strumienia, zbudowałam przez niego mostek z kamieni by nie zmoczyć butów.. i wtedy odkryłam, że zgubiłam wkładki zapasowe do butów. Ktoś mi kiedyś powiedział, że najlepiej schną, gdy są w cieniutkim woreczku i sobie „dyndają” przy plecaku. No i gdzieś na szlaku, gdy przeciskałam się przez chaszcze musiał mi się odczepić. Wole swoje gumki do suszenia. Wcześniej nic nie zgubiłam (później też już nie).

Podwójna tragedyja .. raz że zaśmieciłam szlak (chociaż nieświadomie), dwa – ze nie mam wkładek na zmianę kolejnych… a szlak przede mną długi.. w odruchu zaczełam się wracać, ale po 20 minutach ocknięcie.. przecież nie wiem kiedy je zgubiłam. Od przystanku do moczadeł spory kawałek szłam, no i błąkałam się, jak owca w lesie, wiec, jak mam je znaleźć ?! Bardzo nie pocieszona, poszłam dalej.. i ostatni raz przekroczyłam kolejny rozjechany strumień. Oj, teraz to trzeba uważać na buty! Gdzie jest najbliższy sklep z wkładkami do butów? (w Ustrzykach Dolnych – podpowiem i to całkiem nieźle wyposażone, a obsługa jest przesympatyczna).

I już po chwili z radością pokonywałam kolejne kilometry asfaltówki..

Jawornik Polski – to co Pani robi jest nieodpowiedzialne!

Ucieszyłam się dojściem do Jawornika Polskiego. Pojawiły się moje zachcianki: zimna woda mineralna gazowana 🙂
Po wizycie w sklepie z butelką wymarzonej wody, zasiadałam wygodnie na ławce i rozłożyłam swoje skarpetki i wkładki oraz butki na słonku – podszedł do mnie pan, ze swoimi mądrościami 🙂

  • a gdzie jest pani mąż? czemu nie idzie z panią…?
    • nie wiem, jak go poznam to zapytam gdzie był, gdy ja siedziałam (dręczona) na ławeczce w Jaworniku Polskim.
      Drogi Czytelniku, jak go spotkasz to zapytaj gdzie się włóczy, gdy mnie zaczepiają? Niech wytłumaczy to prędziutko!
  • czy to jakaś pokuta?
    • nie, to przyjemność.
  • to jest nieodpowiedzialne co pani robi
    • dlaczego?
  • chodzenie po górach jest niebezpieczne, jest tyle wilków i niedźwiedzi. Ludzie przestali chodzić po lesie, bo one atakują
    • naprawdę? … no tak. ja też słyszałam o czerwonym kapturku i jego babci, ale ja dzisiaj to głownie po asfalcie.. .;-) jak by co to w testamencie przepisuje siostrze wszystko co mam i to czego nie mam 😉
    • trochę chodzę i jakoś wilki i niedźwiedzie mnie nie napadły
  • może panią ktoś napaść!
    • serio? myśli pan, że jakiś popapraniec będzie czekał na kobietę, która idzie solo? jaką ma szanse doczekania się takiej? musi być on bardzo cierpliwy…
  • no a przecież leśniczy może panią napaść
    • i będzie widział ze akurat tego dnia będę w tym i w tym miejscu i może czekać na swoją spoconą ofiarę, która na dodatek idzie solo?


      Rozmowa jak widać pasjonująca 🙂 i pouczająca.. Z radością powitałam informację, gdy pan powiedział ze idzie do 300 metrowego domu w którym mieszka teraz sam, bo dzieci się wyprowadziły i maja swoje własne wille, i może mi pokazać gdzie on jest, a za dwa dni wraca do Niemiec, bo tam pracuje 😉 ufff.. szerokiej drogi! bez wilków, niedźwiedzi oraz bez leśniczych i głodnych drwali 🙂

W Jaworniku Polskim przez chwilkę się zakręciłam. Niby widzę strzałki, widzę ile mam do Dynowa, ale nie widzę gdzie mam iść:) za sklepem trzeba skręcić:) i iść tak jak by się szło komuś na podwórko czy do domu:)

… A potem będą tory i fajny wąwóz 🙂

i.. potem znowu asfalt… 🙂 i tu spotkałam kolegę z grupy FB NSK który przesympatycznie życzył mi dobrego wędrowania. Dziękuje!

