Wystawa – Józef Chełmoński w Muzeum Narodowym w Warszawie – do 26 stycznia 2025
Wystawa poświęcona twórczości Józefa Chełmońskiego w Muzeum Narodowym w Warszawie odbywa się od 27 września 2024 roku i potrwa do 26 stycznia 2025 roku. Prezentuje ona bogaty dorobek jednego z najwybitniejszych polskich malarzy XIX wieku, koncentrując się na jego wyjątkowym podejściu do malarstwa pejzażowego i realistycznego. Ekspozycja obejmuje nie tylko najbardziej znane dzieła, ale także mniej popularne prace, ukazując pełen zakres jego artystycznych osiągnięć.
O Józefie Chełmońskim
Józef Chełmoński urodził się w 1849 roku w Boczkach koło Łowicza, a zmarł w 1914 roku w Kuklówce pod Grodziskiem Mazowieckim.
Swój mistrzowski pędzel rozwijał pod okiem Wojciecha Gersona oraz w warszawskiej Klasie Rysunkowej. Józef Chełmiński wspomniał potem rozmowę ze swoim autorytetem: Twierdził Gerson, że zawód malarza jest zawodem bardzo trudnym i niezmiernie pracowitym, i kiedym do szkoły jego wstępował, zapytał mnie na wstępie, czy się pracy nie boję.
Wojciech Gerson zachecał swoich uczniów do tego żeby swoje umiejętności kształcili też poza granicami Polski. Ta zachęta ze strony nauczyciela i autorytetu wpłynęła na to, że wyjechał do Monachium. Paryż był dla niego drogi, no a poza tym, w Monachium mógł liczyć na pomoc kolegów, którzy znali język niemiecki. Ale nawet to by nie pozwoliło na podróż, gdyby nie wspaniałomyślny i hojny gest wsparcia ze strony Maksymiliana Gierymskiego, który jeden ze swoich obrazów wystawił na loterii. Pieniądze w taki sposób zdobyte pozwoliło na realizacje marzenia.
W Monachium studiował w Akademii Sztuk Pięknych – Naturklasse – i przykuwał uwagę swoim sposobem ubioru. Nosił czerwone rajtuzy konnicy rosyjskiej, granatową ułańską kurtkę oraz czapkę konduktorską Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej.
Do Polski wrócił w 1874 roku i wraz z przyjaciółmi, innymi malarzami – Antonim Piotrowskim, Stanisławem Witkiewiczem i Adamem Chmielowskim. Panowie artyści postanowili wspólnie wynająć pracownie. Ta która przypadła im do gustu – znajdowała się w Hotelu Europejskim (hotel został za projektowany przez Henryka i jego syna Leandra Marconich – po drogiej stronie ulicy znajduje się hotel Bristol – zaprojektowany przez syna Henryka Marconiego – Władysława – i w tym hotelu znajdowała się w latach 30tych XX wieku pracownia Wojciecha Kossaka – który za pracownie płacił w naturze – czyli w obrazach).
Wracając do pracowni Chełmińskiego. W momencie gdy panowie artyści chcieli ją wynająć, była ona zajęta – przez krawca, którego najzwyczajniej przekupili by odsąpił im to miejsce: Znaleźliśmy w Europejskim Hotelu jedyną naówczas pracownię w Warszawie, ale mieszkał w niej – krawiec. Otóż wspólnymi siłami finansowymi daliśmy mu 150 rubli odstępnego, żeby się wyniósł.
Panowie artyści – byli biedni. Dzielili pracownie, spali w niej, ale na łóżko im już nie starczyło. Czasami brakowało im również na płótno… i takim dziełem, które o tym przypomina jest obraz „Wieczór letni – Wspomnienie Ukrainy” (1875) – inna nazwa obrazu to „Szara godzina”. Obraz ten niedawno odnaleziony, i podczas badań okazało się, że jest on wykonany na płótnie, który wcześniej pokrył farbą Antoni Piotrowski.
Wieczór letni – przedstawia młodą dziewczynę, nieco znużoną być może oczekiwaniem. We włosach ma wplecione róże, obok niej leży parasol. Przez otwarte okno widzimy nadchodzący mrok, i psy (Chełmoński był ich wielbicielem i w późniejszych latach miał swoje psiaki). Ciemna strona obrazu ukrywa coś przed nami. Spróbuj w tym mroku dojrzeć, kolejnego psa, oraz postać mężczyzny oraz służącego. Czy pies pilnuje swojej pani? 😉 Biel i czerń. Trochę jak walka dnia z nocą, albo dobra ze złem. Ale każdy niech sam próbuje rozszyfrować to dzieło.
Jak wspomniałam dzieło to niedawno zostało odnalezione. Przez 133 lat nikt nie wiedział co się z nim działo, aż odkryto je w prywatnej kolekcji w podwarszawskim Komorowie, gdzie właściciele nie zdawali sobie sprawy z jego wartości. Po poddaniu obrazu badaniom eksperckim zdecydowali się wystawić go na aukcji w DESA Unicum w Warszawie. Obraz został zakupiony w czerwcu 2023 roku przez Muzeum Narodowe w Poznaniu dzięki wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i obecnie wzbogaca kolekcję tej instytucji – a teraz jest na gościnnych występach w Warszawie.
Wracając do malarzy z pracowni w Hotelu Europejskim. Panowie nie tylko żyli malarstwem. Korzystali też z przyjemności życia. Jedna z ich znajomych została Helena Modrzejewska. Kupowała ona chętnie ich dzieła, przedstawiała swoim znajomym. I w ten sposób nie znani nikomu malarze, poszerzali swoje grono znajomych np. o Henryka Sienkiewicza.
Józef Chełmoński w Paryżu
W 1875 roku Józef Chełmoński wyjechał do Paryża. To co go zmotywowało do opuszczenia Polski to krytyka i niedocenianie jego dzieł.
Obraz Babie lato – dzisiaj zachwycające – wtedy spotkało się z wielka krytyką.
Bolesław Prus w 1885 roku pisał: „Sztuka nie po to istnieje, aby dziełami jej ozdabiać mieszkania bogatych próżniaków, aby tylko jej dzieła uprzyjemniały nam życie. Ona robi więcej: nie odrywa nas od rzeczywistego świata, ale raczej w nim samym uczy nas wyszukiwać stron pięknych […] Słowem – badaj i kochaj wszystko, co cię otacza: naturę, ludzi, nawet brzydotę i ubóstwo”, natomiast Lucjan Siemieński skomentował że ” Bosa nóżka stokroć wdzięczniejsza dla malarza niż najładniejszy trzewik, ale warunek, że powinna być umytą”. O jego obrazie mówiono, że wystarczy wsiąść brudną szmatę i pomazać płótno by osiągnąć ten sam efekt.
Tak wiec, wyjazd był pewnego rodzaju ucieczką, ale nie byłby możliwy gdyby znowu nie pomoc od innego artysty. Tym razem pomocna dłoń wyciągał rzeźbiarz Cyprian Godebski (tato Misi Sert). Pomogła też Helena Modrzejewska.
W Paryżu Chełmoński zamieszkał i pracował w pałacu udostępnionym mu przez Cypriana Godebskiego, co zapewniło mu odpowiednie warunki do tworzenia.
Ale do wielkiego sukcesu (również finansowego) niewątpliwie przyczyniła się wystawa „Salon Paryski” w 1878 roku – na którym wystawiał dwie prace Sprawa u wójta i Roztopy. Ważne było miejsce, oraz wysokość na jakim jego prace zostały wystawione. Bo trzeba pamiętać, że kiedyś dzieła nie były pokazywane tak jak teraz – gdzie wokół obrazu jest przestrzeń, że są one zwieszone na wysokości wzroku. Kiedyś wieszano na wystawach jeden obraz przy drugim, i aż pod sufit. Te obrazy, które były powieszone gdzieś w kącie, albo pod sufitem – nie miały szansy by ktoś w nich dostrzegł dzieło. Wiec, w przypadku Józefa Chełmońskiego możemy powiedzieć, że miał też trochę „szczęścia”.
Obrazy Józefa Chełmońskiego wzbudziły zainteresowanie francuskiej publiczności swoją egzotyczną, wschodnioeuropejską tematyką. Współpraca z marszandem Adolphe’em Goupilem, który podpisał z nim kontrakt na prawo pierwokupu jego dzieł, ogromnie poprawiła jego sytuację materialną i przyczyniła się do sukcesów finansowych oraz rozpoznawalności na rynku francuskim i amerykańskim.
Cieszył się on ogromną estymą u Amerykanów dla których obrazy produkował a nie malował i sprzedawał za astronomiczne sumy.
Jego wielki sukces finansowy przyczynił się do tego że mógł otworzyć własną pracownię w renomowanej siódmej dzielnicy Paryża. W jego wspaniałym mieszkaniu często spotykała się Polonia francuska.