Jak widać i widoki się pojawiły.. płasko niczym na Mazowszu.. ale coś tam widać aż po horyzont 🙂

A potem znowu wowóz… Przed Liszkami jest zakręt w czasie przejścia przez wąwóz.. i trzeba skręcić w krzaki, a ja oczywiście zachwycona korzeniami i innymi fenomenami poszłam prosto… i musiałam się wrócić. Niech Ciebie nie zwodzą te wszystkie korzenie 🙂

Na Niebieskim Szlaku Karpackim: Psom na pożarcie

Do Liszek idę takim szlakiem, że nie jestem pewna że to szlak. Ale niebieska kropka na telefonie mówi „dobrze idziesz”… po chwili, przede mnią rozpościera się ogród, skoszony trawnik.

Kropka mówi „dobrze idziesz”… za chwilkę, jakiś wielki pies chce mnie zjeść na obiad, dobrze ze jest na łańcuchu. Na wszelki wypadek wyjmuje gaz na niedźwiedzie. W sumie ten gaz noszę od przejścia GSB, i za każdym razem go wyjmuję na psy (i jak na razie nie musiałam go ostatecznie używać) Po chwili do tego psa z ogrodu, dołączają inne. Z pewną dozą nieśmiałości, przechodzę przez ogród krzycząc głośno „dzień dobry!!! jest tu ktoś?!” Psa i jego łańcuch mam na oku, ale za chwilkę mam za mało oczu, są kolejne psy na łańcuchach które nie wyglądają na takie które by nie chciały mnie zjeść. Po chwili na taras wychodzi kobieta, a z nią kolejny pies. Ten już nie jest na łańcuchu. Tłumaczę kobiecie co robię i proszę by zabrała psa. Pies oczywiście nie zamierza się słuchać, zresztą jej chyba za bardzo na tym nie zależy.

A przede mną kolejne wyzwanie – muszę przejść pomiędzy dwoma psami na łańcuchach. Ciekawe jakie maja długie te łańcuchy i czy są dobrze przymocowane.

Przechodzę z sercem na ramieniu… z trudem się powstrzymuje by nie biec. Ufff.. przeszłam, opuściłam to nieprzyjazne miejsce. Na końcu drogi prowadzącej do domu i łączącej się z wiejską drogą – na drodze ustawione jakieś pustaki by nikt nie śmiał wjechać do domostwa. Gości sobie nie życzymy. Raczej na takich które przypadkiem trafią jest mała szansa, czy takich którzy by chcieli tu nawrócić. A ile to kłopotów dla domowników by za każdym razem gdy chcą wjechać/wyjechać przestawić te pustaki. Po głowie mi zaczęły chodzić fragmenty thrilerów.. dom na odludziu, agresywne psy,, tajemnicza kobieta i brak dojazdu… brrrr…;-)

Ciekawe.. czy niebieska kropka mnie wprowadziła w błąd, czy szlak faktycznie prowadzi przez to nieprzyjazne miejsce.

kawałek dalej mijam domostwa i chyba jakąś agroturystykę bo widzę napis „Nad potokiem”, ale numeru telefonu brak.

Po chwili na drogę wybiegają dwa białe psy w typie terierów – te są psami walecznymi. Nie nadają się na maskotkę do torebki. Atakują mnie zaciekle, a ja je początkowo zignorowałam. Wyciągam gaz. Po chwili udaje mi się zainteresować właścicielkę ich zachowaniem, bo przecież nie chcę im zrobić krzywdy. Pani z trudem zabiera psy. A ja tęsknie za wilkami i niedźwiedziami z opowieści pana z Jawornika Polskiego. Czy mój cały szlak będzie wyglądał tak, że będę walczyć o przetrwanie z psami? Ej, wilki.. gdzie jesteście?! Tu czeka na was młode mięsko w białym futerku… 😉 świeże i pachnące…

Jeśli uważasz, że informacje są przydatne postaw mi kawę.
Dzięki temu będę mogła dalej dzielić się swoja pasją, a Ty zaoszczędzisz czas na planowaniu i poszukiwaniu informacji

Niebieski Szlak Karpacki: Droga za Laskówką

Za Laskówką – mogę powiedzieć znowu „Ahoj, przygodo” 🙂 nie widać oznaczeń, nie widać szlaku. Jest wysoka trawa. Na szczęście nie jest wyższa niż ja. Coś lub ktoś przeszło raz czy dwa przez tą trawę. Nie wiem, czy patrzeć w telefon i pilnować kropki czy patrzeć pod nogi, czy iść wydeptaną ścieżką. Wybieram ścieżkę. Gdzieś prowadzi. Może to dzika zwierzyna nią szła, a może ktoś skracał sobie drogę na sobotnią dyskotekę? 😉
No dobra, nie jestem aż takim bohaterem, sprawdzam co jakiś czas, czy kropka w telefonie zachowuje się właściwie.

Przejście przez tą łąkę to około 1 km 🙂 wiec, nie jest źle. Trzeba trochę uważać, bo kiedyś przez nią przejechał jakiś traktor wiec, nie jest to idealna gładka powierzchnia. Jest trochę bruzd zarośniętych i łatwo o potknięcie, zwłaszcza jak się człowiek zajmuje innymi rzeczami:) np. robieniem zdjęć 🙂

Mnie cieszyło to, że to przejście robiłam przy suchej trawie 🙂 i nie padało… wiec, spacerek był całkiem przyjemny. Chociaż nie do końca wiedziałam gdzie mnie ta trasa prowadzi 🙂

A po wyjściu z łąki – pełna cywilizacja 🙂 – co widać na zdjęciach.

Niebieski Szlak Karpacki: Kolonia – Bachórz

Tu czekają na wędrowców atrakcje w postaci mostków 🙂 i proszę zwróć uwagę na oznaczenie – nie ma żadnych wątpliwości którędy iść. Jeśli uznasz że mostek numer 1 nie spełnia Twoich warunków – możesz iść dalej, czeka na Ciebie Mostek numer 2 🙂 poręcze w obu są tak samo mało stabilne i robią więcej zamieszania niż są one warte. Ale mostek numer 1 ma cieńsze przejście, i nieco lepiej umocowaną chwiejną poręcz, mostek 2 szerszy – ale poręczy nie dotykaj lepiej… 🙂

Te mostki to ostatnia szansa na atrakcje na tym szlaku dzisiaj. Potem już tylko asfalt, wiec wybieraj, mostek numer 1 lub mostek numer 2 🙂

Niebieskim Szlakiem Karpackim do Dynowa

….ostatni odcinek asfaltu to około 3,7 km czyli około godziny. Mam wrażenie, że idę, idę i końca nie widać.. aż w końcu jest przystanek, jest rondo…. i potem znowu idę, idę.. i w końcu widzę ogłoszenie o Aleksandrii. I marzę o cudownie odświeżającym prysznicu. ogłoszenie nieco zdewastowane przez słońce. Ale nie ważne 🙂 idę..

Po drodze mijam „centrum handlowe” i przez chwilkę mnie kusi by załatwić odraz zakupy. Ale tak bardzo mi się marzy prysznic, że potrzeby zakupowe odsuwam. W końcu dzisiaj sobota, i sklepów mi nie zamkną tak szybko. Wędruje do Domu Weselnego Aleksandria. Na zdjęciach był czerwony, wręcz buraczkowy wielki budynek. W Dynowie już po chwili minęłam strzałkę kierującą mnie do niego. I SZOK! budynek jest biały… reklamy i Internet kłamią! (o tym jak bardzo Internet kłamie, to przekonam się za kilka dni – a może nie kłamie, tylko się myli?)