Małżeństwo Józefa Chełmońskiego
Podczas przygotowań do Salonu Paryskiego Józef Chełmoński poznał swoją daleką krewną – Marię Korwin-Szymanowska – i z czasem ta znajomość przerodziła się w zaręczyny. Ślub odbył się 18 czerwca 1878 roku w kościele pw. Panny Marii na Lesznie. Po ślubie para udała się w podróż po Europie, odwiedzając m.in. Wiedeń, Monachium, Wenecję i Paryż. Maria miała wtedy siedemnaście lat. Doczekali się siedmiorga dzieci (z tego 3-kazmarła). Ich związek obfitował w trudne momenty, na które wpływ miały zarówno różnice charakterów, inne pasje, potrzeby oraz życiowe tragedie. Ostatecznie się rozstali. Maria oskarżała go o to, że ją bił i oblewał wodą. A Chełmoński zarzucał żonie że go zdradziła i wyrzucił ją z domu, gdy była w ciąży uważając ze nie jest to jego potomek. Z Józefem – zamieszkały trzy córki i dlatego swój dom nazywał „córnikiem”, z Maria zamieszkała najmłodsza – ta której Józef Chełmoński nie uznał jako swojej. I taki chichot losu – ta najmłodsza – Wanda – poszła później w ślady ojca – wyjechała do Paryża, studiowała malarstwo, jej przyjaciółką była Olga Boznańska.
Rodzina Chełmońskich mieszkała w kilku miejscach zarówno w Polsce, jak i za granicą. Po powrocie do Polski zamieszkała najpierw w Warszawie. Następnie, w 1889 roku, osiedlili się na stałe w majątku Kuklówka, niedaleko Grodziska Mazowieckiego.
Powrót do Polski Józefa Chełmońskiego
Józef Chełmoński postanowił wrócić do Polski w 1887 roku, kończąc swoją dekadę w Paryżu, mimo wcześniejszych sukcesów.
Decyzja o opuszczeniu Paryża była spowodowana kilkoma czynnikami. Po pierwsze, pomimo że współpraca z Adolphe’em Goupilem otworzyła mu drzwi do międzynarodowego rynku sztuki, to Chełmoński zaczął tworzyć na potrzeby handlowe, co ograniczało jego swobodę artystyczną. Jego obrazy, choć popularne, zaczęły go męczyć, ponieważ powstawały według oczekiwań. Jego marszand np. doszył kawałek płótna (przyjrzyj się na wystawie) i kazał artyście wprowadzić zmiany w przedstawionej treści. Zmiany te mijały się przyczynić do tego ze obraz uzyska lepszą cene, szybciej się sprzeda.
Życie w wesołym Paryżu, było pełne zgiełku i z czasem stało się dla niego uciążliwe. Coraz bardziej tęsknił za spokojem polskiej wsi, która była dla niego źródłem największych inspiracji artystycznych. Uważał też, że Paryż jest zdominowany przez materializm i fałszywość, co nie odpowiadało jego naturze. Podobno wyobrażał sobie, że nawet woda w Paryżu jest „podejrzana”.
Wrócił więc do Polski, by osiedlić się na wsi w Kuklówce, gdzie odnalazł spokój i możliwość powrotu do bardziej autentycznego malarstwa. W Kuklówce Chełmoński mógł ponownie malować pejzaże oraz sceny z życia wsi, które przyniosły mu największą satysfakcję i uznanie w kraju.
Trudny powrót
Jego powrót do środowiska artystycznego w Polsce nie był łatwy. Aby przypomnieć o sobie i zaistnieć na nowo musiał on namalować dzieło, które by przykuło uwagę, które by porwało oglądających. I o to powstało dzieło – Nokturn – jezioro i noc pełna gwiazd. Ale obraz nie pasował to ówczesnej konserwatywnej Zachęty, Zbyt wielka rewolucja.
Po powrocie namalował m.in, Orkę. Obraz ten w muzeum możemy oglądać w postaci finalnego obrazu oraz szkicu do niego.
Obraz ten był namalowany na zamówienie Adama Krasińskiego, ordynata z Radziejowic. Chełmoński pracował nad tym dziełem w plenerze, co było zgodne z jego zwyczajem malowania w naturalnym środowisku. Proces tworzenia dzieła został dokładnie opisany przez Piję Górską, sąsiadkę i malarkę. Chełmoński specjalnie na potrzeby obrazu wynajął chłopa, którego ubrał w długą koszulę i przepasał skórzanym pasem. Model odtwarzał pracę na polu z użyciem dwóch chudych wołów, co miało podkreślić autentyczność i symbolikę sceny. Praca nad obrazem odbywała się na otwartym polu, co wymagało specjalnych przygotowań, takich jak budowa rusztowania i ochrona przed słońcem, co artysta żartobliwie nazwał „meczetem”.
W tematyce obrazów, które powstały po powrocie zaszły zmiany. Pojawiło się więcej natury, ptaków (Kuropatwy, Dropie, Jastrząb, Żurawie), przestawień puszczy.