W obiekcie impreza „dana dana muzyka kochana” . Dudni w uszach. Martwi mnie to, ale nie przejmujemy się tym narazie. Priorytety na razie to: prysznic – pranie – jedzenie. W pokoju mam ręczniki, mam nawet żel do mycia. No w końcu to hotel, a nie schronisko.
Gdy zjadłam, wsadziłam do uszu stopery i poszłam spać… gdy sie przebudziłam, stopery nie były potrzebne 😉 impreza się kulturalnie skończyła. A w hotelu rozbrzmiewały odgłosy ciszy, takiej gdy nikogo nie ma.

Rano, gdy wychodziłam z hoteli, natknęłam się na pana ochroniarza. Pan ucieszył się ze mnie widzi, że wychodzę. Dla niego oznaczało to, że może też iść do domu. On był w pracy tylko dlatego, że ja nocowałam. Byłam jedynym gościem hotelu, a on ochroniarzem na wyłączność, w głowie mi zabrzmiał wers piosenki „Stu policjantów ma przyjść, by chronić tylko mnie” 😉

Jeśli uważasz, że informacje są przydatne postaw mi kawę.
Dzięki temu będę mogła dalej dzielić się swoja pasją, a Ty zaoszczędzisz czas na planowaniu i poszukiwaniu informacji

Ile jest cukru w cukrze na Niebieskim Szlaku Karpackim – dzień 1 😉

Trochę się pobawiłam i policzyłam ile asfaltu (ew. jakiś dróg) jest w szlaku, oczywiście mogę się trochę mylić, ale 😉

  • I – odcinek: 1:10 h 3.7 km potem około 0:08 h 0.5 km bez asfaltu
  • II odcinek: 0:43 h 2.7 km potem około 0:20 h 0.8 km bez asfaltu
  • III odcinek: 2:54 h 10.5 km, potem 1:58 h 6.3 km bez asfaltu
  • IV odcinek: 1:46 h 6.1 km, potem 0:13 h 0.8 km bez asfaltu
  • V odcinek: 0:26 h 1.5 km, potem 0:24 h 1 km bez asfaltu
  • VI odcinek: 0:14 h 0.8 km, potem 0:43 h 2.6 km bez asfaltu
  • VII odcinek: 0:58 h 3.7 km i trasa do miejsca noclegu asfaltem:)

czyli, około 29 km, 72% drogi pierwszego dnia to drogi… I to ma być najdzikszy, najtrudniejszy szlak górski w Polsce !?!

Metodologa: analiza mapy-turystycznej 🙂 bo na bieżąco tego nie wyliczałam 🙂

Jeśli uważasz, że informacje są przydatne postaw mi kawę.
Dzięki temu będę mogła dalej dzielić się swoja pasją, a Ty zaoszczędzisz czas na planowaniu i poszukiwaniu informacji

Przydatne informacje dotyczące Niebieskiego Szlaku Karpackiego: Rzeszów Grybów

Mój plan: Zobacz
Sklepy na trasie: Rzeszów, Borówki (Sklep Groszek), Jawornik Polski (dwa sklepy), Dynów (markety)
Wiaty: niezauważanym na trasie (poza wiatami autobusowymi na trasie)
Źródła wody: niezauważanym, ale można pobrać wodę ze strumieni, jak się ma filtr albo poprosić w domach.
Noclegi (zobacz: listę noclegów):
* dzień rozpoczęłam w Schronisku Alko w Rzeszowie
* dzień zakończyłam w Hotelu/Domu weselnym Aleksandria w Dynowie
Odznaki za przejście: Zobacz.