Natura na obrazach Józefa Chełmońskiego
Podczas zwiedzania wystawy z przewodnikiem – Pani Edukatorka zwróciła uwagę na wilki i niedźwiedzia na obrazach. Wilki upasione niczym dobrze odżywiony pies. Bo czy Józef Chełmoński miał możliwość obejrzenia wilków w naturze czy niedźwiedzi? Oba ssaki mocno wytrzebione. Wiec, prawdopodobnie albo oglądał zwierzęta w zoo, albo namalował swoje wyobrażenia na ich temat.
Psy.
Na wielu obrazach pojawiają się psy. Józef Chełmoński był ich wielbicielem. Sam posiadał sforę, a jego ukochanym psem był pies wabiący się Kwiatek: )
Ptaki
Dzieki obrazowi z 1895 roku możemy zobaczyć ptaki o nazwie dropie. Obraz ukazuje stado dropi – majestatycznych ptaków, które niegdyś zamieszkiwały polskie stepy i równiny. Dropie zniknęły z polskich krajobrazów w XX wieku na skutek zmian w rolnictwie i polowań. Obecnie podejmowane są próby reintrodukcji tego gatunku w Polsce, w szczególności na terenach Mazur i Lubelszczyzny, gdzie istnieją odpowiednie warunki środowiskowe. Programy te mają na celu odtworzenie stabilnej populacji dropi poprzez hodowlę w niewoli i stopniowe wypuszczanie ptaków na wolność. Przywrócenie tych symbolicznych ptaków jest wielkim wyzwaniem.
Chełmoński – realistą
To co uderza mnie w obrazach Chełmońskiego to realizm, wręcz fotograficzna dokładność w odtwarzaniu natury. O ile człowieka można namówić, skłonić do tego by pozował bez ruchu to ze zwierzętami, ptakami już tego sie nie da zrobić. Współcześni Chełmońskiego wspomniaja go jako osobę która miała świetną pamięć do szczegółów, że potrafił stać na ulicy i przyglądać się zaprzęgowi konnemu, studiować anatomię końską.. ale wtedy koń stał, a na jego obrazach konie są pełne dynamiki. Ptaki są w ruchu.
Zastanawia mnie czy korzystał z wynalazku Karola Brandla – fotorewolweru. Karol Brandl juz w 1865 roku robił za jego pomocą zdjęcia, potem jego fotorewolwery były produkowane zamówienie (sprzedał około 100). Z jego wynalazku korzystał m.in. Wojeciech Gerson, Henryk Siemiradzki, Aleksander Gierymski, Kossak – czyli cała śmietanka nawybitnijeszych malarzy polskich. Czy Józef Chełmoński też wspierał swoją pamięć za pomocą fotografii?
Czy Chełmoński kreował rzeczywistość?
Oglądając obrazy typu przestawiającą sielskość wsi – mi przychodzą inne obrazy. Obrazy z książek typu Chamstwo, Chłopki, etc. Gdzie wieś wcale nie jest aż tak kolorowa i wesoła. Gdzie znój i szarość towarzyszy codziennej walce o przetrwanie, gdzie głód patrzy w oczy. I myślę, o obrazie Orka – wynajęty chłop, wynajęte woły – tak by ładnie wyglądało i dobrze się sprzedało. I chwilami myślę, że nie chodzi o ten realizm i odtworzenie 1 do 1. Bo ta biel ubrań na niektórych obrazach, czy kolorowe odzienie… Chyba w Emancypantkach była scena gdzie bohaterka zalewała swoją śnieżną białą koszulę kawą, bo skoro miała grać chłopkę to nie mogła wyjść na scenę w bieli.
Stopki chociaż krytykowane przez jemu współcesych że brudne.. to mi sie wydają czyste. W końcu po pracy na roli, po przejściu przez rydliny ziemniaków, czy innych warzyw, czy tylko tak trochę byłnby ubrudzone?
Czy ta rumiana i kolorowo ubrana dziewczyna mogłaby sobie tak poleżeć, bez obaw że jakiś zarządca zaraz przyjdzie i smagnie ją biczem że się leni? przez tyle lat uczono w szkołach że „Wsi spokojna, wsi wesoła!”- a gdy teraz czytam książki mam zupełnie inny obraz.
Wiec, może jednak Chełmoński pokazywał marzenia, a nie realne życie. A może ja zbyt krytycznie podchodzę do jego realizmu.
Przydatne informacje:
Informacje o biletach i godzinach otwarcia zajdziesz zna stronie Muzeum Narodowego w Warszawie.
Parking – ogólnie jest problem z parkowaniem, jak to w centrum Warszawy. Dlatego zachęcam do skorzystania z komunikacji miejskiej.
Miłośnicy sztuki i Muzeum Narodowego w Warszawie – mogą przystąpić do Klubu Przyjaciół Muzeum Narodowego i w zamian korzystać z dodatkowej oferty np. uczestnictwa w oprowadzaniu przez edukatorów lub innych atrakcji 🙂